Witam!
Zapewne domyślacie się, że będzie dzisiaj o aniołach tych zadanych w 20 lekcji wspólnej nauki frywolitki. Temat Wam się spodobał, mamy nowe osoby, które udało się zarazić i to jest super. Ja również ochoczo zabrałam się za robienie aniołków. Życie oczywiście zweryfikowało moje plany, ale może do Świąt coś jeszcze wysupłam. Stanęło więc na drobiazgach, a to z prostej przyczyny. Miałam pozajmowane wszystkie swoje czółenka różnymi nitkami, czasami nawet nawijanymi w różne kolory nitek. Cóż, najpierw trzeba było zabrać się za tzw "uwalnianie czółenek" a jako wzór wybrałam dość popularnego na blogach aniołka, według TEGO wzoru. Przy okazji poćwiczyłam łączenie nitek i chowanie w robótce, a fajne instrukcje wraz z filmikami znalazłam na blogu u Agnieszki np TUTAJ i TUTAJ, bo jak mało na czółenku to i tak trzeba połączyć i zamaskować.
Ok to może pokażę moje maleństwa (nienajlepsze zdjęcia, ale innych nie mam, a części aniołków też już nie mam :-)
Zrobiłam z nich wisiorki, chociaż nie wiem jeszcze na czym je powieszę. Jak na nic fajnego nie wpadnę, to zawsze mogę je powiesić na choince :-)
Do tego mniejszego mam ogromny sentyment bo koralik (ten dłuższy) użyty do jego konstrukcji przywiozłam jeszcze z Afryki, a jest z rogu jakiegoś zwierzęcia (ale hodowlanego, nie nosorożca).
A tak wygląda w komplecie z poprzednim złotym maleństwem:
Na tym kończę, chciałabym jeszcze jednak bardzo podziękować za tak wiele miłych słów pod postem z tabliczką "Beaujoulais nouveau" Bardzo dziękuję. A, że mam jeszcze jedną tabliczkę, więc też ją niedługo zobaczycie.
Pozdrawiam serdecznie
Justyna
Zapewne domyślacie się, że będzie dzisiaj o aniołach tych zadanych w 20 lekcji wspólnej nauki frywolitki. Temat Wam się spodobał, mamy nowe osoby, które udało się zarazić i to jest super. Ja również ochoczo zabrałam się za robienie aniołków. Życie oczywiście zweryfikowało moje plany, ale może do Świąt coś jeszcze wysupłam. Stanęło więc na drobiazgach, a to z prostej przyczyny. Miałam pozajmowane wszystkie swoje czółenka różnymi nitkami, czasami nawet nawijanymi w różne kolory nitek. Cóż, najpierw trzeba było zabrać się za tzw "uwalnianie czółenek" a jako wzór wybrałam dość popularnego na blogach aniołka, według TEGO wzoru. Przy okazji poćwiczyłam łączenie nitek i chowanie w robótce, a fajne instrukcje wraz z filmikami znalazłam na blogu u Agnieszki np TUTAJ i TUTAJ, bo jak mało na czółenku to i tak trzeba połączyć i zamaskować.
Ok to może pokażę moje maleństwa (nienajlepsze zdjęcia, ale innych nie mam, a części aniołków też już nie mam :-)
Z tych najbardziej podoba mi się ten złoty, jest najmniejszy i najdelikatniejszy.
Ale to nie wszystko, bo udało się także zrobić jeszcze anielskie skrzydła według TEJ inspiracji. Jest wersja większa:
i mniejsza:
Zrobiłam z nich wisiorki, chociaż nie wiem jeszcze na czym je powieszę. Jak na nic fajnego nie wpadnę, to zawsze mogę je powiesić na choince :-)
Do tego mniejszego mam ogromny sentyment bo koralik (ten dłuższy) użyty do jego konstrukcji przywiozłam jeszcze z Afryki, a jest z rogu jakiegoś zwierzęcia (ale hodowlanego, nie nosorożca).
A tak wygląda w komplecie z poprzednim złotym maleństwem:
To na koniec jeszcze wszystkie razem:
Pozdrawiam serdecznie
Justyna