Witam!
Zauważam, że ostatnio jakieś lepsze fluidy zapanowały na naszych blogach, fajne prace, więcej postów i chyba chandra i brak weny już sobie poszli. Co do fluidów, to przypominam, że gdyby komuś było potrzeba to chętnie troszkę podeślę, Oli pomogły (zobaczcie TUTAJ). Wpiszę się więc moim dzisiejszym tematem w tę atmosferę. Tytuł może troszkę przewrotny, ale chodzi mi głównie o taki wakacyjny czas, który płynie tak jak chcemy, czasem wolniej, czasem szybciej. Zatrzymuje się gdy chcemy utrwalić chwilę, albo przyspiesza gdy nudzi nas np długa podróż. Dla każdego, do wyboru, do koloru :-)
To teraz na poważnie. Zauroczyły mnie makramowe sploty, które zadała do ćwiczeń Joasia w pierwszym makramowym zadaniu i nie poprzestałam na tym co już pokazałam TUTAJ, a że lubię połączenie technik to troszkę poeksperymentowałam i powstało takie "coś"
Ok, to może pokażę dokładniej. Wzięłam dwa kółka zrobione ze skręconych rurek papierowej wikliny (oczywiście polakierowane, tak aby były trwałe) i dorobiłam do nich makramowe sznurki, jeden w splocie spiralnym, a drugi płaskim
Jak założyłam na rękę to mi się skojarzyły z zegarkiem,
takim letnim zegarkiem, bez wskazówek, godzin, czy sekund i niech tak zostanie przynajmniej na wakacje :-))))
Zrobiłam jeszcze dwie "zwykłe" bransoletki, do których użyłam ceramiczne koraliki i guziki, które kupiłam na ostatniej giełdzie minerałów (jeszcze kilka mam :-))
Według mnie wyszły całkiem fajnie :-)
A na koniec małe zaskoczenie także dla mnie. Znalazłam w szufladzie bransoletkę, którą zrobiłam dwa lata temu. Nigdy jej nie pokazałam, bo chyba zapomniałam. Jest zrobiona ze sznurków wyciętych z t-shirtów, czyli jest to przykład że makramę można pleść ze wszystkiego bez dużych nakładów finansowych. Nie jest ona jakaś bardzo urodziwa, ale mam do niej sentyment
taka trochę w stylu boho, idealna na lato, w mocno niezobowiązującym stylu :-)
To się porobiło. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, ale jakoś tak mnie naszło w niedzielę. Dzięki Joasiu i czekam na kolejne zadania.
Na koniec chciałabym bardzo serdecznie podziękować za Wasze odwiedziny, komentarze, które są dla mnie bardzo, ale to bardzo miłe. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :-)
Na tym kończę, biegnę pooglądać wasze blogi i oczywiście przygotować nowy temat frywolitki. Obiecuję, że będzie on wakacyjny i raczej z tych łatwiejszych, żeby się nie za bardzo przemęczać, chociaż frywolitka przecież nigdy nie męczy :-)
pozdrawiam serdecznie
Justyna
Zauważam, że ostatnio jakieś lepsze fluidy zapanowały na naszych blogach, fajne prace, więcej postów i chyba chandra i brak weny już sobie poszli. Co do fluidów, to przypominam, że gdyby komuś było potrzeba to chętnie troszkę podeślę, Oli pomogły (zobaczcie TUTAJ). Wpiszę się więc moim dzisiejszym tematem w tę atmosferę. Tytuł może troszkę przewrotny, ale chodzi mi głównie o taki wakacyjny czas, który płynie tak jak chcemy, czasem wolniej, czasem szybciej. Zatrzymuje się gdy chcemy utrwalić chwilę, albo przyspiesza gdy nudzi nas np długa podróż. Dla każdego, do wyboru, do koloru :-)
To teraz na poważnie. Zauroczyły mnie makramowe sploty, które zadała do ćwiczeń Joasia w pierwszym makramowym zadaniu i nie poprzestałam na tym co już pokazałam TUTAJ, a że lubię połączenie technik to troszkę poeksperymentowałam i powstało takie "coś"
Ok, to może pokażę dokładniej. Wzięłam dwa kółka zrobione ze skręconych rurek papierowej wikliny (oczywiście polakierowane, tak aby były trwałe) i dorobiłam do nich makramowe sznurki, jeden w splocie spiralnym, a drugi płaskim
Jak założyłam na rękę to mi się skojarzyły z zegarkiem,
takim letnim zegarkiem, bez wskazówek, godzin, czy sekund i niech tak zostanie przynajmniej na wakacje :-))))
Zrobiłam jeszcze dwie "zwykłe" bransoletki, do których użyłam ceramiczne koraliki i guziki, które kupiłam na ostatniej giełdzie minerałów (jeszcze kilka mam :-))
Według mnie wyszły całkiem fajnie :-)
A na koniec małe zaskoczenie także dla mnie. Znalazłam w szufladzie bransoletkę, którą zrobiłam dwa lata temu. Nigdy jej nie pokazałam, bo chyba zapomniałam. Jest zrobiona ze sznurków wyciętych z t-shirtów, czyli jest to przykład że makramę można pleść ze wszystkiego bez dużych nakładów finansowych. Nie jest ona jakaś bardzo urodziwa, ale mam do niej sentyment
taka trochę w stylu boho, idealna na lato, w mocno niezobowiązującym stylu :-)
To się porobiło. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, ale jakoś tak mnie naszło w niedzielę. Dzięki Joasiu i czekam na kolejne zadania.
Na koniec chciałabym bardzo serdecznie podziękować za Wasze odwiedziny, komentarze, które są dla mnie bardzo, ale to bardzo miłe. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :-)
Na tym kończę, biegnę pooglądać wasze blogi i oczywiście przygotować nowy temat frywolitki. Obiecuję, że będzie on wakacyjny i raczej z tych łatwiejszych, żeby się nie za bardzo przemęczać, chociaż frywolitka przecież nigdy nie męczy :-)
pozdrawiam serdecznie
Justyna