Witajcie :-)
Mamy dzisiaj nareszcie piękny, wręcz upalny dzień, ale ja zresztą zgodnie z obietnicą chciałabym się cofnąć do początku lipca, czyli mojego urlopu i podróży na Islandię. Pokażę kilka zdjęć, ale na początek chciałabym jednak nawiązać do tematów rękodzielniczych i …. Ale może od początku. Jak byliśmy na Islandii, to podróżując wokół wyspy wynajętym samochodem zdarzało nam się wziąć jakiegoś autostopowicza. Pewnego razu podwoziliśmy młodego chłopaka (19 lat), który okazał się być Rosjaninem. Miał on jeden duży plecak, jeden mały i jeszcze w ręce siateczkę z ….. wełną którą kupił dla Mamy. No rozczuliłam się zupełnie :-) Sierioża natchnął mnie jednak do zakupu takich skarbów, bo przecież Islandia owcami stoi i wełnę mają pierwszej klasy. Tak też zrobiłam, zakupiłam piękną Alafosslopi i sięgnęłam po szydełko tunezyjskie (oczywiście po powrocie). Przecież Beva i Ranya prowadzą lekcje w tej technice. Pierwsza lekcja u Bevy LINK ma nas nauczyć zrobić prostokąt, a jak dziewczyny zapewniały może być także praca "w trakcie" więc pokazuję. Zapragnęłam zrobić szalik, taki miękki, wąski, długi, no pełna klasyka. Mam trzy motki w kolorze szarym i na razie zrobiłam z jednego:
Nic nadzwyczajnego, ale robótki dosyć szybko przybywa, a podstawowy wzór jest taki fajnie geometryczny i bardzo mięsisty:
Dół troszkę się zwija, ale później się tym zajmę. Jeszcze próba otulenia klonu,
baner
i lecimy na Islandię.
Podróż była niesamowita, w zasadzie to nie wiedziałam na co mam patrzeć i co mi się najbardziej podoba. Wszystko było takie inne i niezwykłe, nawet to że można było iść na spacer o północy bo w zasadzie nie robiło się ciemno.
Po długich dyskusjach numerem jeden, została lodowa laguna - Jokulsarlon:
Pozostając w temacie lodowców, tak wyglądał "księżycowy" krajobraz w Parku Narodowym Skaftafell (w tle lodowiec i wodna z niego wypływająca):
a tak tunele w lodowcu Langjokul
Islandia to oczywiście wulkany (jeden już widzieliście TUTAJ) i ogólnie tereny aktywne
geotermicznie.
Poniżej wulkan Krafla, a raczej widok ze szczytu gdzie zwracają uwagę różne kolory lawy, w zależności od okresu jej uwolnienia:
Nie może oczywiście zabraknąć gejzerów, ten od którego przyjęły nazwę wszystkie na całym świecie obecnie nie "wybucha" ale jego kolega Strokkur, prezentuje się za dwóch:
a na koniec jeszcze wodospady, których jest wiele i co jeden to piękniejszy, albo większy, albo najwyższy, albo najwięcej wody na godzinę itd - poniżej tylko przykładowe:
Mamy dzisiaj nareszcie piękny, wręcz upalny dzień, ale ja zresztą zgodnie z obietnicą chciałabym się cofnąć do początku lipca, czyli mojego urlopu i podróży na Islandię. Pokażę kilka zdjęć, ale na początek chciałabym jednak nawiązać do tematów rękodzielniczych i …. Ale może od początku. Jak byliśmy na Islandii, to podróżując wokół wyspy wynajętym samochodem zdarzało nam się wziąć jakiegoś autostopowicza. Pewnego razu podwoziliśmy młodego chłopaka (19 lat), który okazał się być Rosjaninem. Miał on jeden duży plecak, jeden mały i jeszcze w ręce siateczkę z ….. wełną którą kupił dla Mamy. No rozczuliłam się zupełnie :-) Sierioża natchnął mnie jednak do zakupu takich skarbów, bo przecież Islandia owcami stoi i wełnę mają pierwszej klasy. Tak też zrobiłam, zakupiłam piękną Alafosslopi i sięgnęłam po szydełko tunezyjskie (oczywiście po powrocie). Przecież Beva i Ranya prowadzą lekcje w tej technice. Pierwsza lekcja u Bevy LINK ma nas nauczyć zrobić prostokąt, a jak dziewczyny zapewniały może być także praca "w trakcie" więc pokazuję. Zapragnęłam zrobić szalik, taki miękki, wąski, długi, no pełna klasyka. Mam trzy motki w kolorze szarym i na razie zrobiłam z jednego:
Nic nadzwyczajnego, ale robótki dosyć szybko przybywa, a podstawowy wzór jest taki fajnie geometryczny i bardzo mięsisty:
Dół troszkę się zwija, ale później się tym zajmę. Jeszcze próba otulenia klonu,
baner
i lecimy na Islandię.
Podróż była niesamowita, w zasadzie to nie wiedziałam na co mam patrzeć i co mi się najbardziej podoba. Wszystko było takie inne i niezwykłe, nawet to że można było iść na spacer o północy bo w zasadzie nie robiło się ciemno.
Po długich dyskusjach numerem jeden, została lodowa laguna - Jokulsarlon:
Pozostając w temacie lodowców, tak wyglądał "księżycowy" krajobraz w Parku Narodowym Skaftafell (w tle lodowiec i wodna z niego wypływająca):
a tak tunele w lodowcu Langjokul
Islandia to oczywiście wulkany (jeden już widzieliście TUTAJ) i ogólnie tereny aktywne
geotermicznie.
Poniżej wulkan Krafla, a raczej widok ze szczytu gdzie zwracają uwagę różne kolory lawy, w zależności od okresu jej uwolnienia:
a na koniec jeszcze wodospady, których jest wiele i co jeden to piękniejszy, albo większy, albo najwyższy, albo najwięcej wody na godzinę itd - poniżej tylko przykładowe:
Gullfos (zwróćcie uwagę na ludzi po lewej stronie, robią za skalę)
Seljalansfoss, można go obejść od wewnątrz
Skogafoss
Hengifos
Detifoss
Godafoss
A i jeszcze była wycieczka na wieloryby i nawet były piękne humbaki :-)
i jeszcze foki i cudne fiordy i ciepłe źródła i czarna plaża z organami, słowem "wakacje marzeń". Gorąco polecam odwiedzenie tej wyspy. Jedynym minusem są ceny, bo wszystko około 4x drożej niż u nas, więc w ramach cięcia kosztów, jak za starych studenckich czasów, namiot, zupki z torebki i ogólnie od razu człowiek się młodziej czuje, pomimo że w nocy temperatura spadała do 4 stopni, ale na plusie :-) Zrobiliśmy około 2,5 tys kilometrów wokół wyspy, nie byliśmy w tzw. interiorze i na pewno chcemy tam wrócić. Przede wszystkim trzeba zobaczyć zorzę, ech…
To tyle wspomnień, mam nadzieję, że wytrzymaliście do końca, a może nawet Kogoś natchnęłam do podróży w te rejony. Pozdrawiam więc wytrwałych bardzo serdecznie i do zobaczenia wkrótce
Justyna