Witam!
Dzisiaj będzie trochę nietypowo, ponieważ chciałam Wam opowiedzieć o człowieku, o którym "mało kto dziś pamięta" a mianowicie o podróżniku Kazimierzu Nowaku. Nie jestem historykiem, więc nie będę tutaj przypominać jego biografii, tylko napiszę, że jego wielkim MARZENIEM była Afryka. Najważniejsze jest to, że to jego pragnienie się spełniło, gdy 5 listopada 1931 roku wyruszył w samotną podróż przez kontynent afrykański z północy na południe i z powrotem. Przez pięć lat przebył 40 tys km początkowo rowerem, ale także pieszo, konno, czółnem, na wielbłądzie czy pociągiem. Swoją wędrówkę relacjonował w listach publikowanych w prasie polskiej i zagranicznej. Powrócił do Polski w 1936 roku, gdzie niestety wkrótce zmarł (w 1937r) z powodu zapalenia płuc, ale i skutków malarii oraz ogólnego wycieńczenia organizmu. Jego listy zostały zebrane i wydane w książce pt "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" - gorąco polecam, jest także wersja dla dzieci zatytułowana "Afryka Kazika"
Jego postać została także przypomniana przez akcję "Afryka Nowaka" gdzie zapaleńcy rowerowi przebyli podobną trasę jak Kazimierz, tylko podzieloną na etapy. Rozpoczęli 5 listopada 2009 r w Trypolisie, a skończyli 21 grudnia 2011 r. Gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam na stronę
http://afrykanowaka.pl.
Zapytacie dlaczego akurat dzisiaj taki temat? Otóż miałam ogromną przyjemność spotkać uczestników 19 etapu tego rajdu, na miejscu w Afryce, a mianowicie w Republice Środkowoafrykańskiej. Kraj bardzo ciekawy, biedny, szarpany nadal wojną domową, ale o tym może przy innej okazji. Z jedną z uczestniczek spotkałam się już na lotnisku w Bangui, ale potem podczas trzytygodniowego pobytu nasze drogi jeszcze kilka razy się przecięły.
A teraz będzie nawiązanie do bloga "robótkowego" :-) Od "Afryki Nowaka" dostałam pamiątkową pocztówkę, na której widniało zdjęcie Afrykańczyków wykonane przez Kazimierza Nowaka i to zdjęcie postanowiłam przenieść metodą transferu, czyli zgodnie z
krokiem 9 we wspólnej nauce decu. Powiecie, że to dość szalony pomysł ... pewnie tak, ale kartka leżała z szufladzie, rzadko po nią sięgałam, a teraz będzie często w moich rękach, bo ozdobiłam nią kolejne pudełko na koraliki (już dwa są ozdobione, a pokazywane
TUTAJ i
TUTAJ). Oczywiście miałam obawy, czy wszystko pójdzie dobrze i czy nie stracę kartki bezpowrotnie.
Otóż, żeby nie trzymać w napięciu napiszę, że wszystko się udało :-)
Kartkę kilkukrotnie pomalowałam specjalnym preparatem do przenoszenia zdjęć, który wytworzył błonę, a w niej zatopiony obrazek, tył kartki na mokro został usunięty "wykulany" Tak powstały obrazek można już traktować jak papier do decoupage i ja go przykleiłam do mojego pudełka. Po przyklejeniu trochę obrazek poszarpałam, pobrudziłam. Na brzegach pudełka dołożyłam elementy afrykańskie z serwetki, którą dostałam od Ani. Pudełko prezentuje się tak:
Nie jest to może "mistrzostwo świata", oj nie jest, bo nie do końca udało mi się obrazek wtopić w tło, ale na pewno nabrałam doświadczenia. Trzeba go przycinać, jeszcze gdy ma papier w sobie, po potem się brzydko zwija i są grube brzegi.
Reasumując wtopienie brzegów w tło i postarzanie wymaga jeszcze poprawek, ale pudełko ma tak dużą wartość emocjonalną, że na pewno ze mną zostanie i jest już nawet zasiedlone koralikami (na zdjęciach razem z poprzednimi pudełkami)
Pudełko zgłaszam oczywiście do
9 kroku w decu u Reni:
To nie jest koniec prac w tym temacie, ale ponieważ jeszcze nie są skończone, to zostawiam je na później. Podsumowując uważam, że temat wart poznania, daje wiele możliwości i będę go na pewno wykorzystywać.
To może na koniec jeszcze jakieś afrykańskie zdjęcia, bo u nas za oknami szaro, mokro i zimno :-)
Ogromna mieszanina mi dzisiaj się napisała, ale ...
Będę więc powoli kończyć, jeszcze tylko muszę podziękować za Wasze odwiedziny i tak miłe komentarze pod poprzednimi postami, dziękuję bardzo.
Teraz już zmykam, pozdrawiam serdecznie i mówię do zobaczenia
Justyna