niedziela, 27 stycznia 2019

Arktyczny lodowiec :-)

Arktyczny lodowiec :-)
Witajcie :-)
Siadając do pisania tego posta zaczęłam się zastanawiać, czy lubię zimę, czy jestem raczej ciepłolubna i wyszło mi, że jestem wybitnie osobą klimatu umiarkowanego, bo ani nie lubię okrutnych mrozów, ale i upał źle toleruję. Natomiast fascynują mnie mroźne klimaty. Jak byłam młodsza, ta moim marzeniem była i nadal jest, podróż na Antarktydę, zaczytywałam się w książkach Centkiewiczów. Oczywiście nie pogardziłabym także wyprawą w Arktykę, czy na Grenlandię, ale na razie musiałam się zadowolić lodowcami Islandii, chociaż słowo zadowolić zdecydowanie tutaj nie pasuje, bo jestem nimi zauroczona i bardzo chętnie bym tam wróciła :-) Obecnie za oknem znowu zima, a dodatkowo team Art-Piaskownicy w cyklu "podróże małe i duże" wysyła nas do Arktyki, więc postanowiłam dołączyć. W swoich zasobach miałam piękny plaster szarego agatu, który od początku kojarzył mi się właśnie z lodowcem. Bo lodowce nie są idealnie białe, nie są gładkim lodem, tylko właśnie mają warstwy po kolei ubijane przez wyższe pokłady, a np zanieczyszczenia atmosferyczne, czy pyły wulkaniczne powodują, że mają one różne kolory, Znajdują się także wewnątrz nich szczeliny, a nawet jeziora wodne, bo lodowiec wewnątrz ma 0 st C, czyli cały czas się część topi, a część zamarza i utrzymanie tej równowagi zapewnia stałość tych lodowych tworów (tak przynajmniej mówił przewodnik :-) To po tym wstępie, może czas na agat?
Proszę bardzo - oto on - szary plaster agatu w delikatnej frywolnej ramie :-)



Podoba mi się w nim ten środek, bo przypomina właśnie lodową szczelinę:



Prawda, że podobne są?



To może jeszcze islandzki, paskowany lodowiec, już te zdjęcia kiedyś pokazywałam LINK, ale są moje własne, nie z internetu i je lubię, więc bardzo proszę, jeszcze raz:



i jeszcze kilka zimowych ujęć wisiora:




To ubranko skromne, ale wisior jest wytrzymały i mam nadzieję, że nie zmarznie, zwłaszcza na tym ostatni zdjęciu, otulony przez chochołową słomę rozplenicy :-) Frywolitka tym razem pokazała swój charakter i musiałam ją robić dwa razy, bo pierwsze ubranko wyszło za duże i kamień wypadał, więc zmodyfikowałam, jeszcze raz rozpisałam słupki i się udało. Myślę, że było trudniej, niż w innych tego typu wisiorach, bo nie jest on okrągły i ten szpic spowodował, że nie było łatwo. Udało się jednak i jest,  a ja jestem zadowolona :-)

Posyłam więc mój arktyczno-agatowo-frywolny lodowiec na wyzwanie do Art-Piaskownicy :-)


oraz na nasze frywolne wyzwanie, gdzie w tym miesiącu ćwiczymy łączenie frywolitki z kamykami :-)


Chciałam jeszcze jeden, a nawet dwa, sposoby łączenia frywolitki z kamieniem poćwiczyć, ale już raczej nie zdążę w tym miesiącu, więc pokażę jak zrobię :-)

Na tym kończę, bardzo serdecznie dziękuję za Wasze odwiedziny i miłe słowa pod poprzednimi postami - BARDZO DZIĘKUJĘ.
A teraz mówię już do zobaczenia

Justyna


wtorek, 22 stycznia 2019

Igłą malowane :-)

Igłą malowane :-)
Witajcie
Dzisiaj pokażę Wam moje nieśmiałe próby okiełznania kolejnej techniki, czyli jak po tytule można się domyślić, będzie o hafcie, a konkretnie o hafcie krzyżykowym. Już jakieś drobne prace w tym temacie poczyniłam, a przede wszystkim podjęłam wyzwanie wyhaftowania zegara w SALu u Ani. Technika bardzo mi się podoba i zaczynam sięgać po nią coraz śmielej. W związku z tym zapisałam się do całorocznej zabawy u Xgalaktyki pt. "Choinka 2019" . Prace tam pokazywane podziwiałam już od jakiegoś czasu, a teraz sama spróbowałam. Wyhaftowałam choinkę, albo kawałek choinki, który trafił na kartkę :-)



Oprawa najprostsza z możliwych, ale tak mi tutaj pasowało.
Zauważam pewne braki materiałowe i częściowo do haftu użyłam kordonka.
Wzorek ujął mnie swoją prostotą i po prostu musiałam go zrobić :-)
I tak teraz sobie myślę, że może w kolejnym miesiącu spróbuję zrobić zawieszki na choinkę, tak mi się zamarzyło :-)


Słowo się, rzekło i kartka z choinką wędruje nieśmiało do Xgalaktyki:


A teraz jeszcze obiecane postępy w SALu z zegarem. Trochę przybyło, szału nie ma, ale powoli do przodu. Wybaczcie jakość zdjęć, ale nie mam już siły ich poprawiać, a oświetlenie jest dramatyczne, a do tego jeszcze ta szara kanwa nie ułatwia zadania:



a poniżej porównanie grudnia do stycznia:

Mam nadzieję, że Ania będzie ze mnie zadowolona :-)

 LINK

Zapewniam, że wciągnęły mnie te krzyżyki, więc będą się pojawiać prace z ich wykorzystaniem.  
Na dzisiaj to tyle, bardzo Wam dziękuję, za tyle ciepłych słów pod poprzednimi postami, a szczególnie #sercemdlaowsiaka. O tej akcji można więcej poczytać na FB LINK. Ogólnie chodzi o to, żeby wykonać pracę z sercem i wysłać na adres fundacji (Warszawa ul. Dominikańska 19c) w dniach 15-25 lutego 2019 roku.

A teraz jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i mówię do zobaczenia

Justyna


niedziela, 20 stycznia 2019

#SERCEDLAOWSIAKA

#SERCEDLAOWSIAKA
Witajcie
Dzisiaj bez zbędnych słów.
#SERCEDLAOWSIAKA za to że był, jest i będzie, do końca świata i jeden dzień dłużej :-)




Koronkowe serce wg wzoru Susan K. Fuller's "Heart's Desire" LINK

pozdrawiam

Justyna

piątek, 18 stycznia 2019

Domowe przedszkole :-)

Domowe przedszkole :-)
Witam
W poprzedni piątek umówiłyśmy się z Sąsiadką moją Dorotą, na warsztaty do których nas zwyczajowo motywuje Ania, ze swoimi zabawami kartkowymi. Tak było i teraz, ale ta sama Ania podesłała linka do Agateriowego "live" gdzie Agata pokazała fajne wykorzystanie embosingu. Postanowiłyśmy wypróbować, bo wspólnie mamy wszystkie potrzebne sprzęty, czyli współpraca sąsiedzka, albo jak mówi Mąż Dorotki "Domowe Przedszkole". Tym razem była to mokra robota, ale przy użyciu papieru akwarelowego, masek, szablonów, pasty, pudrów i embossingu wyszły całkiem fajne bazy. Jedna z nich została od razu wykorzystana i powstała kartka, według Aninych wytycznych w kolorach: żółtym-zielonym-brązowym i oczywiście z fauną :-)



Powiem Wam, że chyba bym sama takiej kartki nie wymyśliła, ale jest bardzo ciekawa. Na akwarelowo zmalowanej bazie, ostemplowany fragment wianuszka, do tego listki według tej samej akwarelowo-stemplowej zasady, ptaszek, gatunku nieznanego, ale z założenia z rodziny kurczakowatych :-) w domu dołożony napis i sznurek. Jest kartka i bardzo mi się podoba :-))))


a Dorotka ma bardzo podobną i też ją pokazała u siebie LINK. Zamieszczam zdjęcie warsztatowe, chociaż wyszło bardzo "tak sobie"


A i do tego te dodatkowe bazy:


Trochę popłynęłyśmy, ale zabawa przednia. A najbardziej mi się podobała zrobiona na samym końcu, kiedy na pytanie Doroty "to jakie kolory robimy" stwierdziłam, że "od czapy" i połączyłyśmy błękity z fioletem :-) Były to rzeczywiście bardzo nierealistyczne kolory zwłaszcza, że miały trafić na kartkę ze słonecznikiem, więc czy ktoś widział fioletowy słonecznik?
Oczywiście nie wytrzymałam i już w domu zrobiłam kartki słonecznikowe do końca. Na początek ta "wydumana" na oparach akwareli :-)


i ta bardziej naturalna:


Przyznam, że całą robotę robi tutaj przepiękny wykrojnik, ale baza także się przyczynia do efektu na kartce :-)


No bardzo mi się podobają. Dzięki Dorotko za piękne scrapki i inspirację :-)
A poniżej zdjęcia baz, które pozostały do wykorzystania:




Zdjęcie z ptaszkiem zgłaszam oczywiście do zabawy u ANI:


bo słoneczniki to się raczej nie łapią :-( chociażby dlatego, że nie mają fauny. Hmm, mogłam zaczekać do przyszłego miesiąc ba tam ma być flora, a słonecznik nią niewątpliwie jest :-) Nic to, jestem niecierpliwa i chciałam Wam się pochwalić i już. 

Dobrze, już nie gadam, bo i tak post wyszedł dość długi. Kończę więc, pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za każde miłe słowo pozostawione u mnie

a teraz mówię już do zobaczenia 

Justyna 



wtorek, 15 stycznia 2019

3/4 i plany :-)

3/4 i plany :-)
Witajcie :-)
Trudny czas nastał, ciężko zebrać myśli, pogodzić się z tym co się stało w Gdańsku i to zarówno na scenie WOŚPu, jak i wokół tej tragicznej sytuacji. Jest mi bardzo smutno z tego powodu i nic więcej nie napiszę, poza tym, że postanowiłam zająć głowę "zwykłymi" sprawami, bo życie toczy się dalej, pozostając jednocześnie w zadumie, nad tym co w życiu ważne.

Przechodząc więc, do codziennych blogowych spraw, to chciałam dzisiaj pokazać pracę którą skończyłam jeszcze w listopadzie, zdjęcia zrobiłam na początku grudnia, ale pokazuję teraz. Jest to mianowicie trzecia poduszka do mojego kuchennego kompletu. Przypomnę, bo kto by pamiętał o czym ja mówię, że postanowiłam szydełkiem tunezyjskim zrobić cztery poduszki na krzesła do kuchni.  Już pokazywałam pierwszą zrobioną entrelakiem TUTAJ - wrzesień 2017, kolejną w dwukolorowy murek TUTAJ - czerwiec 2018, a dzisiaj premiera trzeciej robionej od środka w kwadraty i trójkąty:




Na tę poduszkę zużyłam końcówki włóczek i obecnie został mi tylko motek tej najjaśniejszej, więc na pewno muszę dokupić. Sprawdzałam, na szczęście jest dostępna w sklepie, tylko muszę tam podjechać.
Myślę, że kolejna wersja prezentuje się całkiem fajnie :-)
A dla przypomnienia w towarzystwie starszych sióstr:





A i jeszcze zdjęcie kuchenne :-)


To teraz już chyba wszystko jasne, że planem na 2019, będzie oczywiście dorobienie ostatniej,  czwartej poduszki :-) ale także


zagospodarowanie pięknej islandzkiej wełny. Coś nie mam do niej szczęścia, bo początkowo miał być szalik, ale sprułam, bo był za sztywny. Następnie chciałam zrobić kamizelkę szydełkiem tunezyjskim, ale najpierw nie miałam odpowiednio grubego, a potem mi się przestał pomysł podobać i ponownie sprułam, a teraz będzie …..  a nie powiem, tylko obiecuję że zrobię i pokażę jak najszybciej, bo to raczej projekt na chłodne dni :-)

Na koniec chciałabym dodać, że do opublikowania posta i pokazania poduszki zainspirowała mnie Majalena projektantka blogu DIY, która w swoim szydełkowym cyklu, poprosiła właśnie o przedstawienie projektów i planów na 2019 w temacie tego zakrzywionego urządzonka:


więc się zmobilizowałam :-) dziękuję Majaleno za inspiracje :-)

Teraz to już na pewno kończę, bardzo dziękuję że zaglądacie, że zostawiacie tak wiele pięknych słów - DZIĘKUJĘ BARDZO

pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia 

Justyna


piątek, 11 stycznia 2019

Śnieg, mróz czyli zima w pełni :-)

Śnieg, mróz czyli zima w pełni :-)
Witam serdecznie :-)
Ostatnio pisałam, że szaro, buro, a teraz mamy prawdziwą zimę. Śniegu może nie jest tak dużo, ale świat wygląda od razu inaczej, mróz także całkiem całkiem, np. u nas dzisiaj rano -12 st C. Jak siedzę w domu, przy ciepłym kominku to nawet mi się podoba, inaczej jest gdy trzeba wyjść na zewnątrz, ale co tam, jest ślicznie. Tym bardziej, że moje wystawienie nosa na zewnątrz przyniosło mi takie znalezisko:


Ledwo widoczne, w śniegu leżało, no musiałam podnieść, lekko ze śniegu otrzepać:



i mam, piękny, frywolny wisior. Czyli parafrazując słowa poety: "w moim magicznym ogrodzie, wszystko się zdarzyć może :-)"

Oczywiście, aż tak dobrze nie ma i jest to moja praca, zainspirowana kolorami i kształtami kreślonymi przez zimowy mróz. Wisior to donut z magnezytu przywieziony przeze mnie z wycieczki w Góry Świętokrzyskie i delikatna klasyka frywolitki - kółko, łuczek itd. Muszę się Wam przyznać, że ten najprostszy wzór jest chyba moim ulubionym, a połączenie z tego typu kamieniem zawsze się sprawdza (podobny pokazywałam TUTAJ i już go oczywiście dawno nie mam, bo został mi prawie z szyi zdjęty :-)


Śniegiem, mrozem i ogólnie śnieżnymi kolorami zainspirowało się ostatnio wiele blogerów, więc dołączam swoją pracę na wyzwanie na blogu DIY - symfonia bieli - biżuteria LINK


a także do Reni, do jej nowego cyklu "polszczyzna w rękodziele" gdzie w styczniu mamy - MRÓZ


oraz oczywiście do cyklu "Kochamy frywolitkę" gdzie w tym miesiącu używamy kamieni, koralików  i innych guzików LINK:


Już po napisaniu posta zauważyłam, że kolczyki na zdjęciu banera "kocham frywolitkę" to także ten sam wzór, więc napisałam prawdę, że uwielbiam :-)

Dobrze się ustawiłam z tymi trzema wyzwaniami do jednej pracy, ale zapewniam Was, że nie próżnuję w temacie frywolitki i na pewno coś jeszcze powstanie.

Na koniec ostatnie zdjęcie "śnieżnego wisiora", mam nadzieję, że nie potwora :-)


a teraz już pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami i mówię do zobaczenia

Justyna

P.S.
Zadecydowałam, że wisior spełni jeszcze jedną rolę i będzie częścią aukcji charytatywnej dla Lili, córki naszej blogowej koleżanki Reni (LINK ze szczegółami), a możecie go wylicytować TUTAJ (tylko dajcie nam chwilę, żeby go wrzucić).
Serdecznie zachęcam, zwłaszcza teraz kiedy to odświeżamy naszą hojność w czasie Wielkiej Orkiestry :-)