sobota, 25 stycznia 2020

Arleta i Sylwia,

Arleta i Sylwia,
czyli nadal pozostajemy w klimatach zimowo-wiosennych :-) a ponieważ zapewniałyście mnie, że nie nudzi Wam się moja frywolitka, to będą dzisiaj koronkowe prace. Zaczynamy od nadchodzącej wiosny i pracy, której zapowiedź pokazałam w poprzednim poście LINK, czyli serwetka według pięknego wzoru Laury, która zorganizowała wydarzenie na FB LINK- bardzo dziękuję Lauro. Nie jestem jakimś specjalnie wielkim fanem serwetek, bo wymagają one tak wielkich pokładów cierpliwości, że niestety nie daję rady, ale tym razem się skusiłam. Od początku wiedziałam, że będzie ona w zieleniach, czyli wiosna atakuje :-) Będę chciała zrobić z niej ozdobę na ścianę do salonu. Szykuję się do remontu i mam wielką ochotę na wykorzystanie moich prac, właśnie jako elementów wystroju. Jak to ostatecznie będzie wyglądać, to wyjdzie w praniu, ale początek jest. Skończona serwetka wygląda tak:




I tak zostanie na tym tamborko-ramce. Może pokuszę się o kolejne serwetki, ale to raczej nie będzie szybko. Serwetka jest niezbyt duża, ma 17,5 cm, zrobiona jest z nici Lizbeth 20 i zapasów Aidy, także 20. Z oryginalnego wzoru usunęłam część pikotków, co nie za bardzo je lubię, ale trochę zostało :-)
Powstawała powoli i tak lubię najbardziej, bez pośpiechu, dla radości supłania :-)



Mniej więcej równolegle powstawały także inne frywolitki. Zapewne wiecie, że Anetta z bloga Jamiołowo, zorganizowała cykl comiesięcznych spotkań z frywolitką, gdzie będziemy supłać śnieżynki. W tym miesiącu naszym gościem jest Renata, w blogowym świecie znana jako Renulek. Nie muszę jej chyba przedstawiać, ale gdyby ktoś nie znał, to zachęcam do obejrzenia jej prac np TUTAJ. Renia zaproponowała swój darmowy wzór na śnieżynkę Sylwię LINK. Nie mogło mnie więc i tam zabraknąć. Dodatkowo postanowiłam, że postaram się wiernie uczestniczyć w cyklu. Jak będzie, czas pokaże, a ja zapraszam do oglądania.
Na początek wersja zimowa, cieniowana :-)




a druga w złocie, więc może nazwę ją karnawałową :-)



Pierwsza powstała z nici Babylo i Aidy 20, a druga to poliester od Ariadny, Opal 35. Ciężko się z niej supła, bo nitka jest bardzo śliska, ale można uzyskać ciekawy efekt. Złota śnieżynka jest mniejsza:


W obu zmodyfikowałam wzór, rezygnując z kółeczek z pikotkami na szczytach ramion, zastąpiłam je tzw józefinkami, czyli kółeczkami supłanymi z jednej części słupka. Efekt inny, ale mnie się podoba. Śnieżynki nie są jeszcze usztywnione, ale to będę robić hurtem, jak będzie ich więcej, a mam nadzieję, że będzie.




Tak to podziałałam frywolnie, w tym miesiącu :-)

Słowo się rzekło i śnieżynki wysyłam do Anetty:

ale również i do Szuflady, gdzie Gościnna Projektantka Etoile, inspiruje siebie i nas zimą LINK


Na tym dzisiaj kończę, ale o frywolitkach nie zapominam. Zresztą dziewczyny i tak nie dadzą o nich zapomnieć, bo wymyślają fajne wyzwania i zabawy, a ja mam tak słabą "silną wolę", że zawsze się skuszę :-)
Bardzo Wam dziękuję, za tyle ciepłych słów o moich zawieszkach z cyklu "Cztery pory roku" - bardzo, bardzo :-)

Dzisiaj już pozdrawiam bardzo serdecznie i mówię do zobaczenia

Justyna 


czwartek, 23 stycznia 2020

Zima już była

Zima już była
przynajmniej częściowo, więc dokładam jeszcze Wiosnę :-) czyli cztery pory roku.
Jakiś czas temu zakupiłam piękny wzór na 4 zawieszki z porami roku LINK stworzony przez Darię Slesarevą. Decydując się na zakup, chyba nie do końca wiedziałam na co się porywam, bo wzory są dosyć wymagające. Różnice między kolorami bardzo nieduże, a czasem nawet należy brać nitki z dwóch kolorów. Trzeba być bardzo uważnym, aby się nie pomylić. Zawieszki są dwustronne i przednią stronę zimy zrobiłam już dość dawno, bo w lipcu 2019 roku LINK. Cały czas czekała na dorobienie tylnej i się udało :-) Jakoś tak okres okołoświąteczny, albo raczej poświąteczny sprzyjał relaksowi z igłą i są obie części i to nawet połączone w całość :-)





Wzór i efekt końcowy na tyle mi się spodobał, że nastąpiła mobilizacja i zaczęłam pracę nad kolejną porą roku, czyli wiosną :-) Sama jestem zaskoczona, ale się udało. Najpierw powstał oczywiście przód:




o tutaj w towarzystwie Zimy:


i jak już mi się wydawało, że nic więcej w tym miesiącu się nie uda zrobić, to wykrzyżykowałam tył i jest także pełna Wiosna :-)



Bardzo jestem z siebie dumna, że już mam dwie pory roku. I z przyjemnością zaprezentuję obie siostry: Zimę i Wiosnę :-)



Obie zawieszki przesyłam oczywiście do Kasi XGalaktyki, bo w tym roku także mamy zabawę we wspólne haftowanie bożonarodzeniowych haftów przez cały rok LINK


Kasiu, bardzo Ci dziękuję za kontynuowanie motywowania mnie. Mam nadzieję, że moja Wiosna, nie kłóci się z ideą zabawy. Nie ukrywam także, że będę chciała dodać jeszcze lato i jesień, ale to przecież są zawieszki choinkowe :-)

Może jeszcze dorobię obu Dziewczynom sesję ogrodową, ale na dzisiaj to tyle zdjęć :-)

Na koniec chciałam Wam bardzo podziękować, za wszystkie miłe i bardzo motywujące słowa pod poprzednimi postami, a szczególnie tym o żywicy. Moje zauroczenie nadal mocno mnie trzyma, więc spodziewajcie się kolejnych postów.
Na dzisiaj już Was zostawiam z moimi haftami,

pozdrawiam bardzo serdecznie i mówię do zobaczenia

Justyna


sobota, 18 stycznia 2020

Przygody rękodzielnika, czyli zasuszyłam pół ogrodu :-)

Przygody rękodzielnika, czyli zasuszyłam pół ogrodu :-)
A konkretnie pierwszy odcinek przygód w doskonaleniu techniki zatapiania w żywicy. Dzisiaj będzie o wykorzystaniu skarbów z mojego ogrodu. Suszyłam głównie kwiaty hortensji, dostałam także te w wersji niebieskiej od Oli, ale znalazł się też i bławatek. Przygotowywałam je bardziej na potrzeby kartek, ale przecież mogę je wykorzystać jak chcę. W przyszłym roku na pewno sięgnę jeszcze po inne skarby, jak np niezapominajki, fiołki itd. Nie mogę się już doczekać, kiedy... ach. Ale co ja tam o wiośnie znowu piszę, jak dzisiaj zaczniemy od zdjęć w zimowej scenerii. Nie jest to może śnieg, ale ślicznie przypruszone szronem skarby :-)








Jak zapewne zwróciliście uwagę na powyższych zdjęciach są dwa sposoby utrwalania suszonych kwiatów. Pierwszy wcześniej już pokazywany LINK w zalewanych foremkach i drugi to same płatki.
Te geometryczne formy są wyjątkowo urocze i dość proste w przygotowaniu:



Ten bławatek, to tak nie do końca cały się zatopił, ale efekt też mi się podoba i nie będę tego szlifować, chociaż można by :-)


Szlifowaniu poświęcę  zapewne kolejny odcinek "Przygód Rękodzielnika" :-)


Pozostając w temacie foremek, to zakupiłam także inne formy, a mianowicie, kule. Oczywiście spróbowałam i znowu padło na hortensję :-)



Kula jeszcze nie wyszlifowana, ale ponieważ jest w temacie to pokazuję :-)


Dość duża, średnica 4 cm.
W mniejszej 2 cm, w oczekiwaniu na dmuchawce zatopiłam kwiatostan, albo "nasieniostan" zawilca. Tak dla próby, czy się da :-)


Dosyć dużo było tych nasionek, ale myślę, że z dmuchawcem będzie bardziej spektakularny efekt :-)


Już się tak rozpisałam, ale jeszcze nie było płatków. Będzie dla najwytrwalszych.
Tym razem zaczynamy od pracy w trakcie. Zaczęłam od moczenia płatków w żywicy i suszenia ich na papierze do pieczenia. Początki wyglądały zachęcająco:


ale potem żywica spłynęła i część płatków się połączyła, więc zmieniłam trochę metodę, a mianowice odczekiwałam, aż żywica w większości spłynie do pojemnika i dopiero układałam na papierze.


To był dobry ruch, bo żywica utrwaliła płatek i podkreśliła szczegóły, a nie rozlała się poza:


Załapały się do zdjęcia i te formenkowe wersje, więc i je pokażę:



Muszę się Wam przyznać, że jestem z tych ostatnich płatków najbardziej zadowolona, bo żywica na nich układa się ładnie, tak równomiernie opada na brzegach i nie wylewa poza płatek


Po częściowym utwardzeniu, ale gdy żywica była jeszcze plastyczna, zrobiłam dziurki, a te sklejone płatki wycięłam nożyczkami i jest akceptowalnie, ale ...


Z różowych płatków zrobiłam kolczyki:



i na czarnej Damie 


a z niebieskich, tych lepszych ..... także kolczyki :-)




i ten model jest już akceptowalny. Zwróćcie uwagę, że nawet zazębienia na płatkach się zachowały. Z "gorszego" niebieskiego jest także zawieszka:


Wydaje się, że dużo dzisiaj pokazałam z tego co się nauczyłam, ale wierzcie mi, że jeszcze jest sporo do zrobienia w tym temacie. Obecnie ćwiczę szlifowanie, zwłaszcza bransoletek, ale także pokazane kulki tego wymagają. Post już jest bardzo długi, nie wiem, czy ktoś wytrzymał do końca, więc napiszę tylko CDN i się grzecznie pożegnam.

Trzymajcie kciuki, za moje kolejne próby.
Bardzo dziękuję, że do mnie zaglądacie i zostawiacie tak miłe komentarze :-) bardzo mnie to motywuje :-)

A teraz mówię już do zobaczenia

Justyna