sobota, 18 stycznia 2020

Przygody rękodzielnika, czyli zasuszyłam pół ogrodu :-)

A konkretnie pierwszy odcinek przygód w doskonaleniu techniki zatapiania w żywicy. Dzisiaj będzie o wykorzystaniu skarbów z mojego ogrodu. Suszyłam głównie kwiaty hortensji, dostałam także te w wersji niebieskiej od Oli, ale znalazł się też i bławatek. Przygotowywałam je bardziej na potrzeby kartek, ale przecież mogę je wykorzystać jak chcę. W przyszłym roku na pewno sięgnę jeszcze po inne skarby, jak np niezapominajki, fiołki itd. Nie mogę się już doczekać, kiedy... ach. Ale co ja tam o wiośnie znowu piszę, jak dzisiaj zaczniemy od zdjęć w zimowej scenerii. Nie jest to może śnieg, ale ślicznie przypruszone szronem skarby :-)








Jak zapewne zwróciliście uwagę na powyższych zdjęciach są dwa sposoby utrwalania suszonych kwiatów. Pierwszy wcześniej już pokazywany LINK w zalewanych foremkach i drugi to same płatki.
Te geometryczne formy są wyjątkowo urocze i dość proste w przygotowaniu:



Ten bławatek, to tak nie do końca cały się zatopił, ale efekt też mi się podoba i nie będę tego szlifować, chociaż można by :-)


Szlifowaniu poświęcę  zapewne kolejny odcinek "Przygód Rękodzielnika" :-)


Pozostając w temacie foremek, to zakupiłam także inne formy, a mianowicie, kule. Oczywiście spróbowałam i znowu padło na hortensję :-)



Kula jeszcze nie wyszlifowana, ale ponieważ jest w temacie to pokazuję :-)


Dość duża, średnica 4 cm.
W mniejszej 2 cm, w oczekiwaniu na dmuchawce zatopiłam kwiatostan, albo "nasieniostan" zawilca. Tak dla próby, czy się da :-)


Dosyć dużo było tych nasionek, ale myślę, że z dmuchawcem będzie bardziej spektakularny efekt :-)


Już się tak rozpisałam, ale jeszcze nie było płatków. Będzie dla najwytrwalszych.
Tym razem zaczynamy od pracy w trakcie. Zaczęłam od moczenia płatków w żywicy i suszenia ich na papierze do pieczenia. Początki wyglądały zachęcająco:


ale potem żywica spłynęła i część płatków się połączyła, więc zmieniłam trochę metodę, a mianowice odczekiwałam, aż żywica w większości spłynie do pojemnika i dopiero układałam na papierze.


To był dobry ruch, bo żywica utrwaliła płatek i podkreśliła szczegóły, a nie rozlała się poza:


Załapały się do zdjęcia i te formenkowe wersje, więc i je pokażę:



Muszę się Wam przyznać, że jestem z tych ostatnich płatków najbardziej zadowolona, bo żywica na nich układa się ładnie, tak równomiernie opada na brzegach i nie wylewa poza płatek


Po częściowym utwardzeniu, ale gdy żywica była jeszcze plastyczna, zrobiłam dziurki, a te sklejone płatki wycięłam nożyczkami i jest akceptowalnie, ale ...


Z różowych płatków zrobiłam kolczyki:



i na czarnej Damie 


a z niebieskich, tych lepszych ..... także kolczyki :-)




i ten model jest już akceptowalny. Zwróćcie uwagę, że nawet zazębienia na płatkach się zachowały. Z "gorszego" niebieskiego jest także zawieszka:


Wydaje się, że dużo dzisiaj pokazałam z tego co się nauczyłam, ale wierzcie mi, że jeszcze jest sporo do zrobienia w tym temacie. Obecnie ćwiczę szlifowanie, zwłaszcza bransoletek, ale także pokazane kulki tego wymagają. Post już jest bardzo długi, nie wiem, czy ktoś wytrzymał do końca, więc napiszę tylko CDN i się grzecznie pożegnam.

Trzymajcie kciuki, za moje kolejne próby.
Bardzo dziękuję, że do mnie zaglądacie i zostawiacie tak miłe komentarze :-) bardzo mnie to motywuje :-)

A teraz mówię już do zobaczenia

Justyna


23 komentarze:

  1. Justynko jesteś wielka. Cudowne są Twoje przygody z żywicą. Az mi szkoda że nie nosze praktycznie żadnej biżuterii. Cudownie Ci ta wszystko wychodzi. Gratuluję opanowania kolejnej techniki.
    Pozdrawiam i czekam na jeszcze, a posta poczytałam z wielką ciekawością do samego końca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga. twoje poczynania z żywicą są bardzo pracochłonne a ty wytrwale robisz kolejne próby. Efekty jak dla mnie zachwycające i mogę tylko podziwiać. Trzymam kciuki za dalsze działanie z żywicą. Podziwiam, podziwiam, podziwiam! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Magia! fantastyczne efekty! obejrzałam też wcześniejszy post z zatopioną frywolitką - niesamowity pomysł, wygląda to genialnie :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, powtórzę za Małgosią - m a g i a !
    Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I co ja mam napisać, po prostu słów mi brak. Podziwiam, podziwiam i podziwiam i z zachwytu wyjść nie mogę.Różnorodność form i technik , jaką u Ciebie znaleźć mogę, sprawia, że często zaskoczona jestem, a jeśli jeszcze do tego Twój artyzm i profesjonalne wykonanie dołożyć oraz sposób , w jaki o twoich poczynaniach piszesz, to czapki z głów. Cudnie Justyś, cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Justynko i mi słów brak. Tworzysz cuda. Zatrzymujesz piękno przyrody!! Normalnie bajka! Trzymam kciuki za dalsze próby, chociaż jak dla mnie to już jest idealnie. Uściski!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super... kawałki lata, takie przecież ulotne, ujmujesz w nieśmiertelną formę:) pięknie tworzysz, hortensje w takiej oprawie z żywicy nabierają jeszcze więcej uroku :) z przyjemnością będę podziwiała Twoje kolejne próby z żywicą:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Płatki kwiatków hortensji ślicznie wyglądają zatopione w żywicy.
    Piękna technika, podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Justynko niesamowite są Twoje prace , tak piękne i delikatne :)
    Dla mnie to co dzisiaj widzę to czarna magia ,więc podziwiam szczerze!
    Uśmiechy zasyłam 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś niesamowicie pracowita osóbką, pełną chęci poznawania nowego. To piękna cecha. Twoje próby z żywicą Justynko to bajka. Wychodzą cudowne rzeczy, o których zastosowaniu jeszcze nawet nie myślimy. To co pokazałaś jest już wielkim dziełem, a co zobaczymy jeszcze? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. cudne nie nudne:)
    wspaniałe prace masz wyrafinowany gust i styl:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały pomysł na biżuterię! Bardzo mi się spodobał, może i sama kiedyś spróbuję...

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście, że wytrzymałam do końca przy czytaniu. Bardzo ciekawy post, interesują mnie różne biżutki. Twoje są nader ciekawe i śliczne. Przybliżyłaś nam nieco proces ich tworzenia .Wszystko co związane z przyrodą zawsze mnie zachwyca. Śliczne te płatki hortensji zalane żywicą, a o bławatku już nie mówię.Same piękności:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na początku napiszę, że ogromnie mi się podobają pierwsze zdjęcia ze szronem - cudo :) Biżutki oczywiście również robią wrażenie (niebieskie płatki hortensji chyba najbardziej mnie oczarowały). Żywica wymaga dużo cierpliwości, której akurat Tobie nie brakuje :) Trzymam kciuki za kolejne próby :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem pod ogromnym wrażeniem!
    Nasuszyłaś i jeszcze w żywicy uwieczniłaś - piękne drobiazgi. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Justynko, piękna Twoja przygoda z żywicą!!! Efekty wyśmienite! Próbować tej techniki nie będę, ale zaciekawił mnie proces szlifowania. Chętnie o tym poczytam u Ciebie. Serdeczności zostawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  17. Rewelacja!! Justynko podziwiam, bo wszystko wygląda zjawiskowo.
    Żywica jednak ma bardzo szerokie zastosowanie, lecz Ty wybrałaś to najpiękniejsze. Kwiaty i płatki wyglądają świetnie!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. CZAD!
    super sprawa, piękne wykonanie.
    Zachęcasz do spróbowania tej techniki, szczególnie, że mistrzyni pod ręką...;) Nieeee, nic nie sugeruję ;)))

    Chyba będziemy robić suszonki tego lata :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękne biżuteryjne drobiazgi! Zatopione hortensje i chaber wyglądają rewelacyjnie i bardzo profesjonalnie. Już widzę, jakie cuda stworzysz, gdy przyjdzie wiosna i lato, a z nimi kwitnienie roślin. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymam kciuki i wspieram kolejne próby, bo i te pokazane w poście wyglądają cudownie :) Kolczyki z różowych płatków mnie oczarowały!

    OdpowiedzUsuń
  21. Pięknie wyglądają te płatki w żywicy, jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  22. Takie prace z żywicą są bardzo efektowne. Potrzeba kilkunastu prób aby tak pięknie to wyglądało jak u Ciebie. Jestem ciekawa kolejnym takich Twoich prac. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń