Dzisiaj będzie opowieść o kraju zapomnianym przez wszystkich, pięknym, leżącym na samym równiku w Afryce, ale nękanym wojnami domowymi i straszną biedą. Ten kraj to Republika Środkowoafrykańska. Już o tym kraju pisałam TUTAJ (znajdziecie tam też trochę zdjęć z własnych zbiorów), wspominając polskiego podróżnika Kazimierza Nowaka. Byłam tam raz w 2011 roku i bardzo bym chciała jeszcze pojechać. Jestem tam teraz moja koleżanka, która pracuje z najbiedniejszymi, a są nimi Pigmeje. Traktowani są przez innych mieszkańców tego kraju źle, dostają najgorsze prace i są bardzo słabo wynagradzani. Na dodatek to są ludzie lasu i z trudem przystosowują się do życia w stacjonarnych wioskach. Ich domki to takie szałasy z liści i tyle, rzadko kiedy są to domy ze ścianami ulepionymi z czerwonej afrykańskiej gliny. Na dodatek noce w tym kraju, zwłaszcza w okresie deszczowym, czyli wtedy kiedy u nas jest zima, są zimne, gdyż temperatura spada wówczas do kilku stopni. Spotkałam jakiś czas temu akcję prowadzoną przez Fundację "Redemptoris Missio" LINK gdzie "włóczkersi" robią czapki i pledy dla potrzebujących w różnych częściach świata i zrodził się nam pomysł, że spróbuję "coś" np. kilka czapeczek, może jakiś kocyk przygotować/wyszydełkować i jak będzie "ktoś" tam jechał to zawiezie (uprosimy go, żeby wziął do swojego bagażu, a nie jest to łatwe, bo różne rzeczy tam trzeba zawieźć) a Koleżanka rozda Dzieciom. Pomysł zaświtał, więc szybko przeszłam do jego realizacji, zwłaszcza że wiedziałam że w połowie października nadarzy się okazja transportu. Na początku zrobiłam kilka czapeczek. Chciałam, żeby były wesołe, więc skorzystałam z nieocenionych zasobów strony Repeat Crafter Me LINK, gdzie można znaleźć wiele ciekawych, czasem bardzo słodkich wzorów, a na dodatek są przejrzyście wytłumaczone i opatrzone mnóstwem zdjęć.
A teraz będzie mnóstwo moich zdjęć :-) Na początek zrobiłam sympatyczną czapkę - małpkę:
Reniu poznajesz tę melanżową włóczkę? Dostałam ją od Ciebie i miałam tysiąc pomysłów, a teraz jest tutaj :-) W tych samych kolorach dorobiłam także kocyk
Ale czapeczek jest jeszcze więcej, bo dość szybko się je robi :-)
Kolejna to - hipopotam :-)
A potem było zamówienie na słonia:
ta trąba, to chyba nie będzie się dobrze nosić ?
A przegląd szuflady ujawnił jeszcze czapkę - misia polarnego, może nie te rejony geograficzne, ale ważne żeby grzała. Pokazywałam TUTAJ. Młody miał zanieść koleżance, ale zapomniał, a potem dzieciak szybko urósł i się została :-)
Czyli całkiem spore stadko się uzbierało:
jednak jeszcze potem wpadła mi w ręce końcówka kolejnego melanżu i powstała czapka, coś jak "Piesek w kratkę"
i kolejna już nie zwierzątkowa :
i to koniec czapek i kocyków też:
W sumie do Afryki poleciało 6 czapek i kocyk. Dotarły szczęśliwie i już są częściowo zagospodarowane. Za zgodą rąk, które rozdają zamieszczam zdjęcia:
Tak czułam, że ta trąba to nie był najlepszy pomysł, ale trudno tak już musi zostać. Na ostatnim zdjęciu jest noworodek Pigmej, który ważył niecałe 2 kg, a jego Mama 36 kg :-(
Niestety śmiertelność noworodków i dzieci w tym kraju jest bardzo duża, a przeżycie wcześniaka to już cud.
No koniec jeszcze pokażę szałasy, w których mieszkają Pigmeje, żebyście mieli pogląd na sytuację:
A tutaj jeszcze szkoła, oczywiście pomimo iż państwowa to płatna, więc ….
Jest to dość bogata szkoła, bo ma plandekę na dachu i ławki, bo w innych dzieci siedzą na klepisku, bądź na ławach zbitych z patyków.
Kończąc mam nadzieję, że moje szydełkowce się przydadzą. Jeżeli moja Koleżanka zostanie tam jeszcze na rok, to może uda mi się do niej pojechać i zabrać kolejną partię. I tutaj mam do Was pytanie: czy gdyby się okazało, że będzie możliwość przekazania czapek i kocyków pomoglibyście mi przygotować kilka rzeczy? Liczę na Was. Ja sama nie dam rady. Na razie jest to pytanie mocno wstępne. Wszystko zdecyduje się pewnie w ciągu miesiąca, albo do końca roku, więc będę dawała znaki. Nie chcę robić żadnej akcji "w ciemno" bo największy problem będzie z transportem, bo nie da się tam nadać paczki, musi Ktoś jechać i zabrać w bagażu.
Uff to się dzisiaj opisałam, ale na koniec musicie mi wybaczyć, ale jeszcze jedno zdjęcie chciałabym zamieścić, z dedykacją dla naszej Reni, która prowadzi lekcje szycia. Wprawdzie nie biorę w nich udziału, ale to nie to że nie miałam nigdy do czynienia z maszyną:
Tak to ja :-) walczę z maszyną i podartymi spodniami, a maszyna taka stara z napędem na pedał. To była jazda bez trzymanki, ale spodnie dotrwały do końca pobytu :-) chociaż nie były artystycznie zszyte :-)
A już na sam koniec czapeczki i kocyk zgłaszam na wyzwanie w Klubie Twórczych Mam pt "Ogrzej się" bo pasują tutaj idealnie :
Teraz już kończę na 100%, pozdrawiam wszystkich zaglądających i zostawiających miłe słowo
do zobaczenia wkrótce
Justyna
Justynko czytałam Twojego posta kilka razy. Kiedy studiowałam etnologię i antropologię kulturową mieliśmy dużo wykładów na temat afrykańskich plemion, sporo wykładowców prowadziło tam badania terenowe więc to co opisałaś to problem mi znany, z teorii oczywiście. Jestem przeogromnie wzruszona Twoim zaangażowaniem, gestem i tym jakie masz wielkie i wspaniałe serce!! Ogromnie się cieszę, że mogłam Ciebie poznać!!! Czapki wspaniałe i jak widać przydatne. A kocyk, aż brakło mi słów! Cudowny post!!! Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz walcząc z maszyną :))) A co do Twojego apelu to niestety czapek nie robię na szydełku :(( Ale jeśli będzie potrzeba to mogę zrobić szaliczek ciepły. Pozdrawiam serdecznie i idę jeszcze raz przeczytać!
Bardzo dziękuję za tyle miłych słów i za gotowość, na razie to pytanie bardzo wstępne. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńCudne "ogrzewacze"! Bardzo chętnie włączę się w szydełkowanie czapeczek lub kocyków. Czekam na sygnał :)
OdpowiedzUsuńWiem coś o szyciu na maszynie z napędem na pedał - na początku to rzeczywiście jazda bez trzymanki;)
Bardzo dziękuję, a z tym napędem na pedał to było dla mnie wielkie zaskoczenie, chociaż nie wiem dlaczego, bo nawet żelazko mieli takie na węglę. Przy okazji wstawię kiedyś zdjęcie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńPiękny post Justynko, cała Ty:-) Dużo w nim sprzeczności, z jednej strony radość, z drugiej smutek i wzruszenie, chociaż gdzieś tam głęboko mam przekonanie, że czasem mierzymy inność swoją miarą, a ludzie potrafią żyć szczęśliwie na przekór zdobyczy cywilizacji, to rozumiem cel, dzieci potrzebują ciepła, w każdym tego słowa znaczeniu i oczywiście możesz na mnie liczyć w sprawie czapeczek i kocyków, bo resztę ciepła i troski Ty im zawieziesz, za co trzymam mocno kciuki:-)
OdpowiedzUsuńZ cała powagą... ostatnie zdjęcie mnie rozbroiło:-DDD
Pozdrawiam:-)
Masz w zupełności rację, nie możemy mierzyć ich swoją miarą, nikt nam nie dał do tego prawa. Natomiast sytuacja jest trochę patowa, bo z jednej strony Oni już nie mogą i trochę nie chcą żyć po staremu (czyli tak jak napisałam, że są to Dzieci Lasu), a jednocześnie nie umieją się odnaleźć w innej rzeczywistości. Zrobiliśmy im krzywdę, odbierając to co znali, a nie ucząc żyć w nowej rzeczywistości. Tam tak naprawdę to bardziej potrzeba narzędzi i edukacji (co robią niektóre mądre organizacje) niż gotowych produktów. Może więc i trochę szydełek trzeba zawieźć, albo po prostu pokazać, a sami sobie z drewna wystrugają. Dziękuję bardzo, za Twoje słowa :-)
UsuńMasz wielkie serducho Justynko!
OdpowiedzUsuńWciąż gonię czas i jak do tej pory nawet nie miałam czasu zrobić czapki najmłodszemu wnusiowi, ale może czasem się uda, dlatego będę obserwowała rozwój wypadków.
Pozdrawiam cieplutko:)
Dziękuję bardzo, zrób może najpierw dla Wnusia, bo ja na razie tylko pytam kontrolnie, ale jak już się rozpędzisz :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
Usuńwow jesteś niesamowita duże serducho masz :)to się chwali /jak coś dorzucę cegiełkę na włóczkę bo robić nie umiem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszystko :-)
UsuńJustynko zacznę może od tego , że chętnie wydziergam jakieś czapeczki , może na drutach a może na szydełku, tylko wiesz tak troszkę z wyprzedzeniem by się przydało :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, czytałam z wielkim zainteresowaniem . Podziwiam Cię za takie zaangażowanie i ogromne serducho. Twoje czapeczki śliczne są, nie podejrzewała Cie o teki zdolności szydełkowe :-) Zdjęcie maszynowe obłęd!!!
Pozdrawiam
Dziękuję bardzo Aniu. Jak się zobaczymy to chętnie pokażę więcej zdjęć. A do przypomnienia jak zrobić czapkę na szydełku to polacam stronę o której pisałam wyżej, wszystko "kawa na ławę" Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńTrzymam kciuki za tego maluszka, który tak malutko ważył. Ja też bardzo mało ważyłam po urodzeniu dlatego ten przypadek szczególnie mnie poruszył.
OdpowiedzUsuńPiękne czapeczki zrobiłaś. Ja też chętnie przyłączę się do akcji.
Bardzo, bardzo dziękuję, będę dawać sygnały :-)
UsuńCudowne udziergi, dodatkowo zrobione w takim szczytnym celu, naprawdę piękny gest. Też czytałam ten wpis kilka razy, a i tak wciąż brakuje mi słów, jest tylko jakaś mieszanka smutku, wzruszenia, ale też radości, bo czapeczki już się przydają. Żałuję, że sama nie potrafię robić takich rzeczy, ale będę śledzić jak akcja się rozwinie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
Dziękuję bardzo za te słowa. To rzeczywiście jest mieszanka różnych uczuć, ale zapewniam Cię, że jak raz się tam pojedzie, to już zawsze chce się tam wrócić. Jest jakaś magia w tym miejscu :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Wspaniale, że są na świecie tacy ludzie jak Ty i Twoje koleżanki i znajomi 💗
OdpowiedzUsuńPrzykre, że są na świecie takie miejsca, gdzie dzieci marzną i umierają z głodu 😒😢
Zrobiłaś wspaniałe czapeczki. Kocyk rewelacyjny!!!
Życzę powodzenia w walce z maszyną do szycia 🙂
Pozdrawiam Alina
Bardzo dziękuję za bardzo miłe słowa :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńMasz wielkie serduszko,cały post przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Podziwiam Twoje zaangażowanie. Czapeczki sa mega słodziaki, a dzieci w nich przeuroczo wygladają.te owinięte w kocyk również. Nie mam pojęcia czy dałabym radę udziergać jakąś czapeczkę, tak dawno nic nie robiłam na drutach czy na szydełku, ale nie wykluczone ze sprobuję.jeśli to za dwa trzy miesiące?Będę śledzic wpisy . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Jeżeli będę robić jakąkolwiek akcję to na pewno po Nowym Roku, albo nawet na wiosnę, więc jest czas. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam gorąco :-)
UsuńMasz wielkie serce!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńCudowności przygotowałaś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńJustynko,chętnie zrobię jakąś czapeczkę na tak szczytny cel,kiedyś oglądałam film dokumentalny o Pigmejach,ciężkie mają oni życie,oj ciężkie -:)
OdpowiedzUsuńWielkie masz serce kochana,twoje czapeczki są przesłodkie :)
Serdeczności przesyłam.
Bardzo dziękuję, za deklarację tym goręcej :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńOjej... może zabrzmi to głupio ale przy tym zdjęciu Maleństwa w Twoim kocyku... rozkleiłam się :( Jakiś mazgaj ze mnie??? Jakoś tak... wzruszyłam się... Masz ogromne serce, wiesz?
OdpowiedzUsuńPrzy czytaniu Twojego wpisu.., po prostu... miałam ochotę kopnąć się w tyłek, i walić głową w ścianę. Dlaczego? Bo zdarza mi się marudzić na takie życie jakie mam. A fakty są takie, że nie mam żadnych, absolutnie żadnych powodów do narzekania...
Wspaniałe rzeczy przygotowałaś dla Maluszków... :)
Niestety nie umiem tworzyć czapeczek, szaliczków czy czegoś podobnego... Czy - jeśli wspólna inicjatywa pomocy wystartowałaby - liczyłoby się, gdybym coś kupiła i przesłała?? albo może dołożyłabym się finansowo do materiałów? :)
Witaj. Już kiedyś na swoim blogu pisałaś, że my to mamy problemy "pierwszego świata" i to bardzo trafne określenie i masz rację czasem trzeba to sobie uświadomić. Jednak chyba nie powinnaś być dla Siebie tak surowa. Z malutkim dzieckiem, masz prawo być zmęczona, czy mieć kryzys. Głowa do góry - radzisz sobie świetnie. Takie jest moje zdanie. A jeżeli "coś" będzie potrzebato na pewno będę pisać :-) Jeszcze raz dziękuję bardzo i pozdrawiam ciepło :-)
UsuńDziękuję za Twój komentarz :) Serio, podniósł mnie na duchu :) :) :)
UsuńUściski! :)
Justynko widziałam już co nieco na Fb ale i tu napiszę, masz wielkie serce:)Jak tylko będzie możliwość to i ja się chętnie przyłączę do akcji
OdpowiedzUsuńAle co do maszyny, to chyba focha strzele- dlaczego z nami nie szyjesz????? ja też tak kiedyś zaczynałam, co prawda 4 dekady temu, ale od czegoś trzeba zacząć;D
Buziaki
Dziękuję bardzo, wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć :-) A co do maszyny to był tzw MUS, zostawało jeszcze szycie ręczne, ale by trwało dłużej, chociaż nie wiem. Na pewno zszycie było baaaaardzo artystyczne, czyli krzywość na maksa :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
Usuńserce rośnie! a czapeczki cudne, kolorowe i wesołe:) pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i również pozdrawiam :-)
UsuńJustynko, kobieto o wielkim sercu i niewyczerpanej energii w czynieniu dobra i niesieniu pociechy. Napisz, co mam zrobić, a ja to zrobię. Chcę pomóc.Zdjęcia mówią same za siebie, nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Marysiu. Będę dawać znaki-sygnały jak będzie czas :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńTeż bardzo chętnie dołożę swoją cegiełkę. Mam dużo resztek włóczki to na małe kocyki wystarczy. Czapek jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńKocyki mogę też uczyć. Tylko napisz wcześniej.
Pomoc dla tych ludzi była by najlepsza do taka jak w Twojej odpowiedzi do OLKa. Na początek muszą im wystarczyć dary dobrych ludzi. Pozdrawiam.
Cudowna akcja! Też kiedyś przymierzałam się do wzięcia w niej udziału, ale wciąż i wciąż mi schodzi na inne rzeczy i dzierganie rzeczy niecierpiących zwłoki - także pomagając tu i ówdzie.
OdpowiedzUsuńCzapeczki przepiękne i najważniejsze, że mają już właścicieli i ogrzewają potrzebujące główki <3
Dziękuję za udział w wyzwaniu KTM!
Cudowne czapeczki, które spełniają jeszcze piękniejszą rolę!
OdpowiedzUsuńKilka lat temu nasz wolontariat (Stowarzyszenie św.Eliasza) robiło zbiórkę artykułów higienicznych, medycznych i szkolnych rzeczy do polskiej misji w Bagandou (całe auto dostawcze:z tablicami, kredą, artykułami szkolnymi, opatrunkami etc.)
Piękna akcja!
Pozdrawiam i dzięki za udział w naszym wyzwaniu w KTM :)
Sama treść rozgrzewa, w sercu jakby topniał lód codziennej pogoni i rutyny, rozgrzewał do działania :) niesamowity i poruszający pomysł, a same czapeczki śliczne! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTakiego pedałowego Łucznika ma Nasza Babcia! Maszyna nie do zdarcia!:)
OdpowiedzUsuńPatrząc na te zdjęcia...nie można nie skonstatować jakie mamy szczęście, że mieszkamy w takim miejscu świata....
I ...jak nie dziergam...to na taka akcję coś wydłubię! <3