Witam!
Ostanio pisałam o mojej fascynacji szydełkiem. I to prawda. Zauważyłam jednak, że zaowocowała ona (ta miłość) kłębkami włóczki, bo jest to mój surowiec z odzysku, porozkładanymi po domu. Ostatnio nawet wylądowały one w worku foliowym i wówczas coś we mnie wybuchło! To wstyd, żebym ja nie miała żadnego porządnego koszyka i ..... wzięłam się za pracę. Powstał więc koszyk z wikliny papierowej. Użyłam takich najbardziej typowych rurek, wykręconych z gazet codziennych. Przy skręcaniu bardzo brudzą ręce, ale chyba najbardziej je lubię. Koszyk już zrobiony, pomalowany i tak oto się prezentuje, wraz z zawartością:
Ma zrobione dwa uszy, po raz pierwszy je robiłam. Zdjęcia trochę przekłamują kolor, ale wcześnie zapada zmrok i nie mam szansy na lepsze światło. Poniżej koszyk, tuż przed malowaniem.
Jak już go zapakowałam, to okazało się, że jednak nadal nie mieszczą się np rzeczy przygotowane, lub w trakcie prucia. Wobec tego zaplanowany jest kolejny do kompletu :-)
Na dziś kończę, trzeba brać się do pracy.
Trafiłam tu przez przypadek, ale już wiem że zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace tworzysz! :)
Pięknie pleciesz, równiutko:)
OdpowiedzUsuńJa też zostanę a koszyk z moich marzeń. Bardzo bym chciała taki zrobić ale to dla mnie kosmos...
OdpowiedzUsuń