Jak ja lubię ten czas, trzoda nakarmiona i na pytanie może coś zjecie odpowiada: NIE !!!! kiedy zwykle jest inaczej, czyli "jest coś do jedzenia?!" Był też czas na wspólne rozmowy na każdy temat i jest też trochę czasu dla siebie. Z przyjemnością nadrabiam więc przeglądanie Waszych blogów, trochę poszerzam swoje umiejętności obróbki zdjęć itp
Znalazlam bardzo przyjemne wyzwanie na Art-Piaskownicy, które bardzo dobrze wpisuje się w mój dzisiejszy nastrój, czyli dekoracje świąteczne na podsumowanie. Oczywiście duża część planów nie została zrealizowana, np nie zrobiłam ani jednej śnieżynki na szydełku, były też plany na szydełkowe ciasteczka imbirowe na choinkę, nadal w garażu leżą wióry osikowe, z których miały być piękne aniołki, nie powstał mikołaj metodą karczochową itd.
Jednak nie jest tak źle, przecież powstało wiele ozdób, czyli moje ulubione renifery (nawet trzy KLIK, KLIK, KLIK), choinki szydełkowe KLIK, KLIK, choinki z papierowej wikliny KLIK w ilości znacznie przekraczającej założenia (trochę zostałam postawiona przed faktem dokonanym przez mojego Synusia), choinka sprężynowa z recyklingowymi ozdobami KLIK (ten pomysł na pewno wykorzystam przy kwiatkach wielkanocnych), szyszkowe Mikołaje KLIK, a i oczywiście ozdoby zewnętrzne, czyli mój Mikołaj z papierowej wikliny KLIK (w tym momencie wypinam dumnie pierś) i renifer KLIK, wieniec na drzwi KLIK.
Dziś więc przedstawię jak to wszystko udało się skomponować w całość plus oczywiście typowe ozdoby, czyli bombki, choinka i inne świecidełka.
Na początek choinka w tonacji czerwono-złotej,
do tego czerwone bombki zwieszające się z antresoli (jak co roku), na antresoli też choineczka w złoto-czerwonych przybraniach i oczywiście jemioła,
w salonie wiszą także kalendarze adwentowe - już puste, na stole jest choineczka z papierowej wikliny (ostatnia, resztę porozdawałam) i małe stroiki
na półce znalazły miejsce renifery i choinka-szydełkowa, jednak Synek nie wziął tego klasycznego, i dobrze
po drugiej stronie choinka na sprężynie
na żaluzjach są jeszcze nieduże czerwone choineczki i w różnych miejscach spinacze mikołajowe
w kuchni są suszone pomarańczea, w pokoju Syna ostatni szyszkowy Mikołaj, bo resztę oddałam Mamie:
Nie myślcie, że to koniec, przecież jeszcze na zewnątrz, ale już krótko żeby nie zamęczać:
na oknie Mikołaj z Rudolfem, tylko nie wiadomo dlaczego to Mikołaj ciągnie renifera i choineczka ze światełkami:
a na koniec wieniec na drzwi
Uff, narobiło się tego, ale przecież właśnie o ten "fan" chodzi :-) mam nadzieję, że nie ma zbytniego mirsz-marszu, ale co tam... w końcu mam trochę przestrzeni to mogę sobie zabudowywać.
Teraz już tylko ponownie pozdrawiam Świątecznie i do zobaczenia.
P.S.
Wiem, wiem obiecałam jeszcze przepis na renifera klasycznego, postaram się więc przez te najbliższe wolne dni go wpisać :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz