środa, 22 sierpnia 2018

Ja nie mam co na siebie włożyć :-(

Witam :-)
Myślę, że tytułowe stwierdzenie nie jest obce żadnej kobiecie i jest to tzw. "oczywista oczywistość". Trzeba więc czasem zmierzyć się z problemem i zrobić sobie coś nowego. W słowie "zrobić" można zawrzeć wiele rękodzielniczych czynności, np uszyć, wyszydełkować, wydziergać, ale także wysupłać, tudzież ufrywolić. U mnie, oczywiście stanęło na tej ostatniej technice. Mając z tylu głowy, że w tym miesiącu ćwiczymy łuczki ( link do tematu u Reni) zaczęłam robić koszulkę/gorsecik (pomysł podpatrzyłam na japońskim blogu Ameblo). 


Muszę przyznać, że bardzo fajnie i wbrew pozorom prosto robiło się, tę koszulkę. Chciałabym tylko zwrócić uwagę, iż przy dołączaniu łuczka do łuczku postępuję tak jak np. pokazał Renulek tutaj, czyli przeciągam przez pikotek nitkę od czółenka i tę samą nitkę przewlekam przez pętelkę. Powoduje to powstanie niewielkiej przestrzeni przed następnym węzełkiem i umożliwia ładne dołączenie kolejnego rzędu. Polecam, proste, a łuczki dobrze się układają :-)
Bluzeczka/gorset jest zrobiona z samych łuczków, natomiast spódnica to już klasyka frywolitki, więc jest i kółeczko i łuczek i pikotki :-)


Po tym zdjęciu, jest już jasne, że nie zrobiłam sukienki dla siebie, bo to byłby ogrom pracy, jak dla mnie niewyobrażalny, ale dla maleńkiej laleczki wisiorka. Miałam taką już od dawna, ale jakoś jej nie nosiłam, bo miała brzydką spódniczkę,  a teraz modnisia z niej. Tym bardziej że sukienka dostała także tiulową halkę. Niestety zdjęcia koloru czerwonego, nadal są dla mnie "nie do ogarnięcia" ale coś pokażę :-)



Zapewne spostrzegawcze osoby zauważyły, że na tych dwóch ostatnich zdjęciach jest inna laleczka … bo się okazało, że nie tylko ja miałam taki wisiorek, który krzyczał, że nie ma co na siebie włożyć i powstały kolejne dwie sukienki, a są plany na dalsze.
Dodam jeszcze, że nie wiem, czy nie zrezygnuję z tego tiulu, albo może bardzo go skrócę, bo mi się nie do końca podoba. Oceńcie zresztą sami, na początek wersja robocza: niebiesko-żółta i żółto-niebieska


i sukienki w naprędce zmontowanej szafie:





Zdecydowanie skracam ten tiul - postanowione. To może jeszcze zdjęcia na modelce:





Sukienki, a konkretnie ich gorsety wysyłam na sierpniową odsłonę cyklu "Kocham Frywolitkę" do Reni:


Co do łuczkowego tematu, to miałam jeszcze wiele innych pomysłów, ale raczej się z nimi nie wyrobię, bo właśnie wróciłam z tygodniowego urlopu, takiego co to go nie było w planach, a się przytrafił, więc tym bardziej fajnie :-) Teraz będę nadrabiać zaległości, a może w następnym poście napiszę i pokażę coś więcej :-) A może przedłużymy temat łuczkowy? zastanowię się :-)

Wracając do tematu dodam, że kolejne sukienki już powstają :-)

Na tym kończę dzisiaj, pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za odwiedziny i każde słowo pozostawione u mnie

do zobaczenia więc

Justyna

21 komentarzy:

  1. Szafa jak się patrzy. Na jakiś czas tytułowa fraza traci rację bytu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjne!!! A już myślałam że dziergasz dla siebie, ale w sumie jak się rozpędzisz to i swoją o szafę zadbasz;)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie figurę masz "jak ta lala" więc spokojnie możesz robić i dla siebie;-) Śliczne i pomysłowe, podziwiam i pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne kiecuszki Justynko 🙂 może się zdecydujesz dla siebie zrobić w długie zimowe wieczory 😉
    Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Justynko bardzo poważnie podeszłam do tematu, hehe
    choć myślę, że ciuchy z frywolitki mogą być trochę za sztywne
    Sukieneczki wszystkie śliczne, choć jak dla mnie to ta niebieska jest wręcz idealna.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. ale super:)
    zdolności i kreatywność niesamowita:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaniemówiłam... rewelacyjne kreacje!
    Podziwiam talent :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocze sukieneczki! Mnie się z tym tiulem bardzo podobają i ja bym z niego nie rezygnowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczne sukienki, tej koralikowej panience nie jedna z nas garderoby pozazdrości :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale rewelacja, już dawno mi się nic tak nie spodobało :) Kojarzę te laleczki, widywałam je w sklepach, ale ubranka zawsze miały... no, mocno średnie, a tu taka pozytywna odmiana :) Sukienki są świetne i mega pomysłowe, chyba najbardziej podoba mi się niebieska :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No gdybym nie siedziała to bym padła pod wrażeniem uroku tych cudeniek. Prześliczne.

    OdpowiedzUsuń
  12. No extra te kreacje , każda dziewczyna by chętnie taką kieckę włożyła. Świetny miałaś pomysł na te łuczki :-).
    Pozdrawiam i czekam na relację z nieplanowanego urlopu. Ciekawi mnie gdzie Cię tym razem wywiało.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tym butikiem na Złotych Tarasach miejscówkę wykup, pójdą jak ciepłe bułeczki.A te wieszaczki super są. Decyzja o skróceniu tiulu, to strzał w dziesiątkę, zanim przeczytała, to tak pomyślałam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Laleczki bardzo mi się podobają i ich kreacje. A już myślałam, że coś dla siebie supłasz. Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś niesamowita!
    Śliczne sukieneczki a laleczki w nich wyglądają uroczo. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ach Ty to masz pomysły. Sukieneczki pierwsza klasa a wykonanie to już miodzio. Aż żałuję, że ja kiecek nie noszę, bo poprosiłabym o wykonanie takowej. Hihihi. Pozdrawiam ciepluteńko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Te sukienki są rewelacyjne. Myślałam, że dla Barbie je robisz.
    Ślicznie te laleczki w tych sukienkach się prezentuję.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny pomysł. Co jedna to ładniejsza!

    OdpowiedzUsuń
  19. Urocze sukieneczki - świetny pomysł na oryginalne ozdoby. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fantastyczne sukieneczki i bardzo mi się podobają:-) Może kiedyś nabiorę takiej wprawy by zrobić podobną:-)
    Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajnie wyglądają te sukieneczki :D

    OdpowiedzUsuń