Dzisiaj będzie post taki trochę z rozważaniami, ale chyba każdy z nas się kiedyś nad tym zastanawiał, zastanawia, albo będzie zastanawiał, czyli co wynika z pisania naszych blogów? czy tylko chęć chwalenia się? wymiany doświadczeń? a może coś jeszcze?
Ja osobiście doświadczyłam, że poprzez "blogosferę" można poznawać nowych ludzi (wiem, może brzmi to jak truizm, ale... ). Często mam tak, że do jednych blogów i osób je piszących mnie ciągnie, a do innych mniej mimo, że prace ładne i ciekawe techniki. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. Może ten internet przesyła jednak jakieś uczucia i powoli zaczynam w to wierzyć. Może niektórzy pomyślą, że wariatka, uzależniła się od neta i szuka wytłumaczenia. Raczej nie. A dlaczego to wszystko piszę? Otóż od jakiegoś czasu umawiałyśmy się z Olą z bloga papierolki, że może warto się spotkać, poznać, ale zawsze coś obiektywnie, znaczy się życie, stało nam na przeszkodzie. Jednak w poprzedni weekend się nam udało. I muszę powiedzieć, że było to niesamowite przeżycie. To Ola wymyśliła określenie "randka w ciemno"i tak było. Ten moment jak dzwonisz i patrzysz z której strony ktoś przyjdzie i czy .... itd. Naprawdę, było fajnie i bardzo warto poznawać się w wymiarze rzeczywistym. Wiem, że nie zawsze się tak da, bo odległość, czas itd, ale warto zadać sobie trochę trudu. Olu jeszcze raz dziękuję za spotkanie, będziemy jeszcze to powtarzać, a może uda się nam te spotkania poszerzyć o nowe osoby? Kto chętny? A blogosfera niestety, albo "stety" potrafi wciągać, ale trzeba też umieć z niej brać i nam się chyba udało. Muszę się także pochwalić, że dostałam od Oli piękny koszyk i dopiero jak się ma takie cudo w rękach to można docenić jej prace. Zobaczcie sami:
Na pokrywce jest piękny decoupagowy element z efektem płótna. Zdolna ta Ola :-)
Dostałam także zapachowe saszetki, ale już porozkładałam po domu i nie mam zdjęcia.
Jak już chwalę blogosferę, to także chciałam się podzielić kolejnym pozytywnym elementem. Taka drobna rzecz, a cieszy. Mianowicie Ania znana z bloga Sowiarnia pokazywała na swoim blogu przetwory z mniszka, syrop i konfiturę zamieszczając przy okazji piękne etykiety. A ja w swoim gadulstwie, że śliczne, ale mnie by się przydały takie tylko, że z pędów sosny i kwiatów bzu i co.... Ania, że oczywiście może zrobić. Napisałam maila i bardzo szybko dostałam pełen wybór ślicznych etykiet. Dziękuję Aniu. Bardzo miły gest i taki bardzo naturalny. Dzięki temu pokażę moje przetwory, bo od razu inaczej się prezentują:
Tym syropem z kwiatów jestem zauroczona, z wodą sodową, cytryną i listkiem mięty, na upał idealny. Robiłam według TEGO przepisu.
Etykiety zyskała także nalewka z pędów sosny, pokazywana już wcześniej przeze mnie:
Ostatnia sprawa o której chciałam napisać, tak a propos zalet blogosfery, to zabawa "podaj dalej" Ogłosiłam ją TUTAJ, wiem że to był grudzień, a rozliczam się dopiero w czerwcu, ale jest na to rok, więc się wyrobiłam. Wszyscy dostali już prezenty i nawet pisali, że są zadowoleni (TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ), więc moje "podaj dalej" uważam za zamknięte.
Na dzisiaj kończę moje gadanie, pozdrawiam wszystkich serdecznie, ściskam wirtualnie i do zobaczenia wkrótce, bo coś ostatnio mam zaległości w pisaniu postów
Justyna
Też uważam, że warto poznać się w realu :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńJustynko doskonale Cię rozumiem . Dwia z moich koleżanek blogowych mieszkaja w moim mieście. Z obiema się juz spotykałam kilka razy i sa to bardzo miłe spotkania. Z inną mam cały czas kontakt telefoniczny i rozmawiamy sobie min raz w tygodniuw skype, i nawet oststnio udało mi sie przez skypa porozmawiac z koleżanką która mieszka w Niemcach . Sa to zawsze bardzo miłe spotkania. Nie za bardzo kojarze w jakim rejonie Polski mieszkacie z Olą, ale coraz częsciej chodzi mi po głowie żeby ojechac do ustronia na zjazd twórczo zakręcocnych organizowany przez Caricamo. Może to by była mozliwośc na spotkanie i poznanie sie bliżej ?? Co myslisz o tym ?
OdpowiedzUsuńA koszyk Oli cudny ale to normalka , ona innych nie robi :-)
Pozdrawiam serdecznie
P.S. tez tak mam z tymi blogami , do niektórych zagladam w ciemno i zawsze a do innych jakos mniej chętnie :-)
Śliczne prezenty :) Życzę więcej tak udanych "randek w ciemno". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwoje rozważania, jakże na miejscu. Czasem zastanawiamy się nad sensem prowadzenia bloga, czy jest to pamiętnik, czy chęć zaistnienia w świecie ze swoimi myślami, pracami, czy coś innego. Zaczęłam i ja zastanawiać się, po co i dlaczego. Wiem, że zaglądasz i do mnie z komentarzami, więc tym bardziej wyrażę swoje zdanie na poruszony przez Ciebie temat. Takie " randki w ciemno" z kimś znanym tylko wirtualnie, to jest strzał w 10-tkę, widać to po Twoim wpisie. Nie zawiodłaś się, nie mam tu na myśli prezentów, jakie dostałaś, chociaż one dopiero pokazują " prawdziwe oblicze" osoby je tworzącej. Co innego, oglądać na ekranie zdjęcie, a co innego mieć to w ręce, przed oczami. Na dodatek spotkanie twarzą w twarz, też ma swoje plusy i minusy, wyrabiamy sobie " zdanie" o spotkanej osobie i jej pracach. Zwykle jest więcej plusów, niż minusów, a to nas utwierdza w naszych osądach. Sama od niedawna mam bloga, nie spotkałam jeszcze żadnej blogowej koleżanki na żywo, ale sporo prac od dziewczyn posiadam i to utwierdza mnie w przekonaniu, że ten net, wcale nie jest taki zły, bo namiastkę ofiarodawczyń mam u siebie. Cieszę się z każdej otrzymanej rzeczy, bo wiem, że jest darowana od serca. Sama też takimi prezentami /niespodziankami/ raczę co poniektóre osóbki, na dowód mojego ich doceniania. O takiej " randce w ciemno" to mi się marzy.
OdpowiedzUsuńO rany, ale się rozpisałam, zaraz komentarz będzie dłuższy od Twojego posta, przechodzę więc dalej, prezenty oczywiście są super, ich wykorzystanie idealne. Życzę Ci wielu takich spotkań w realu , a na blogu sukcesów twórczych, również w pisaniu.
Pozdrawiam cieplutko.)
Internet nie jest zły,sama nie wyobrażam sobie życia bez sieci.
OdpowiedzUsuńTo nie jest aż tak złudny świat,jakby się komuś wydawało,a przyjaźnie bądź znajomości potrafią być naprawdę szczere.
Doświadczyłam tego na własnej skórze,komentarze ,słowa wsparcia pisane nie tylko na blogu ,dawały mi bardzo dużo.
Wiem,że są szczere i pisane z potrzeby serca,bo inaczej nikomu by się nie chciało pisać.
Nie wiem czemu założyłam bloga,chyba dlatego,żeby należeć do jakiejś społeczności.
Obawiałam się tego,wydawało mi się,że blogosfera to takie szczelne miejsce,gdzie cięzko wbić się w ,,towarzystwo''Okazało się,że nie,że tutaj są naprawdę wspaniali ludzie,sympatyczni i mili,z którymi człowiek od razu nawiązuje więzi.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie,że to moje blogowanie mnie zmieniło.
Nie miałam raczej problemów z kontaktami z ludźmi,ale blog otworzył mnie jeszcze bardziej.
Cieszę się,że tu jestem i wiem,że wszyscy czerpiemy z tego naszego pisania sporo dobrego.
A co do spotkania to troche zazdroszcze.
Mieszkam w Irlandii,a wszystkie moje bliższe koleżanki w Polsce,więc prawdopodobieństwo spotkania jest raczej małe.
Pozdrówki;)
Mam taką teorię, że blogi prowadzą osoby pozytywnie zakręcone, więc trafienie na bardzo fajną osobę jest pewnie o 100% bardziej prawdopodobne niż w realu.
OdpowiedzUsuńI masz rację - są blogi, które przelewają przez ekran dobre fluidy w większej ilości :)
Cieszę się, że tak fajnie udało się Wam spotkać i znajomość realna okazała się równie cudowna jak ta blogowa. Życzę wielu tak sympatycznych spotkań.
A koszyczek, ach - wiadomo - śliczny.
Pozdrawiam.
Mam podobne odczucia do Twoich an temat blogowania i blogosfery. Sądzę, że świadomie albo nieświadomie przyciągamy osoby w jakiś sposób podobne do nas i te znajomości chcemy rozwijać. Myślę, że takie spotkania w realu są fajne i inspirujące. Prezenty piękne, a syrop i nalewka wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńJustynko trochę Ci zazdroszczę tego spotkania, z drugiej strony nie wiem czy ja bym się odważyła, bo należę do osób nieśmiałych i to blog i rękodzieło pozwala mi się otworzyć na kontakty z ludźmi.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kilka blogów i do nich zaglądam ciągle, choć nie zawsze zostawiając komentarz z w/w względów, ale wyobrażam sobie rozpoczęcia dni bez nich.
Tak samo jest z naszą nauka frywolitki, decu, czy teraz makramy u Joasi, gdyby nie Ty sama bym sie nie odważyła, a tak nauczyłam sie tego o czym od wielu lat marzyłam, za co Ci dziękuje ogromnie:D
Piękny koszyk Ola przygotowała dla Ciebie, ale to mnie nie dziwi, bo jej koszyki zachwycają mnie juz od dawna:)
Buziaki przesyłam i miłego dnia:)
Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Jest coś takiego, że z niektórymi osobami z blogosfery łapie się kontakt od pierwszego kliknięcia. Ale to chyba tak jak w życiu. Koszyczek dostałaś śliczny. A te etykiety pięknie się prezentują na szkle:)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam tytuł wpisu to pomyślałam że masz jakiegoś wielbiciela:)) ach ta moja wyobraźnia;) Ja co prawda jeszcze bloga nie mam, ale już coraz bardziej o tym myślę. Dlaczego? Powiedzmy "pochwalić się" moją późną miłością do rękodzieła i recyklingu...może jakos to się pozytywnie rozwinie? W sumie to w końcu zaczęłam wykorzystywać Internet w odpowiedni sposób;) czyli taki w który sobie nie szkodzę:)) Zazdroszczę Wam spotkania, ja jestem ZA takimi spotkaniami:)
OdpowiedzUsuń:)) O tak to był dzień pełen wrażeń! Bardzo trafnie opisałaś Nasze emocje, bo dobrze wiesz, że moje odczucia były identyczne i mam wielką nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz, chociaż ten dreszczyk niepewności, (czy to aby nie stary, gruby, gwałciciel :)) to już się pewnie będzie inny:)
OdpowiedzUsuńDla mnie blogowanie, to jak na razie samo dobro i nawet trudno mi dziś sobie wyobrazić, że tego kawałka innej rzeczywistości mogło by nie być w moim dzisiejszym życiu. Wbrew pozorom, ten blogowy, wirtualny świat ma sporo z rzeczywistego życia, bo i tu są miejsca i ludzie, do których coś nas przyciąga albo odpycha. I jak w życiu, czasem warto zaryzykować, przełamać nieśmiałość i stereotyp, że sieć to samo zło i spróbować "urealnić" swoje blogowe znajomości:)
Dziękuję Ci jeszcze raz (nie tylko za spotkanie;)), pozdrawiam serdecznie i "do następnego" :)
P.S. A ten koszyk to mam nadzieję, że się nie rozpadnie, bo powstawał w trybie bardziej niż ekspresowym, więc w razie czego daj znać, zrobię nowy, ale trochę wolniej:)
Pięknie opisałyście obie dzień Waszej randki w ciemno, uśmiałam się z tego starego, grubego gwałciciela (jakby całkiem przypadkowo takie indywiduum przechodziło obok, to podkręciłoby jeszcze bardziej emocje..), i zachwyciłam Waszymi prezentami. Obie jesteście bardzo utalentowane, koszyk od Oli dostałaś przepiękny, a od Ciebie cudowne rzeczy dostała Ola - widziałam je na Oli blogu.
OdpowiedzUsuńSkoczyłam potem do trzech Pań, które obdarowałaś dwa miesiące temu przy okazji zabawy "podaj dalej" i ...siedzę na wdechu do tej pory, nie można oczu oderwać od biżuterii.
Ach, te etykiety! jak pięknie się prezentują na domowych eliksirach. Pozdrowienia:))
Gratuluję udanej randki w ciemno ;) i zgadzam się z Tobą, że pewne osoby się po prostu przyciągają i sama nie wiem jak to się dzieje :)
OdpowiedzUsuńPrezenty piękne, również ściskam mocno....
Dzięki prowadzeniu bloga udało mi się poznać kilka osób (z mojego regionu) "twarzą w twarz", więc wiem jakie to fajne uczucie... chociaż początkowy stresik też jest :)
OdpowiedzUsuńA etykietki to drobiazg :) Naprawdę, aż miło się je robiło jako odskocznię od innych prac. Prawdę mówiąc ja też muszę Ci podziękować, bo gdyby nie te etykietki, to pewnie nie zrobiłabym w tym roku syropu z czarnego bzu :) Specjalnie je sobie wydrukowałam, tak leżały i "patrzyły" na mnie przez kilka dni, aż w końcu zmobilizowałam się w weekend i syrop już jest :)
Cieszę się, że Wasze spotkanie się udało :) Ja również jestem na tak jeśli chodzi o takie spotkania :)
OdpowiedzUsuńKoszyczek od Oli jest śliczny :)
Pozdrawiam
Ja bardzo lubię czytać posty na blogach. Niestety nie zostałam obdarzona lekkim piórem i staram się nadganiać to zdjęciami. W moim przypadku zdjęcia mówią więcej niż ja :)
OdpowiedzUsuńz autopsji wiem jak fajne sa takie spotkania :-)
OdpowiedzUsuńbo tworzy sie jakąś tam wizję osoby... a jesli chowa się za awatarem zaskoczenie jest :-)
Zgadzam się z Madgą /Alienor/, że blogi zwykle prowadzą ludzie pozytywnie zakręceni i otwarci więc ... wiadomo, że sa fajni :-)
A poza tym instynktownie ciągnie nas to ludzi .,którzy "nadają na tych samych falach" :-)
Nawet probowałam analizować co to sa te "fale"... czy to sposób pisania ( na pewno) czy odbierania świata co widać w tekstach (zdecydowanie) ... na pewno jakieś "fale" po eterze latają i przyciągają do siebie ludzi :-D
Też mam koszyczek od Oli, więc wiem jak pięknie je robi :-D
Popieram, że fajnie się spotkać i też na żywo właśnie:) Super, że się Wam udało:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!:))