Dzisiaj bez zbędnych wstępów, bo tytuł już chyba wiele wyjaśnia :-) Otóż Zespół Szuflady na ten miesiąc ogłosił bardzo fajny temat wyzwania, czyli właśnie wabi sabi, szczegóły pięknie zostały opisane na blogu szufladowym. Mnie się bardzo spodobało to odnalezienie uroku z niedoskonałości, w rzeczach starych, ale też i taka trochę filozofia spokojniejszego podejścia do świata, bo przecież nie zawsze muszę być doskonała, nie ma po co biec i pędzić. I tak mnie w okresie przedświątecznym naszło na wyzwanie pt. WABI SABI.
Zapewne się zdziwicie, albo właśnie nie, ale na to wyzwanie przygotowałam ….. frywolitkę :-) Postanowiłam wykorzystać resztki nitek nawinięte na czółenka, których było za mało aby "coś konkretnego" z nich zrobić, a szkoda wyrzucić. Uwolniłam więc czółenka, robiąc z nich małe kwiatuszki, które systematycznie łączyłam. Kolory tzw "na winie" czyli co się pod rękę nawinie, to dołączałam. Powstała jedna mała serwetka, taka podkładka 6x6, a druga jest w trakcie. Nie będę się przecież napinać, żeby ją skończyć, bo nie o to tutaj chodzi. Serwetki zabrałam na pierwszą wiosenną kawę do ogrodu, a że meble jeszcze pochowane, to za tacę posłużył mi talerz (chyba muszę sobie jakąś tacę zmalować, a może wypleść, ale już tak dawno nie miałam papierowej wikliny w rękach).
A tak się prezentuje moje "wabi sabi" z wiosennym espresso :-)
Nic nadzwyczajnego, ale będę kontynuować dorabianie podkładek.
Na zrobienie jednego kwiatka potrzeba około metra nitki. I wiecie, podoba mi się ten efekt przypadkowości i łączenia kolorów wydawałoby się niezbyt pasujących.
Już nawet dorobiłam kolejne elementy:
Mam nadzieję, że wpisałam się w temat wyzwania :-)
Na koniec zdjęcie z moimi tulipankami w tle, tak to te co ostatnio były zasypane śniegiem, ale już nie są :-) Właśnie miałam napisać, że mnie denerwuje na tym zdjęciu rurka od nawadniania, ale sobie odpuszczam, bo i tak niedługo zostanie zarośnięta, więc złączam i takie zdjęcie :-)
Na koniec zdradzę Wam jeszcze, że kawa była pyszna i koniecznie trzeba już te meble ogrodowe wyciągnąć :-)
Dołączam więc baner Szufladowego wyzwania:
i mówię do zobaczenia, pa, pa
Justyna
P.S.
Bardzo dziękuję za Wasze miłe słowa pod poprzednimi postami, bardzo, bardzo dziękuję :-)
Świetna ta przypadkowość kolorystyczna!
OdpowiedzUsuńJak to nic nadzwyczajnego? mnie sie nadzwyczajnie bardzo podoba;D
OdpowiedzUsuńpiękna, oryginalna i delikatna- wszystko to co mnie w frywolitce pociąga. Justynko zapisałam sobie zdjęcie i z chęcią przygotuję podobne
Pozdrawiam serdecznie
Justynko normalnie jestem zauroczona ta podkładką z czółenkowych resztek. Takie połączone kolorowe kwiatuszki wyglądają przepięknie. Oglądam już chyba 5 raz i cały czas oczy mi się świecą. Stawiam na kolejną Twoją wygrana w szufladzie. Takie malutkie kwiatuszki fajnie by tez wyglądały jako bukiecik na kartce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rewelacyjne podkładki, masz talent :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł! Ja co prawda jeszcze tylu resztek na czółenkach nie mam, ale kiedyś go z pewnością podkradnę ;) bo bardzo podobają mi się te podkładki :)
OdpowiedzUsuńPomysł naprawdę genialny, podkładki wyglądają świetnie i tak "patchworkowo" :) Ta przypadkowość kolorów jest w tym wszystkim najlepsza.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wyzwaniu :)
A ja się zastanawiam co zrobić z resztek nitki nawiniętej na czółenka,dotąd robiłam małe motylki,teraz muszę spróbować twój pomysł,bo ta podkładka bardzo mi się podoba 😃
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam.
Świetne! Powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze czółenka uwolniłaś, bo podkładki śliczne powstały, takie cudaśne, kolorowe i bardzo kawowe, tulipankom też, jak widać, przypadły do gustu.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona efektem, jaki uzyskałaś!
OdpowiedzUsuńPodkładki są przepiękne i bardzo energetyczne :-)
Boszszsz:)jak ja bym chciała umieć frywolitkę:))))te podkładki są mega fajne:))))
OdpowiedzUsuńPiękne podkładki. Świetnie się te kolory zgrały ze sobą :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne podkładki i świetny pomysł na końcówki nitek.
OdpowiedzUsuńMam dużo końcówek nici teraz będę wiedziała jak je wykorzystać. Dziękuję za inspiracje i pozdrawiam.
Podobają mi się bardzo bransoletki z takich malutkich kwiatuszków, ale tak kolorowych to nie widziałam;-) Super pomysł na zagospodarowanie resztek, które ja wyrzucam;-)Można powiedzieć, że to frywolny multikolorowy, patchwork resztkowy. Powodzenia w wyzwaniu:-)
OdpowiedzUsuńŚwietne podkładki! Pomysł "na winie" sprawdził sie doskonale.
OdpowiedzUsuńDziś u mnie znów zimno, a jeszcze wczoaj sadziłam bratki i stokrotki:(
Pozdrawiam:)
Adorably cheerful !
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł Justynko na zagospodarowanie resztek i jeszcze piękniejsze wykonanie. Już czekam na frywolitkowe warsztaty. Musze się "naumieć" i już. Buziaczki kochana i do miłego.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne podkładeczki!!! I masz rację, te niepasujące kolory pasują idealnie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję za karteczkę!!
Podkładki wygladają prześlicznie - maja w sobie taka radość. A pomysł z wykorzystaniem resztek bardzo dobry. Nic się nie marnuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ślicznie to wygląda, kolorowo i radośnie!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Justynko.
Witam cię bardzo serdecznie W ten sobotni poranek bardzo mi się podoba to co stworzyła się wygląda to naprawdę bardzo pięknie i widać ile serca w to wkładasz pozdrawiam cię bardzo serdecznie i życzę radosnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych dla ciebie i twoich bliskich Wesołego Alleluja
OdpowiedzUsuńGdybyś miała ochotę to serdecznie zapraszam Cię na bloga swojej Przyjaciółki , która również jak i Ty chwyta piękne obrazy w swój obiektyw i pisze posty płynące prosto z serca dla drugiego człowieka .
---> odnowionaja.blogspot.com
Pozdrawiam bardzo serdecznie Sylwia :)
Idealnie i urocze :) Dziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady :)
OdpowiedzUsuńZachwycam się za każdym razem, frywolitki są cudowne. Dziękujemy za udział w wyzwaniu Szuflady
OdpowiedzUsuń