piątek, 29 grudnia 2017

Coś nowego, coś starego :-)

Witam serdecznie Wszystkich zaglądających w moje skromne progi. Nie było mnie jakiś czas, ale postanowiliśmy zupełnie wyjątkowo w tym roku wyjechać "zupełnie" w czasie Świąt. Takie było zapotrzebowanie społeczne, więc się temu poddaliśmy. Jak było? - inaczej, zwłaszcza że nie wszystkie plany udało się zrealizować, ale na pewno byliśmy razem i to chyba najważniejsze. W całym zamieszaniu przedwyjazdowym nie zdążyłam złożyć Wam Życzeń Świątecznych, ale wierzcie poleciały one do Was w sposób niewerbalny. Dziękuję za wszystkie życzenia od Was składane w każdy sposób. Martwię się jednak trochę, że chyba u mnie Poczta Polska nie działa, bo od dwóch tygodni nie dostałam żadnego listu, ani przesyłki, ani nawet rachunku - no jakiś dramat. Próbowałam tam nawet dzisiaj zadzwonić, ale żeby ktoś odebrał, to może coś bym się dowiedziała, a tak to nic :-( będę więc czekać dalej.

Dzisiaj nie będę jeszcze składać życzeń noworocznych, ale chciałabym pokazać Wam coś nowego, czego spróbowałam jeszcze w zeszłym miesiącu. Tak na koniec roku sięgnęłam po nową technikę i zapisałam się na warsztat z wirewrapingu prowadzony przez Kornelię Kubinowską w Warszawskiej Ploteczkarni. Urocze miejsce, świetna prowadząca (TUTAJ możecie zobaczyć jej zachwycające prace), bardzo kompetentna, było super. Zrobiłyśmy wisior ze srebrnego drutu. Oczywiście nie jest idealny, bo nie może być, ale jest i jestem z niego dumna.


Oczywiście w euforii tworzenia nie zrobiłam zdjęć w trakcie, ale mam jedno jak był jeszcze świeżo srebrny i zaraz po wyjęciu z oksydy:


Widać, że tutaj na samym dole ten cieniutki drucik się trochę rozjechał, ale … trzeba będzie poćwiczyć. Tak sobie myślę, że nie będzie to moja koronna dyscyplina, ale na pewno jakieś elementy będę wykorzystywać i mam nadzieję na ciekawy efekt :-) A żeby pokazać iż nie zdradzam frywolitki (coś starego), to do zawieszki powstał frywolitkowy sznurek, zgodnie z zapotrzebowaniem i tematem kolejnej lekcji w naszym cyklu "kocham frywolitkę"  (temat u Reni). Nie zrobiłam śnieżynek, jak planowałam :-( ale cóż, jest to co jest. To bardzo proszę wisior na sznurku :-)



i zbliżenie sznurka:


Wbrew pozorom, zrobić niezałamujący się sznurek nie jest łatwo, trzeba bardzo uważać, mocno dociskać półsłupki. Dodatkowo zwykła bawełniana nitka się często "wyrabia" i potrafi przerwać, więc ja do dłuższych sznurków najczęściej wybieram np poliestrowy kord T-Lion (nie wiem czy dobrze napisałam nazwę, ale etykiety już nie mam).
Dorzucam więc mój drobiazg do grudniowego etapu u Reni, mam nadzieję, że się przepchnę w tłumie?


Na tym kończę, pozdrawiam Was bardzo serdecznie i lecę pozaglądać na Wasze blogi, bo tyle się działo jak mnie nie było. Dorzucam ostatnie zdjęcie i mówię do zobaczenia


Justyna

19 komentarzy:

  1. Wisior piękny. Sznureczek pięknie wykonany. Justynko i zdjęcia bardzo mi się podobają. Wszystkiego Najlepszego Kochana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne rękodzieło.Artyzm w najlepszym wydaniu.Jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko :) bardzo oryginalny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjazd na święta to całkiem dobry pomysł. Można się skupić na tym co najważniejsze, a nie na sprzątaniu :)
    Mnie się takie sznureczki szalenie podobają i bardzo żałuję, że nie da się ich zrobić za pomocą szydełka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Justynko sznureczek perfekcyjny bez dwóch zdań,ale ten wisior jest zachwycający!!
    Podziwiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Wisior jest fantastyczny :) Sznurek również wygląda bardzo ciekawie i jednocześnie elegancko, więc wyszło naprawdę interesujące połączenie. Ja niestety porzuciłam wire-wrapping na rzecz innych technik, ale cały czas sobie obiecuję, że jeszcze do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny i oryginalny wisior. Łączenie wszelkich materiałów i technik w robótkowaniu jest jak najbardziej wskazane.
    Co do idealności, to przecież taki ma być, a kto to wie, czy nie był to właśnie efekt Twojej wizji. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ nie gadaj, że ma jakieś niedociągnięcia, jest przepiękny i przecudny i w ogóle ach! Marzę o tej technice, ale na razie jest to w formie marzeń ;) Planuję w przyszłym roku wrócić do frywolitki, bo całkiem ją zaprzepaściłam, aż wstyd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to zapraszamy do naszego cyklu Kocham Frywolitkę :-)

      Usuń
  9. Uwielbiam tę technikę. Też chciałabym wiedzieć jak i owijać samodzielnie, bo dotychczas tylko kupuję. Piękny wisior.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieto jak ty to robisz,że czego nie dotkniesz wychodzą cuda.Zachwyciłam się tym wisiorem i tak trwam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Justynko gratuluję kolejnej zdobytej umiejętności . Nie znam się na tej technice, ale Twoim debiutanckim wisiorkiem jestem zauroczona, jest przepiękny !!!!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego Sylwestra i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
    P.S. A z pocztą jest na bank coś nie tak , niemożliwe żeby do Ciebie nie dotarła ani jedna kartka

    OdpowiedzUsuń
  12. Po tytule to myślałam, ze jakiś ślub Ci się szykuje:-) Sama też zamierzam zwiać na następne Święta więc taką odskocznie jak najbardziej popieram. A co do meritum, to medalion wyszedł piękny i podziwiam precyzję, której tutaj potrzeba (sama kiedyś próbowałam, ale nie było co pokazać:-D) Sznureczek bardzo ładny i funkcjonalny, a to przecież najważniejsze:-) Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym ślubem to niby jeszcze nic nie wiadomo, ale mój Starszy coś zaczyna "pobrzękiwać", więc ….
      Dziękuję bardzo :-)

      Usuń
    2. A ja mojemu tłumaczę, że śluby są przereklamowane, tak na wszelki wypadek :-DD

      Usuń
  13. Wow! Ale cudo stworzyłaś! Przepiękny wisior z zadaniowy sznureczkiem oczywiście 😀 Ta technika jest cudowna, może kiedyś i ja spróbuję, bo korci mnie.... 😉 Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń