Dzisiaj od samego początku mojego pisania muszę się do czegoś przyznać, a mianowicie stało się, nie wiem jak, ale się stało i ... uzależniłam się od decu. To wszystko przez Renię, bo przecież na kogoś musi być. Jak sobie czegoś nie pomaluję, albo nie zmaluję przynajmniej raz w tygodniu to źle się czuję. Wiadomo, nie przekłada się to na jedną pracę w tygodniu, bo w decu to głównie "czekamy aż wyschnie" ale jak nie mam jakiejś pracy na tapecie to jestem smutna, przygnębiona i chyba trochę nerwowa. I właśnie z tej walki z "chorobą" powstała dzisiejsza praca, a są nią puszki na pędzle. Otóż mój warsztat decu znajduje się na stole w kuchni, więc oczywista jest jego tymczasowość, czyli jak maluję to naznoszę różnych rzeczy, a potem muszę odnosić i tak w kółko. Postanowiłam więc, choć odrobinę sobie ułatwić i przynajmniej pędzle, zebrać do kupy. Wnikliwi obserwatorzy moich decoupagowych poczynań zapewne pamiętają, że już w tym celu wykonałam skrzynki (można zerknąć TUTAJ), ale są już one zapełnione innymi rzeczami, więc teraz padło na sprzątanie w pędzlach. Wzięłam więc dwie puszki, większą i mniejszą, wybrałam serwetki z "ludowymi" bądź modniej "folkowymi" wzorami, malowałam, kleiłam, chlapałam, mazałam i mam.
A jak mam, to pokażę:
- pierwsza mniejsza, z parą kogutów,
które bardzo fajnie się wpasowały w puszkę, a z tyłu zmieściły się jeszcze paski:
- druga większa z kwiatowym wzorem
To jeszcze razem, dla porównania wielkości:
Puszki, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zostały entuzjastycznie przyjęte przez mojego Synka, który rzucił w przelocie "o jakie fajne, to chyba najlepsza Twoja praca". Bardzo sympatyczne stwierdzenie, chociaż mam innych faworytów, ale mega, mega miłe :-))))
Potem ustaliliśmy, że On to by też do siebie "jakichś" potrzebował, ale chyba nie za bardzo, bo jeszcze nie wybrał wzoru, ale jakby co, chętnie coś zmaluję :-)
Jednak to nie koniec, bo idąc za tzw ciosem zmalowałam jeszcze pędzel. Otóż mój pierwszy, profesjonalny (znaczy kupiony specjalnie do decu) pędzel już się trochę sfatygował, czyli stwardniał ale trzymałam go z sentymentu. I pomyślałam, że skoro go i tak trzymam, to zrobię go na "decu" i ... zresztą popatrzcie sami:
Jest na nim wszystko, i serwetka i patyna i kropki z farb i nawet frywolitka, czyli cała JA :-)
To jeszcze całość:
A i byłabym zapomniała o zdjęciu z zawartością:
Komplet jest może całoroczny, ale robiony na wiosnę, albo w okresie silnego na nią oczekiwania, ma w sobie piękne i różne kwiatki, więc zgłaszam go na wyzwanie pt. Wiosna u Zuzy z bloga DECU style.
Mam nadzieję, że Zuza mi zaliczy dość luźny interperacyjnie związek z tematem wiosny :-) bo jeszcze przecież należy uwzględnić tzw. wiosenne porządki :-)
Czas kończyć, bo świt już blisko, dobrze że chociaż jutro niedziela i można będzie pospać. Pozdrawiam Wszystkich Zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za każde słowo, które pozostawiacie i mówię do zobaczenia
Justyna
Świetny pomysł...
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie powiem Ci Justyno, że nie jesteś sama w tym nałogu!!!:) ja też odczuwam taką pustkę jak stół w kuchni posprzątany......:) Puszeczki świetne, takie kolorowe optymistyczne, ale pędzel to już praca z serem i historią!! Super!
OdpowiedzUsuńsuper prace :) zwłaszcza pędzelek mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietne puszeczki i extra pędzelek!!! Z nałogiem deco chyba większość ma problem ale raczej przyjemny i pożyteczny, tak jak widać :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa tę straszliwą "chorobę" cierpi więcej osób:)) Ja niestety mam objawy "frywolitkozy", bo ciągle myślę co i jak zrobić:)) Puszeczki cudne -uwielbiam folkowe klimaty. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO frywolitkozę ja też mam :-) to może jakaś renta? tylko czy ZUS uzna :-) lepiej nie :-)
UsuńDalas czadu kobieto! Uznanie synka- bezcenna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńCudne puszki, a uznanie w oczach dziecka bezcenne.
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuję za udział w Wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńPrzebajeczne te puszki:)
OdpowiedzUsuńjeżeli powstają takie fajne rzeczy to może być i przeze mnie :D Justynko ja na razie jestem na etapie wymyślania, czekam na wiosnę i słońce, wtedy wróci ochota i siły do działąnia, ale w planach ( a w tym jestem dobra:) mam duuuuuuuuużo pomysłów.
OdpowiedzUsuńna decoupaholizm i frywolitkoholizm też cierpię, ale w tej chwili ograniczone mam do ogladania :D
Buziaki
ps, puszki są świetne, ale pędzel odgapię
Śliczne prace :)
OdpowiedzUsuńTe puszki są po prostu fantastyczne! Piękne motywy, no zakochałam się (bo uwielbiam ludowe wzory) :-) Pędzel też świetny :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wpadłam w takie uzależnienie od decu, jeszcze na długo zanim założyłam bloga, a później... tyle nowych technik i niestety moja pierwsza rękodzielnicza "miłość" zeszła gdzieś na dalszy plan :( Może kiedyś się to jakoś unormuje :)
Mnie niestety decu nie uzależniło.
OdpowiedzUsuńUwielbiam motywy łowickie więc te puszki po prostu mnie zachwyciły.
Za sprawą puszek zrobiło się cieplej , weselej i tak bliżej Wielkanocy bo te koguciki i ludowe wzorki jakoś tak mi się ze świętami kojarzą.Sentymentalny pędzel genialny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tymi puszkami, lubię wzory ludowe(wolę swojskie nazewnictwo :) ). Moją szczególną uwagę przykuł pięknie zrobiony pędzel (przyznaję się od razu, bez bicia, że skradnę pomysł).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Fantastyczne puszki! I od razu ze zwykłego czegoś nijakiego robi się wesolutko, kolorowo i z pomysłem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
uwielbiam taki recykling :) puszki to taki wdzięczny materiał do pracy można z nich zrobić tyle fajnych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńCzuję wygrana dla Ciebie w wyzwaniu, w którym bierzesz udział ;)
OdpowiedzUsuńKolorowo,w końcu wiosnę można dojrzeć, jak nie za oknem to na twoim blogu ;)
Co do uzależnienia to fajnie jakby tylko takie istniały ;)
Pozdrawiam DS :)
i na dodatek sama nie czuje,
OdpowiedzUsuńże jej się rymuje....:-)
Oby ci tylko nie przyszło do głowy leczyć to "uzależnienie"!
Jakby co, to podrzucę zapas puszek i pędzli do zmalowania ;-DDD
O, jakie cudowne uzależnienie! Nawet nie docierając do końca widziałam w puszkach pędzle, i voilà! są pędzle!
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba!
Justynko pięknie zmalowałas te puszki :-) Nie chce Ci martwic ale uzależnienie od decou jest prawie jak narkomania . Nie da sie tego wyleczyć :-) U mnie trwało ponad rok teraz jestem na etapie wychodzenie z uzależnienia ale tylko dlatego że uzależniam sie od XXXXX
OdpowiedzUsuńPóki co puszki jeszcze u mnie ląduja w koszu a szkoda bo widać z Twoich prac że można z nich zmalować bardzo fajne pojemniczki , i tak sobie myśle że chyba zacznę z nich doniczki robić , Chyba musze pogrzebać w śmieciach bo wczoraj tam dwie wylądowały :-)
Chyba jednak nadal jestem uzależniona, zwłaszcza jak widze takie cuda w folkowych klimatach.
Pozdrawiam i miłego tygodnia życze.
Czuję że uzależnienie jeszcze Ci się nasili, te wzory i kolory nieźle podkręcają! Bardzo się z tego cieszę, bo jest nadzieją, że będziesz nadal kleić:))
OdpowiedzUsuńPiękne to Twoje uzależnienie. Nie dziwie sie, bo i ja uzalezniłam się od decu. Na szczęście nikt mnie z tego nałogu nie pragnie wyciągać. Puszki jak widac sa wspaniałym materiałem i fajne oraz pożyteczne mogą być z nich przedmioty. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMimo, że nie przepadam za folkowymi wzrowami, to twoje organizerki bardzo, ale to bardzo mi sie podobają :) Odwaliłaś kawał świetnej roboty ! Ozdobienie pędzla-rewelacyjny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŚliczne puszki. Uwielbiam motywy ludowe. Sama też trzymam pędzle w decoupagowej puszce. Co do uzależnień, to wczoraj skończyłam kartki wielkanocne, wszystko posprzątałam, siadłam przed telewizorem i zastanawiałam się co zrobić z rękami. Skończyło się na skręcaniu rurek do papierowej wikliny. Na wiosnę będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńCudowne puszki! oj wiem co to znaczy, jak człowiek musi sobie coś zrobić bo inaczej chodzi schorowany, ale chyba każdy z Nas tak ma :) Podziwiam decoupage! pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńświetne te puszki, a te folkowe wzory jak dla mnie zawsze powoduje uśmiech :) i do tego mega praktyczne, teraz praca przy takich przybornikach będzie na pewno lepiej szla :) super pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł :)
OdpowiedzUsuńJustynko wspaniałe fokowe klimaty uzyskałaś na tych puszkach .Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńBo robótki uzależniają! to nałóg jak nic:))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny hobbystyczny zestaw:-). Jestem w podobnym klimacie, na razie tylko myślami, bo przemyśliwuję, jakby tu wygospodarować sobie w domu pracownię, ale jak mi się ją wreszcie uda wygospodarować, to sobie narobię takich puszek... aż mi się serce raduję na tę myśl:-)
OdpowiedzUsuńTylko absolutnie nie serwuj sobie leczenia z tego uzależnienia ;-) a wręcz przeciwnie zalecam zwiększenie zakupu środków uzależniających, żeby starczyło i dla mnie :)) Ekstra puchy i ten folkowy klimat, wiosna w najlepszym wydaniu:-) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Widzę, że zadekupożawałabyś wszystko :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba. Bardzo lubię motywy haftu ludowego i wycinanek.
OdpowiedzUsuńPuszki-rewelacja, ten ludowy motyw, kojarzy mi się z piękną, polską wiosną :)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywne uzależnienie, skoro takie niesamowite efekty przynosi :) Świetne puszki Ci wyszły, i ten pędzel :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Puszki cudowne - uwibiam takie wzory!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na ozdobienie puszek :) Pomyśleć, że ja puszki wynoszę na śmietnik :P
OdpowiedzUsuń