Dzisiaj króciutko o moich pierwszych próbach kolejnej nowej techniki. Bo nie wiem czy wiecie, ale rok 2015 został u mnie ogłoszony rokiem "PRÓB i NOWOŚCI" :-)))
W zasadzie to nawet się zastanawiałam czy pokazywać, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano i moje pierwsze koślawe koszyki, czy niedorobione frywolitki też oglądaliście. Jak zawsze obiecuję się szkolić i doskonalić.
To do tematu, spróbowałam się z techniką decoupage. Oj nie jest to proste, ale daje wiele możliwości. Już widzę, że moim największym problemem jest brak pracowni, czy nawet osobnego biurka gdzie mogłoby sobie prace schnąć przed kolejnymi etapami. A ja mokre prace robię na stole w kuchni i co chwila muszę składać, a bo to śniadanie, a to obiad itd. Ale bez narzekania i do rzeczy. Zakupiłam dwa drewniane piórniki w zaprzyjaźnionym sklepiku My Decor, jakieś farby miałam, coś tam dokupiłam, wybrałam serwetki i zmierzyłam się z ..... no chyba z samą sobą. Zobaczcie co mi wyszło, na początek oczywiście w niebieskościach, na górze "naprasowana" serwetka z niezapominajkami, a boki w błękicie. Miały być przecierane, ale niezbyt jeszcze mi to wyszło
A jako drugi powstał piórnik w tonacji brązowo-ecru gdzie na górze są ptaszki z gałązkami, tutaj już wydzierałam wzór i przyklejałam klejem i pędzlem. Nie wszędzie mi równo wyszło, czasem coś się pogurbiło, ale... Tutaj boki też przecierane, już bardziej spektakularnie
I ten mi się chyba podoba bardziej, jest taki trochę orientalny.
Piórniki miały być pojemnikami na biżuterię frywolitkową, ale czy tak będzie? zobaczymy?
To na koniec jeszcze zdjęcia razem moich debiutanckich "dzieł"
Technika bardzo mi się podoba daje ogromne możliwości, już zresztą dalej coś kombinuję. Bardzo proszę piszcie szczerze wszystkie swoje uwagi.
Na koniec bardzo serdecznie chcę podziękować za Wasze odwiedziny i te miłe słowa pod poprzednim postem, a zwłaszcza za zachwyty nad dużym medalionem w czarnej frywolitce. I to jest też element łączący oba posty, bo już dumam, żeby ten środkowy element zrobić sobie samej właśnie metodą decu. Uważam, że się da, a da także wiele więcej możliwości.
Teraz już pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo serdecznie. Do zobaczenia
Justyna
Witaj
OdpowiedzUsuńte prace wcale nie wyglądają na debiutanckie ,orientalny jest cudny.No to możemy sobie wyobrazić co będzie jak dłużej poćwiczysz.Technika decu jest super ,mnie marzy się profesjonalny kurs ale od marzeń do realizacji daleka droga.Życzę sukcesów-Jolka
Gratuluję podjęcia kolejnego wyzwania:) Piórniki prezentują się bardzo fachowo i wcale nie widać, że to są Twoje początki.
OdpowiedzUsuńJa również dekupażuję przy kuchennym stole. Jakoś najwygodniej, bo i światło najlepsze i do wody blisko. Rozkładam ceratę i wszystko na niej trzymam. Przed jedzeniem po prostu przesuwam ceratę z całym majdanem na wolny kraj stołu.
Eksperymentuj dalej, ta technika to całkowita wolna amerykanka:)
Bardzo udane prace! jakbyś zobaczyła schrzanione ostatnio dziełko decoupage przeze mnie,to bys była dumna ze swoich wyrobów:-) Dla mnie bardzo fajne! Brawo!
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba. Podoba mi się twój zapał do zgłębiania tylu technik ;)
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze próby na pewno nie były tak udane i w związku z tym świat ich raczej nie zobaczy :))) Piórniki wyszły świetnie, ten drugi bardziej mi się podoba ze względu na przecierki :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe początki! Ja kiedyś próbowałam decoupage na koszykach, ale doszłam do wniosku, że to nie moja bajka ;) Podziwiam u innych takie prace, wiem, że to wcale nie jest łatwe. Świetnie sobie radzisz z nowymi technikami :)
OdpowiedzUsuńTen drugi jest ładniejszy, chociaż nie jest niebieski... ;-) Przecierki dobrze mu zrobiły. Jeśli to możliwe, może ci się uda jeszcze coś z przecierkami tego niebieskiego zrobić? Takie "spektakularne" o wiele fajniej wyglądają, przynajmniej według mnie! Wtedy to niebieski byłby tym naj!
OdpowiedzUsuńTaki "rok prób i nowości" to fajna sprawa, najlepszy sposób na twórczy rozwój! Moje pierwsze próby decoupage jeszcze czekają na publikację, chociaż mają już prawie rok... potrzebują wykończenia. Chyba nie moja bajka, ale spróbować trzeba było ;-) W następnej kolejce do prób jest papierowa wiklina drugie podejście. Poprzednim razem skończyło się na kilkunastu rurkach które były chyba jakieś nieudane, bo nic sensownego nie udało mi się wypleść. Znasz może jakieś sensowne tutoriale odn. początków w papierowej wiklinie? Marzę o własnym koszyku, a wiosna się zbliża!
Polecam portal www.inspirello.pl są tam świetne filmy instruktażowe nagrane przez Magdalenę Godawę. Gorąco polecam.
UsuńCo do prób to wiem, że nie wszystkie techniki pokocham, co na pewno będzie widoczne w pracach, ale bardzo lubię łączenia różnych technik i czasami warto coś umieć zrobić inaczej.
Ha, ha! Ja na ten rok też mam swoje małe postanowienia :-). Między innymi dzięki Tobie ruszyłam z frywolitką, Już nie będę ględzić, że nie umiem, że chciałabym... tylko wzięłam się do nauki :-)
OdpowiedzUsuńA piórniki wyszły Ci ślicznie, szczególnie ten drugi przypadł mi do gustu. Czasem zrobię coś w deku, raz mi wyjdzie lepiej raz gorzej - generalnie pospiech jest nie wskazany :-)
Na brakujące miejsce też cierpię, ale znalazłam swój sposób na szybkie uprzątnięcie majdanu. Otóż większość rzeczy robię na wieczku z dużego pudełka po kozakach (tacy też używałam), dzięki czemu biorę i przenoszę całość za jednym zamachem. I w dodatku nic mi nie spada :-). Z pędzlami biegam pod wodę albo na bieżąco wycieram je chusteczkami nawilżanymi - sprawdzają się idealnie.
Trzymam mocno kciuki za kolejne próby - deku podobno też wciąga :-)
Trzymam kciuki za frywolitkę, na pewno dasz radę. A pomysł z wieczkiem od pudełka wykorzystam :-)
UsuńFajny pomysł, żeby ogłosić u siebie taki rok. Pierwsze prace całkiem udane. Jeśli wydaje Ci się, że wszystko wszystkim zawsze równo wychodzi, to tak jest tylko przy naprasowywaniu wzoru. :) W pozostałych przypadkach - papier ścierny do zeszlifowania potrafi zdziałać cuda :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój problem, bo sama mam pracownię w kuchni na kuchennym stole i jeśli coś tworzę (na ogół nocą) to bardzo szybko muszę to potem sprzątać.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za dalsze próby:)
Czego byś się nie chwyciła to zawsze wspaniale Ci wychodzi. :)
OdpowiedzUsuńa ja nie mam żadnych konkretnych postanowień na ten rok, jak mi coś w tzw międzyczasie przyjdzie to to robię :) ale zawszę lubię dopingować innych w ich postanowieniach :) bardzo ładne te Twoje piórniki :) frywolitkowa biżuteria na pewno się w nich będzie pięknie prezentowała :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa od decu zaczynałam swoją przygodę z hande-made, ale mokra robota i ten cały bałagan...jakoś mnie nie wciągnęło i zawsze mnie denerwowało, że muszę czekać, aż coś wyschnie:) Debiut bardzo udany, mnie też się bardziej podoba ten drugi, z przecierką. Mam jeszcze całkiem pokaźny zbiór serwetek, wiec jak się wciągniesz i Ci się spodoba to chętnie Ci podaruję, bo u mnie się marnują:)
OdpowiedzUsuńPoczątki są super :) Piórniki są bardzo ładne, jednak bardziej podoba mi się ten z brązem :)
OdpowiedzUsuńCo do pracowni w kuchni - znam ten problem :)
Pozdrawiam
Ty jesteś wszechstronna, więc wcale mnie nie zdziwiło, że sięgnęłaś po decu, a ponieważ rok 2015 ogłosiłaś rokiem prób i nowości, więc nawet już sobie wyobrażam, po co Ty jeszcze sięgniesz (do gwiazd), czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńPiórniczki zrobiłaś jak profesjonalna dekupażystka:))
Lubisz pomarudzić, ale niepotrzebnie bo świetnie wyszło. Jako szkatułki na biżuterię na pewno się sprawdzą.
OdpowiedzUsuńMoja pracownia wygląda podobnie do Twojej :)
OdpowiedzUsuńPiórniki wyszły super, trzymam kciuki i powodzenia w dalszym próbowaniu :)))
Pozdrawiam...
piórniki są świetne, a ten z ptaszkiem też bardziej mi się podoba. Technika decoupage nie jest łatwą techniką, ale myślę, że to kwestia wprawy. Jesteś osobą bardzo ambitną, więc dla Ciebie to pikuś. Pozdrawiam i ściskam ;)))
OdpowiedzUsuńJustynko debiut świetny:)
OdpowiedzUsuńmnie jako zwolenniczce stylu vintage i ciągle zakochanej w starociach bardziej podoba sie ten drugi, ale i ten pierwszy na pewno znajdzie swoich zwolenników:)
Decu mnie też kusi:)
może jakaś nowa zabawa??
Buziaki i uściski przesyłam:)
A może by znowu razem popróbować, z frywolitką całkiem nieźle nam wyszło :-) Pozdrawiam :-)
UsuńWspaniale się rozwijasz. Mi też ten drugi bardziej się podoba. Ale tylko ze względu na kolory. Już sobie wyobrażam co to się będzie działo u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPiękne prace:) Gratuluję podjecia się nowej techniki, dla mnie wyszło świetnie:) Trzymam kciuki za dalsze postępy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No proszę! Ja podobnie jak Ola zaczynałam od decoupage, ale też jakoś po paru pracach odeszłam od niego, ale kto wie może i wrócę kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńTobie wyszły piórniki tak, że nie zorientowałabym się, że to pierwsze parce. Piękne!
Myślę, że to bardzo udany debiut. Bardziej podoba mi się ten w brązowej tonacji ale niebieski też jest uroczy. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńuważaj, decoupage uzależnia:) pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńŚliczne, ja bym nigdy nie powiedziala, że to Twoje pierwsze kroki w tej dziedzinie, bardzo ladnie wykonane, i w ogóle bardzo ladne wzory, zwlaszcza ten orientalny :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPróba jak najbardziej udana. Nie powiedziałabym, że robione przez nowicjuszkę. ;) Wyszły bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo obiecujące początki :) Kiedyś się bawiłam decu, wiem, że takie łatwe nie jest, więc tym bardziej podziwiam.
OdpowiedzUsuńI zapisuję się do klubu twórczyń kuchennego stołu.