Serdecznie witam w ten zimowy dzień. Cieszę się, że mogę pokazać coś nowego, ale najpierw chciałam podziękować wszystkim zaglądającym na mojego bloga, za pozostawiane komentarze, za miłe słowa i w ogóle. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie to "blogowanie", że będę z zapartym tchem śledzić co się dzieje w blogosferze, czy były wejścia do mnie, komentarze czy może jakiś nowy obserwator, czy jest jakieś fajne wyzwanie, czy może wyniki Candy. Ale do rzeczy.
Jak wiecie, ostatnio pochłonęło mnie szydełko, chociaż już tęsknię za papierową wikliną, ale też i przypominam sobie robienie na drutach. Więc jeszcze raz szydełko i moje ulubione maskotki. Z reguły używam materiału z odzysku i tak było tym razem (przykrótka bluzeczka i niechciana czapka). Pomysł, w sumie nie wiem skąd się wziął, ale była żyrafa, renifery, to czemu nie hippo. Trochę poszperałam w necie w poszukiwaniu inspiracji i najbardziej spodobał mi się hipopotam ze strony z przepisami szydełkowymi: www.amigurumipatterns.net. Wzór jest oczywiście do kupienia za niecałe 5 $, ale przecież nie będę płacić i na podstawie zdjęcia i moich wariacji powstał ON - nazwany Władysławem:
Jak widzicie dostał też szaliczek bo zima już (koniec stycznia!) jest, a on raczej jest zwierzątkiem które lubi ciepło. Udało się zrobić małą sesję zdjęciową w zaśnieżonym ogrodzie i Władek dzielnie znosił nasze przedzieranie się przez zaspy i ustawianie go w różnych miejscach:
Jestem zadowolona z efektu, a na dodatek dzisiaj zobaczyłam, że jest kolorowe wyzwanie w Art-Piaskownicy. Ma być kolor niebieski, zielony, biały i czarny. Mój Władek się mieści: sam jest w niebiesko-morskim kolorze, szaliczek i wykończenie czarne, ogród zielony i biały, więc się zgłaszamy :-)
Na koniec jeszcze słowo o tym, że pasje mogą być zaraźliwe. Mój Synek, ten młodszy 194 cm stwierdził że zobaczył gdzieś w necie, że można zrobić takie kule lodowe i ozdobić zewnętrze domu i że będzie fajnie. Nalał wodę do balonów, trochę nam brakowało barwników żeby były kolorowe, ale użyliśmy soku, więc jedna jest różowa, a reszta białe i wystawił na zewnątrz. Mróz był właściwy, więc szybko zamarzły i zdobią wejście do naszego domu. Jak się ociepli to stopnieją i już (tą z sokiem chyba wcześniej gdzieś wyniosę żeby nie myć potem chodnika). Oto one:
Zanim zdążyłam zrobić zdjęcie trochę je przysypał śnieg. Cieszę się jednak, że zrobił to sam, tak od siebie i jest fun :-) Był tu przed chwilą i z za ramienia przeczytał, że o nim piszę. Nawet zaakceptował, więc jest ok.
Dziś kończę i do zobaczenia wkrótce :-)
Zakochałam się! Nie dość, ze przystojny to jeszcze w moim ulubionym kolorze ;o)) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOczy ma jak landrynki :) Super :)
OdpowiedzUsuńHipcio jest super. :)
OdpowiedzUsuńMnie też wciągnęły szydełkowe maskotki, jakoś nie umiem przestać ich robić. Jak już sobie postanowię, że skończę jakąś maskotkę, a potem zabiorę się za coś "poważnego", to znajduję jakieś cudo (typu Twoja żyrafka)... I pomyśleć, że jeszcze półtora roku temu zupełnie mnie to nie interesowało.
śliczny hipcio i żałuję że ja nie mam już komu robić takich przytulaśków:) moja mała woli książki i wszystkie zabawki leżą w kącie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
Zakochałam się w Twoim Władku! Heh jest przeuroczy.
OdpowiedzUsuńGratuluje talentu, który chyba ktoś z Twojej rodziny powoli zaczyna dziedziczyć :)
Pozdrawiam
kocham go :) dziękuję za udział w wyzwaniu AP :)
OdpowiedzUsuńWładzio jest słodki:) A pomysł z kulami świetny:)
OdpowiedzUsuń