sobota, 10 sierpnia 2019

Siedzę sobie na tarasie :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj z rana zostałam pogoniona przez Szefową Annę, od krzyżyków, że się lenię i postępy we flamingach nie pokazane. Rzeczywiście, miała rację, że dzisiaj jest 10 dzień miesiąca i do dzisiaj trzeba pokazać haft. Nie wiem, czy Wam mówiłam, ale zapisałam się na kolejny SAL organizowany przez Anię i Coricamo i wyszywam piękne Flamingi - baner jest na pasku bocznym. Trochę zrobiłam, delektując się piękną pogodą i przyrodą podziwianą z mojego przydomowego tarasu :-) To może ja po prostu pokażę od początku:



spróbowałam i jakoś straciłam wenę


a ogród kusił, więc zrobiłam chwilę lawendowej przerwy:



i uplotłam jak co roku kilka fusetek.



W zasadzie to raptem dwie, bo potem złapały mnie wyrzuty sumienia i kazały wrócić do flamingów, więc jeszcze trochę trawy urosło :-)




Powiem tak, nie skończyłam pierwszej strony, ale czasu mamy sporo więc raczej zdążę :-)
Aniu, obiecuję poprawę, Prymusów nie wyprzedzę, ale na pewno w kolejnym miesiącu trochę podgonię :-)
Dzisiaj krótko, ale zapewniam, że wrócę niedługo, bo mam trochę prac do pokazania, więc mówię do zobaczenia :-)

pozdrawiam serdecznie

Justyna

19 komentarzy:

  1. Powoli do przodu, i tak już widać spory zarys flamingowej pracy ;) Lawenda cudowna... Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak relaks na tarasie, gdy dookoła piękny ogród. Ciekawa jestem efektu końcowego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skutecznie na tym tarasie posiedziałaś. Kawał salu zaliczony no i lawenda pięknie w ryzy ujęta. Posiedź jeszcze trochę, może coś nowego powstanie i będzie czym oczy cieszyć. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lawendowe fusetki świetne, a i haftu zawsze coś tam do przodu przybyło. Na wszystko trzeba mieć nastrój i ochotę, jak będziesz miała to i haftu migiem przybędzie.
    Miłego dnia Justynko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobają mi się zdjęcia robótek w koszyczkach. Zawsze mnie to mobilizuje do zrobienia małego porządku na stole. Mam cały stół zawalony kilkoma różnymi robótkami, włóczkami, przyborami, wydrukami...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze podziwiałam te lawendowe cuda. Są śliczne Justynko. U mnie lawenda nie ma się dobrze, zawsze zginie zimą:( - 6 strefa, a uwielbiam jej zapach. Flaming wśród trzcin zapowiada się świetnie!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że haft pięknie rośnie - z ciekawości zobaczyłam jak ma wyglądać efekt końcowy i już wiem, że będzie petarda :)
    pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. może i mało, ale ja i tak Cię podziwiam:) zapowiada sie pięknie i za pewne, za sprawą lawendy, też będzie pachnąco:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że wyszywanie trochę nadwyręża mój wzrok bo też chętnie bym spróbowała. Póki co ostro kibicuję Wam w tym wyzwaniu i czekam na wielkie wooowww!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Justynko tych fusetek to Ci trochę zazdroszczę. Miałam w tym roku dwa podejście do nich i niestety dwa nieudane. Musze chyba przyjechać na szklenie w porze kwitnienia lawendy.
    Flamnigi a właściwie szuwary całkiem fajnie się wyłoniły na tamborku. W to że spokojnie zdążysz ani chwili nie zwątpiłam. Już podziwiam Twoje idealne krzyżyki .
    Pozdrawiam i dziękuję za udział w zabawie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem,że się powtarzam ale ja człowiek. Z blokowisk, tego tarasu nieustannie zazdraszczam. 😊
    Dlatego każde zaproszenie Justynki na ogródkowe robótkowanie skwapliwie przyjmuje.
    Flamingi na pewno zdążą się urodzić na czas. Tego możemy być pewni bo Justynka to solidna firma. Jak coś obieca...nie ma bata!
    A lawendowe laleczki widziałam.... Grubaski! 😁

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczne fusetki, też kilka zrobiłąm. :)
    Mało haftu, nic straconego, przyjdzie dzień, że nadrobisz z nadwiązką. :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fusetki bardzo urocze mi jakoś nie wychodzą, wole uszyć woreczki lawendowe. Hafcik pomału przybywa i na pewno wyrobisz się na czas. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj ja tez ciągle do ogrodu wybywam szczególnie jak jest ładna pogoda, super że też jesteś we flamingowej zabawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Justynko świetne te lawendowe fusetki. Przyznam szczerze, że mimo iż lawendy u mnie pod dostatkiem, to jeszcze fusetek nie próbowałam. Wstyd prawda? Hafcik wyłania się profesjonalny i nie mam wątpliwości, że ze wszystkim spokojnie zdążysz. Buziaki i pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Fusetki są pięknie wykonane i z pewnością mocno pachną. Hafcik "rośnie" przepisowo, nie ma co się martwić, do grudnia z pewnością będzie gotowy. Pozdrowienia i uściski

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój taras Justyś ma w sobie moc, wiem z doświadczenia bo co by nie mówić całkiem niedawno na nim zasiadałam więc pewna jestem, że skończysz te flamingi jak nie na tarasie to przy kominku w towarzystwie rybek i pachnących lawendowych fusetek;-) Pozdrawiam zza biurka:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Początki takie bywają ;);) A teraz to już będzie z górki... ;) myślę że przy takim lawendowym zapachu z fusetki praca pójdzie sprawniej;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Justynko na pewno zdążysz na czas z flamingami się wyrobić, ××× przybywa ,a to najważniejsze:)
    Bardzo fajny sposób " pakowania " lawendy ,muszę spróbować bo ślicznie to wygląda .
    Ahh...jak ja lubię zapach lawendy.
    Pozdrawiam słonecznie 😊🌺
    Ania.

    OdpowiedzUsuń