niedziela, 7 maja 2017

Postarzanie nie/wymagane

Witajcie :-)
Dzisiaj chciałam Wam pokazać coś zupełnie innego, niż delikatne koronki, które ostatnio często goszczą na moim blogu. Praca była dość ciężka i brudna, a zmotywowała mnie do niej Renia, publikując kolejny temat w naszej wspólnej nauce decu. Otóż w 23 lekcji padło hasło - efekt drewna (szczegóły znajdziecie TUTAJ). Efekty mogą być oczywiście różne, ale ja postawiłam na dosłowność. Mam nadzieję, że Renia zaliczy. To do rzeczy. Sięgnęłam w zakamarki swojego garażu i wyciągnęłam stare skrzynki na jabłka. Temat skrzynek we wnętrzach i nie tylko, jest ostatnio bardzo popularny. Ja jednak miałam bardzo stare (mogą mieć około 50 lat) i tzw. prawdziwe, bo robione jeszcze przez mojego Dziadka. Był on stolarzem i miał sad i wielką miłość do jabłek. Pamiętam, jak siadał, brał mały nożyk i obierał jabłka częstując wszystkich, ach … rozmarzyłam się. Mój Dziadek już dawno nie żyje, ale miał zwyczaj podpisywać swoje prace i ja na tych skrzynkach znalazłam jego inicjały. Na początku jest A. bo Dziadek był Aleksander, chociaż dla wszystkich był Dziadkiem Leszkiem. To zacznę może od tych inicjałów:


Skrzynki były bardzo brudne, zniszczone, służyły już różnym celom, a teraz zrobiłam z nich mobilne skrzynko-grządki. Miałam taki plan już od dawna, ale zawsze było coś. Teraz się zmobilizowałam, skrzynki umyłam, oszlifowałam (użyłam bardzo przydatnej maszyny, której nazwy nie znam, ale chyba to rodzaj szlifierki z zakładanym papierem ściernym). Potem pobejcowałam, użyłam koloru "słonecznego" bo zależało mi, żeby nic nie zamaskować, a tylko trochę rozświetlić. Potem warstwa lakieru, bo przecież grządki będą na zewnątrz, kółka i w środku rodzaj agrowłókniny przyszpilonej "zszywaczem" tapicerskim. Specjalnie nie wzięłam foli, żeby nadmiar wody przesiąkał na zewnątrz. To już wszystko jasne i czas na prezentację:




Skrzynki, jak skrzynki (bo są dwie), ale jestem z nich dumna, bo zaznajomiłam się z różnymi narzędziami. Są one z naturalnym efektem "postarzenia" więc już nic nie dodawałam.
Miejscami mocno wyszczerbione:



a nawet "sczerniałe"



można było oczywiście całkowicie "to" wyczyścić, ale nie chciałam.
Nie zrobiłam niestety zdjęcia tych skrzynek przed "obróbką" ale mam jeszcze kilka innych, więc zdjęcia poglądowe zrobione:



Skrzynki-grządki stoją już w miejscu docelowym:



z zasianymi ziołami i rzodkiewkami. Zobaczymy co mi urośnie ? Na zdjęciu tylko jedna zasiedlona:


bo drugą już kończyłam w zasadzie w deszczu, więc sobie zdjęcia darowałam.
To jak, może być chyba i taka praca?
Nie wiem, czy Renia mi zaliczy, bo drewno miało być jeszcze ozdobione, ale może jak ładnie zaargumentuję, że dużo pracy włożyłam w przygotowanie tego drewna i że są naturalne zdobienia itp, chociaż z decu to rzeczywiście nie ma nic wspólnego. Na wszelki wypadek wrzucę jednak baner:


Mogę obiecać, że postaram się jeszcze coś przygotować w tym miesiącu, ale nie wiem czy się uda? Ale za to, jak mi coś urośnie, to jeszcze moje mobilne grządki pokażę.

Na tym kończę, ale koniecznie muszę Wam bardzo serdecznie podziękować za pochwały i "lajki" pod moją "Włocławską" koronką. Bardzo, bardzo dziękuję. Na razie odpuszczam konkurs Royal-Stone, bo mnie to za dużo czasu kosztuje, a mam wiele innych obowiązków. Jest to jednak bardzo fajna motywacja do rozwoju i sięgania dalej i wyżej.
Teraz już jednak mówię, do zobaczenia

Justyna

18 komentarzy:

  1. Skrzynki bardzo mi się podobają. Kapitalny pomysł na kwietniki. Napracowałaś się, ale efekt jest super. Trzymam kciuki a zaliczenie ;)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak mi opowiadałaś o tym, że chcesz mieć grządki pewnego letniego popołudnia;-) Rewelacyjny pomysł, nie dość że ładnie, to jeszcze praktycznie, jak się zazielenią będzie jeszcze bardziej ozdobnie. A w kwestii praktycznej i przyszłościowej jako żona stolarza i właścicielka dużej ilości drewnianych donic polecam je przed bejcowaniem i malowaniem dobrze zabezpieczyć jakimś środkiem drewnochronnym,(pokost lniany jest naturalnym impregnatem, więc nie zrobi krzywdy roślinkom) szczególnie od spodu gdzie woda przesiąka, bo niestety tam drewno bardzo szybko gnije i się najzwyczajniej w świecie rozpada. Ale się rozgadałam, cóż drewno, to moja codzienność;-) Pozdrawiam wnuczkę stolarza:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokost lniany zostaje zapamiętany do użycia kolejnym razem, dziękuję bardzo :-)

      Usuń
  3. widzę że jako córka stolarza nie muszę już sie wymądrzać;D
    ale z tym impregnatem to Ola ma racje;)
    Justynko a skrzynki przygotowałaś świetnie i cóż, jest efekt drewna więc zaliczam zadanie,
    Jest jeszcze coś co mi się bardzo podoba- recykling i wspomnienia- te są bezcenne
    Ja kombinuję ze stołem na kółkach
    pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nam się klan stolarski zrobił :-) Dzięki za zaliczenie :-) i czekam na efekt stołu :-)

      Usuń
  4. Bardzo mi się podobają takie skrzynki i od dawna podziwiam je u innych (bo jakoś wciąż nie mogę się zebrać, żeby sobie odczyścić i zamocować kółka) :) W miejscu docelowym już teraz prezentują się świetnie, a jak coś w nich wyrośnie, to na pewno będzie jeszcze piękniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomysł na mobilne grządki bardzo mi się spodobała. Napracowałaś się trochę przy tych skrzynkach , ale warto było , efekt drewna jest niewątpliwie. A ja bym tam jednak machnęła kilka serwetkowych motywów ludowych :-)
    Fajnie że masz już z głowy te drewienka. bo u mnie totalna pustka w głowie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No i fantastycznie wyszły! Bardzo mi się podoba, że zachowałaś właśnie taki trochę surowy wygląd. Wielce przydatne rabatki na wyciągnięcie dłoni i do tego z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, bo przecież przypominają dziadka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne te mobilne grządki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te skrzyneczki są super:) Takie małe coś a jaki efekt fajny. I jeszcze pożytek z nich będzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe!!! Marzą mi się takie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że łączy nas nie tylko zamiłowanie do rękodzieła :) Też miałam dziadka stolarza, ale zmarł zanim się urodziłam. Wracając do tematu, to bardzo mi się podoba pomysł grządek w skrzynkach. Zawsze je można postawić w odpowiednim miejscu. Pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne!! Bardzo fajny pomysł z kółkami i agrowłókniną! Mimo, że laikowi wyda się że co to tu niby zrobione, to wiem, że sporo pracy pochłonęło! Jak posadzisz w nich roślinki to dopiero będzie efekt!! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny efekt! Takie proste kwietniki, a jakie śliczne. Gratuluję wykonania i pomysłu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę Ci tych skrzynek. Pięknie wyszło. Moje stoją spokojnie w piwnicy i czekają cierpliwie na swoja kolej. Kółeczka to świetny pomysł. W domu przykręciłam je do wiklinowego regału, który z łatwościa teraz mogę przesunąć. Pozdrawiam serdecznie i ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja wpadnę na te rzodkiewki! ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny pomysł Justynko, skrzyneczki wyglądają świetnie a jak pojawią się roślinki będzie jeszcze ładniej.
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Podobają mi się te skrzyneczki,w skrytości ducha ,marzą mi się podobne :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń