Nareszcie mamy prawdziwy, piękny, kolorowy i ciepły maj. Przyroda szaleje, że trudno nadążyć - jest super. W takich pięknych okolicznościach przyrody bardzo miło jest usiąść na tarasie, czy w ogrodzie i napić się przepysznej kawy. Uwielbiam takie poranki, gdy mogę się podelektować pięknem chwili. Brakowało mi jednak takiego małego podręcznego stoliczka, czy taboretu gdzie można by taką filiżankę odstawić, będąc w różnych miejscach ogrodu. Nie było więc wyjścia i postanowiłam sobie "coś" przysposobić. Tutaj nastąpił przestój decyzyjny, ale w sumie padło na zwykły, mały stołek z Ikea, który robił za kwietnik w ostatnim pokoju. Nie był niczym pomalowany, więc można się było artystycznie rozwinąć. A ja poleciałam na maksa i ….. chyba zacznę od pokazania, bo aż mnie skręca:
To teraz już wszystko jest wiadome. Model znany i ….
Zadałam sobie dużo trudu, aby mój był inny, bo przecież skoro czekał ładnych kilka lat, to musiałam mu się odwdzięczyć :-) Na początek całość kilkakrotnie pomalowałam bejcą w kolorze palisander. Drewno było bardzo suche, więc warstw było chyba cztery lub pięć. Następnie każdy szczebelek został oddzielnie pomalowany na inny kolor (oczywiście wcześniej zostały rozmontowane). Całość zaczęła wyglądać bardzo dziecinnie, ale kolejnym etapem było bardzo mocne starcie farb. Robiłam to jeszcze jak były nie do końca suche, aby ułatwić sobie pracę. Szczególnie intensywnie wytarłam jasne farby. Potem było najfajniej, bo przecierałam szczeble satynową pastą metaliczną w kolorze złoto-miedzianym, a na koniec trochę wosku w kolorze "rain forest". Dostało się także nóżkom, ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiem, czy udało mi się choć trochę pokazać te refleksy i efekt przenikania się kolorów, ale jestem z mojego "zwyklaczka" bardzo zadowolona :-)
te zielonkawe cienie na brzegach to właśnie wosk, a tak wygląda na nogach:
i siedzisko, a raczej blat:
Całość na koniec została polakierowana satynowym preparatem, bo w końcu w sezonie ma to być mebel zewnętrzny.
A teraz zapraszam na kawę (zdjęcia z dzisiejszego poranka):
Było tak ciepło, że musiałam wyciągnąć parasol i stąd ten cień. Na ostatnim zdjęciu uchylam "rąbka" nowej pracy :-)
Na tym kończę, pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie
do zobaczenia
Justyna
Ojejku jakie piękne kolory ! Efekt postarzenia bardzo m się podoba :) Buziaki
OdpowiedzUsuńJustynko aż Ci zazdroszczę, u nas taka pogoda była 1 dzień:(
OdpowiedzUsuńdzisiaj jest wręcz zimno i ja sie pytam kiedy do nas zawita taka wiosna?
Taborecik wyszedł bardzo ciekawie, te kolory może zaskakują, ale w efekcie końcowym wszystko świetnie się komponuje,
I najważniejsze jest gdzie kawkę odstawić;)
Miłej niedzieli życzę i buziaki przesyłam
Wspaniały!!! Zdolniacha z Ciebie!
OdpowiedzUsuńUmnie też parę dni parasol był w użyciu, dziś już o wiele chłodniej. Pozdrawiam:)
Pięknie odnowiłaś taborek -świetne kolorki i efekt postarzania:) Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńMiła odmiana dla wszędobylskiej bieli, chociaż przeciwko bieli absolutnie nic nie mam a wręcz przeciwnie;-), to Twój pomysł jak zwykle zaskakuje oryginalnością i bije z niego wiosenny optymizm. Pozdrawiam słonecznie i ciepło, owocnego szydełkowania przy kawusi:-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszło, a blat jest po prostu super - aż miło korzystać z takiego stoliczka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam niedzielnie :)
Świetny mebel, kolorki rewelacyjne i chwilka na kawusię zawsze się znajdzie;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper efekt! Bardzo podobają mi się takie przecierane, kolorowe deseczki.
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt. Piękne kolory i jaki pożyteczny mebelek.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli i pozdrawiam.
rewelacja! teraz z pewnością będziesz się uśmiechać za każdym razem, gdy na niego spojrzysz :) wyszedł kapitalnie i wcale się nie zdziwię, gdy jesienią zaprosisz go do domu :)
OdpowiedzUsuńNawet nie sądziłam, że taki kolorowy stolik może tak kapitalnie wyglądać. Gratuluję pomysłu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Oj kochana ten zwyklaczek juz jest boski. Musze przyznać, ze efekt mnie całkowicie zaskoczył. Pieknie wyszlo i bardzo nietuzinkowo. Napracowałas sie, ale było warto. Teraz kawusia ma gdzie stanać. Aż miło popatrzeć. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł. Bardzo wdzięczny mebel.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! I jestem przekonana, że na żywo te woski wyglądają niesamowicie:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPo prostu fantastyczny. Mnóstwo pracy ale efekt jest niesamowity. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajny efekt wyszedł :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo fajnie - nie odważyłabym się na takie działanie, ale bardzo mi się podoba. takie mieliśmy ławki na placu zabaw z mojego dzieciństwa - choć zdecydowanie nie tak gładkie :)
OdpowiedzUsuńNiech się dobrze spisuje :)
Dziękuję za zaproszenie, kawki bym się napiła z takiego stoliczka :) Choć nie ukrywam, że na początku pomyślałam, że jakiś taki niedomalowany, no ale jak ma to być wiekowy sprzęt, to jak najbardziej takie przecierki są akurat:) Trochę pracy cie kosztował, tyle malowania, ścierania, pasowania, woskowania, ech - sporo tego :) Ale efekt końcowy wart tej pracy :)
OdpowiedzUsuńPiękny stolik i piękny ogród. Pozdrawiam i życzę dużo miłych chwil przy nowym stoliku.
OdpowiedzUsuń