niedziela, 30 września 2018

Piękna jesień :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać, że jesień też może być piękna, czyli tak trochę wbrew malkontentom. Ale nie to jest najważniejsze, tylko to że weekend był piękny, rano mgły, potem rozwiewający je wiatr, czasem mocniejszy już zwiastujący nadchodzące szarugi, a czasem jeszcze ciepły przynoszący wspomnienie lata, no i oczywiście słońce przygrzewające w południe, ale już szybko tracące swoją moc. Mam nadzieję, że wypoczęliście, zrelaksowaliście się i oczywiście pokibicowali polskim siatkarzom. Pamiętajcie, szykujemy się na dzisiaj :-)
Ale, najpierw chciałabym pokazać, trochę lata i jesieni, taki mix :-)
Na początek lato :-) czyli piękna soczysta zieleń, zamknięta w …. łapacz snów:



Wzór to oczywiście nieoceniona Laura Bziukiewicz i jej serwetka … "Jesienny Poranek" dostępna TUTAJ. No nie mogę się powstrzymać, mając te wszystkie piękne wzory w rękach, aby ich nie wypróbowywać. Chyba mnie rozumiecie :-) Dodatkowo jest on wykonany z kordonka, który dostałam w prezencie i łapacz będzie takim podziękowaniem. Nitka nie do końca nadaje się do frywolitki, jest trochę gruba, ale w sumie efekt mnie zadowala. Mam jej i jeszcze innych całkiem dużo, więc będę wykorzystywać, a o historii tych nitek napiszę więcej innym razem. 



Sama nitka jest dosyć ciemna, więc te "wiuchające" dolne elementy dałam trochę jaśniejsze, mam nadzieję, że się to nie kłóci. Dodatkowo zadowolona jestem z dodatku koralików, myślę, że następnym razem będę bardziej odważna w ich użyciu :-) 

A na koniec chciałabym Wam jeszcze pokazać trochę słonecznej jesieni (chociaż była już powyżej w "Jesiennym Poranku" :-) Otóż, z potrzeby chwili własnej przystroiłam mój dom w hortensjowe ozdoby. Hortensje uwielbiam, bardzo, bardzo, także za to iż są piękne zarówno w lecie, jak i jesienią czy zimą, kiedy to z płatków zostaje tylko siateczka, ale nie o zimie miała być mowa. Zrobiłam, zresztą jak w poprzednich latach (LINK, LINK) wianek z tych pięknych kwiatostanów oraz dodatkowo rozstawiłam trochę szklanych słoi z zamkniętymi w nich kwiatami :-) Na początek wianek:




i szkło:


i zbliżenie na piękne kwiaty :-) poniżej te większe, chociaż odmian jest wiele i nawet ja mam kilka


Kwiaty z czasem zbrązowieją, ale i tak będą piękną ozdobą zapewne do BN.
A do wewnątrz wyciągnęłam "owoce jesieni" wykonane z papierowej wikliny LINK i też jest pięknie.

Ok :-) koniec tego chwalenia się, czas się szykować na nowy tydzień, ale najpierw jeszcze kibicujemy naszym siatkarzom. Ja już się w zasadzie przygotowałam, bo biało-czerwone kolczyki LINK na uszach i …  mam nadzieję, że będzie dobrze, chociaż już jest dobrze :-)

Pozdrawiam więc wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za wszystkie tak piękne komentarze pod poprzednimi postami DZIĘKUJĘ BARDZO, dziękuję że zaglądacie :-)

do zobaczenia

Justyna


czwartek, 27 września 2018

Namówiły mnie :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj będzie o dobrych Duszyczkach, które mnie namówiły na spróbowanie czegoś nowego. A tymi duszyczkami były: Ania, która pokazuje swoje hafty i kusi, Marysia, która obdarowała mnie pięknym wyszytym proporcem z choinką, który wisi u mnie cały rok, bo tak bardzo mi się podoba, każda z Was, która pokazuje jakie cuda można zrobić krzyżykami, a na koniec Dorotka, sąsiadka moja, która zarządziła iż w wakacje nadrabiamy to co nie zdążyłyśmy wcześniej i dołożyłyśmy kilka twórczych spotkań. Dorotka już u siebie o tym napisała LINK, a ja zwlekałam bo chciałam zagospodarować swoją pracę. Aaaaa jak już wyżej wspomniałam pokusiłam się o spróbowanie "szaleństwa krzyżykowego". Wzór przywiozłyśmy z podróży do Wielkopolski o której pisałam TUTAJ. Na początku trochę było pod górkę, bo za mało kolorów muliny kupiłam, ale w sumie …. bardzo mi się to haftowanie spodobało. Usiadłyśmy sobie, jeszcze w letnim klimacie, na tarasiku i nitka po niteczce coś tam powstało. Nie udało się wszystkiego wspólnie wyszyć, ale kolejnego dnia skończyłam i potem malutki hafcik czekał na zagospodarowanie. Doczekał się podczas ostatniego weekendu, kiedy to wyciągnęłam cały kram papierkowy i zmontowałam także kartkę dla ogrodniczki :-) To jak już wszystko jasne, to czas na zdjęcia :-) Zaczynamy od "gołego" haftu :-)



W całym hafcie jest mnóstwo backstitchy, które robią całą robotę, bo bez nich to byłoby bardzo mdłe.
To jeszcze kilka jesiennych ujęć :-)




A teraz już chyba czas na kartkę, nic nadzwyczajnego, ale …. zobaczcie sami :-)




Nie dodawałam wielu ozdób, bo głównym elementem jest tutaj haft, ale i tak jestem z siebie dumna, że wycięłam to kółko w środku i w ogóle z efektu końcowego :-)



To by było na tyle i tak już chyba padło wiele słów na temat jednego małego haftu, ale to taki przywilej początkującego :-)

Kończę więc, dziękuję bardzo, że do mnie zaglądacie, dziękuję za każde słowo, które zostawiacie

pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie

Justyna

P.S. Tak naprawdę to jest komplet czterech haftów, więc jeszcze trzeba trzy wyszyć :-) albo może sięgnąć po inny wzór :-) może już świąteczny :-)

sobota, 22 września 2018

Ramy, ramki, rameczki ...

Witajcie :-)
No to lato się skończyło, teraz już na pewno i żeby to uczcić lub opłakać, tudzież jakoś to sobie zrekompensować  rozłożyłam papierkowy bałagan i poczyniłam kilka kartek na zabawę u Ani. W tym miesiącu wybieramy z binga, więc jest trochę luzu LINK. Kartek powstało kilka, bo pomimo początkowej pustki w głowie, jakoś potem tak same przychodziły coraz to nowe pomysły. Zaczęłam od spojrzenia za okno, gdzie moje piękne hortensje prezentują się już w zdecydowanie jesiennych kolorach i przypomniałam sobie, że w zeszłym roku zasuszyłam trochę kwiatów z różnych odmian. A teraz już w zasadzie można by nowe robić, a ja ani razu ich nie wykorzystałam. Wyciągnęłam więc suszki, pooglądałam i wybrałam z binga: kropki - niebieski - warstwy. W zasadzie jest jeszcze kwadrat, ale może już nie przesadzajmy. Zrobiłam na kartce bukiet hortensjowy, a prezentuje się on na karcie okolicznościowej:



Przez chwilę wydawało mi się, że za gęsto poukładałam te kwiatki, ale w sumie hortensje mają zwarte kwiatostany. Jak dla mnie model udany, do wykorzystania w przyszłości w innych aranżacjach. Zresztą test na moim Synu pokazał, iż to została wybrana numerem jeden, ale nie wyprzedzajmy.

Kolejna powstała karta bożonarodzeniowa, gdzie mamy: kwadrat - brokat - warstwy. Podoba mi się jej stonowana kolorystyka, przełamana delikatną czerwienią:



Ten brokat trudny do uchwyceniu na zdjęciu, ale jest. A choinkę dostałam kiedyś od Dorotki, którą serdecznie pozdrawiam, bo tym razem kartki robiłam sama :-(
Tutaj oczywiście widzicie już pierwszą rameczkę :-) Chociaż tak teraz sobie myślę, że mogłam tę tekturkę zembossować na złoto lub czerwono, ale już nie będę poprawiać, bo jak mawiał mój szef "lepsze jest wrogiem dobrego"

Kolejna kartka, jest jak dla mnie mocno nie-oczywista, ale jest w niej całkiem spora rama, którą dostałam kiedyś i nie sądziłam, że ją wykorzystam, a tu takie zaskoczenie:



Kartka wielkanocna, chociaż kolorystyka zupełnie nietypowa, ale za to jest tutaj zając wyciągnięty z magicznego pudełka z frywolitkami. A jak frywolitka, to jeden zając byłoby mało, więc są jeszcze kwiatki i uważam, że zacnie się prezentują :-) A z binga mamy: frywolitka - warstwy - brokat (jest na ramie i oczywiście w embossingu).

A na koniec powrót do tematu BN i kolejna rama, tym razem okienna i ośnieżone domki (z odzysku, Doris poznajesz?)



Z binga mamy: warstwy - brokat - kwadrat (okna domków). Tak sobie wymyśliłam, że jest to widok z okna, czyli wnętrze domu w ciepłych kolorach, a na zewnątrz zimno i mróz brrr…

To jak, mogą być takie kartki? W zaufaniu zdradzę Wam, że powstała jeszcze jedna, a ponieważ, ma w sobie coś nietypowego dla mni, to będzie w oddzielnym poście (także dlatego, że nie ma jeszcze zdjęć :-)
A u Nas dzisiaj nie było jeszcze tak bardzo źle, jak pokazuje telewizja z innych części Polski, więc spróbowałam złapać trochę jesiennego klimatu, oczywiście takiej złotej, polskiej jesieni :-)





Na tym kończę, zgłaszam kartki do zabawy u Ani:



i zgodnie z wytycznymi załączam kolaż:


Na dzisiaj kończę, bardzo Wam dziękuje za odwiedziny, za każde pozostawione słowo - DZIĘKUJĘ BARDZO. Wspomnę tylko, że mam jakiś problem z dodawaniem komentarzy na blogach, ale to nie znaczy, że do Was nie zaglądam.
Teraz już pozdrawiam serdecznie, do zobaczenia

Justyna

niedziela, 16 września 2018

Jesień czy zima?

Witajcie :-)
Wyglądając za okno, albo słuchając prognozy pogody można by stwierdzić, że mamy jeszcze lato, a ja dzisiaj zadaję pytanie jak w tytule :-) czyli lekko pod prąd. Będzie więc u mnie i trochę zimy i sporo jesieni. A będzie się tak działo za sprawą naszego cyklu "kochamy frywolitkę", w którym w tym miesiącu ćwiczymy bloczki z łuczków, a ponieważ sama przygotowywałam inspiracje, to z nich skorzystałam i sięgnęłam po wzór śnieżynek, na które miałam ochotę już od dawna. Bloczki najpierw musiałam trochę poćwiczyć, wypróbowałam kilka sposobów, ale najbardziej przypadł mi do gustu ten gdzie wykorzystujemy dwa czółenka. Na pewno warto zwracać uwagę, aby pikotki służące do łączenia poszczególnych łuczków były jak najmniejsze, bo wówczas bloczek jest bardziej zwarty. Zresztą, może już pokażę moje śnieżynki, czyli trochę zimy:



Z całego zbioru Lene Bjorn zrobiłam śnieżynkę ósmą i dziewiątą, chciałabym zrobić cały komplet, ale czy się uda? To może jeszcze zbliżenia śnieżynek:



Ta była pierwsza i widać, że bloczki nie są jeszcze idealne. W drugiej natomiast pomyliłam się w łączeniu wewnętrznych kółeczek, ale zauważyłam dopiero na samym końcu, więc postanowiłam już zostawić i naciągnąć przy krochmaleniu i jest nieźle, nie będę ciąć :-)



A teraz spotkanie zimy i jesieni :-))))



Mnie się to połączenie bardzo podoba :-) w końcu ta czerwień ozdobnej trawy wpisuje się i w kolorystykę Bożego Narodzenia.

To nie koniec moich bloczków, bo postanowiłam także zrobić prostą bransoletkę z samych bloczków i wypróbować nową nitkę, a mianowicie Lizbeth Metalic. Wynik tych prób poniżej:



Nitka jest piękna, mieni się kolorami od złotego, poprzez róże, fiolety, aż do granatu. Uważam więc próbę za bardzo udaną :-) chociaż trudną do sfotografowania


Kolorystyka bardzo wpisuje się w jesienno-wrzosowe klimaty, a ponieważ Gościnna Projektantka Szuflady zadała temat "Wrześniowy Las" to zgłaszam moje kwadraty na to wyzwanie:


a że bransoletka jest bardzo wrzosowa, to bardzo proszę jeszcze tak ...



To tyle, na razie w temacie bloczków, oczywiście dołączają do innych Dziewczyn, które już swoje pokazały:

 link

Na tym kończę, zachęcam was do spróbowania bloczków, nie taki diabeł straszny jak mi się wydawało :-) a teraz jeszcze chciałabym podziękować wszystkim zaglądającym, komentującym - dziękuję bardzo, bardzo

pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do zobaczenia

Justyna

niedziela, 9 września 2018

Chimeryczna wena XXL :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj na zakończenie pięknego weekendu chciałam Wam pokazać pracę, która musiała "trochę" poczekać na swoją realizację. Pomysł kiełkował już od jakiegoś czasu, a podczas Wielkanocy zaczęłam coś supłać, ale potem straciłam wenę na dokończenie i nie potrafiłam połączyć tego co już zrobiłam. Pojawiła się nawet myśl, żeby pociąć, ale było mi szkoda. I tak leżał sobie mój projekt, aż pewnego dnia po prostu go skończyłam, tak jakoś bez większego wysiłku, widać przyszedł jego czas :-)  i powstała bransoletka w wymiarze XXL:




Jest szeroka na 6 cm, co jest chyba moim rekordem. Najwięcej kłopotów sprawiły mi długie pikotki, które zrobiłam w pierwszym rzędzie, bo nie bardzo wiedziałam jak z nich wybrnąć


A supłanie tego pierwszego rzędu w czasie okołowielkanocnym zdecydowanie kojarzyło mi się z zającami :-)
Bransoletka nie jest moim pomysłem, a jedynie inspiracją pracami Olgi Zabavnikovej, której prace podziwiam na Instagramie TUTAJ
Chciałabym zrobić jeszcze inne wersje kolorystyczne, ale to musiałabym dostać trochę gratisowego czasu :-) Niemniej jednak cieszę się i z tej skończonej pracy, pomimo iż wzór wymaga jeszcze drobnych poprawek.
A tak prezentuje się na ręce:



i w innych ujęciach:




To by było na tyle w tym temacie. Na koniec pochwalę się jeszcze moimi dzisiejszymi zbiorami :-) Otóż wczoraj u nas trochę popadało, więc postanowiliśmy sprawdzić, pomimo dotychczasowej suszy, czy są grzyby. Powiem tak, jak już straciłam nadzieję i zaczęłam zajmować się fotografowaniem pięknych grzybów niejadalnych:


to pojawiły się one:



było ich jednak mało, ale spacer po lesie w miłym towarzystwie "bezcenny", a i na smaczny sosik wystarczyło :-)

Na tym kończę, pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego tygodnia


Justyna