Dzisiaj zapraszam na ostatni odcinek pigmejskich opowieści, w których przybliżę, jak wiele muszą się napracować pigmejskie kobiety, aby przygotować posiłek. Zostaliśmy zaproszeni do wspólnego "łowienia ryb" z Pigmejkami i bardzo chętnie z tego skorzystaliśmy. Sposób w jaki to robiły był dla nas totalnym zaskoczeniem, ale zaczynamy od początku :-)
Do rzeki było około 5 km, więc zaczynamy drogę i opowieść:
Wychodzimy z wioski, zabierając wszystko ze sobą, oczywiście najczęściej w misce na głowie, a maniok w worku :-)
Próbowałam z tą miską iść, ale zdecydowanie nie umiałam. Nawet stojąc spadała mi z głowy, nie mówiąc już o zrobieniu kilku kroków. Cóż, ćwiczenie czyni mistrza, a ja tego od dzieciństwa nie ćwiczyłam. Droga piękna, afrykańska, czyli z czerwoną glebą, piękną zielenią i szarym, lekko zamglonym niebem (zdradliwe słońce, więc dla nas krem z filtrem i czapka zdecydowanie TAK).
Droga daleka więc chwila wypoczynku się należy, usiedliśmy w cieniu drzewa, ale niektórzy wypoczywali na wysokościach :-)
Następna część prowadziła sawanną, dla mnie najfajniejszy kawałek :-)
a po dojściu na miejsce zdecydowanie należało zacząć od rozpalenia ognia i przebłagania boga lasu, żeby dał dobry połów
i można zaczynać :-)
I tutaj było największe zaskoczenie, bo Kobiety zbudowały tamę na niewielkiej rzeczce
uszczelniły ją patykami i błotem z korzeniami:
a potem za tamą wybrały wodę i w błocie szukały małych rybek, krewetek, krabów:
Napracowały się bardzo, aby następnie z ryb i krabów przyrządzić sos, oczywiście na ognisku:
a z manioku (mączki rzucanej na wodę) zrobić wielkie kluchy:
i tym sposobem po około 4-5 godzinach ciężkiej pracy, można było zjeść posiłek.
Jedzenie polegało na odrywaniu rękami kawałka "kluchy" i maczaniu jej w sosie. Było to smaczne, ale przygotowanie wymagało wielkiego wysiłku, ale także współpracy wszystkich Pań :-)
Przyznam, że pierwszy raz byłam na takich "rybach" ale było to bardzo ciekawe doświadczenie :-)
Teraz jeszcze kilka zdjęć naszych BOHATEREK. Dodam, że przez cały czas było bardzo wesoło, śmiały się, żartowały, ale do zdjęcia zawsze robią się poważne:
Na koniec, pozostając w temacie Afryki, jej kolorów, a zwłaszcza soczystej zieleni na tle czerwonej ziemi, skończyłam zaczętą na słoniach serwetkę (wzór Laura Bziukiewicz "Leniwe Lato" LINK). Zrobiłam z niej łapacz snów i wykończyłam właśnie w takich afrykańskich kolorach :-)
będzie mi się tak kojarzył, nawet jak go komuś podaruję :-)
Zobaczcie, jest MEGA kolorowy
i nie wiem, czy sięgnę jeszcze kiedykolwiek po taki zestaw, bo jest dość odważny, ale cóż taką nitkę zapakowałam do walizki, więc robiłam z czego miałam :-)
Myślę, że na tym mogę skończyć wspomnienia urlopowe, chociaż motywy afrykańskie zapewne będą się jeszcze przewijać tu, czy tam :-)
Bardzo dziękuję Wam, że byliście tam ze mną, wszystkim Osobom, które przyłączyły się do akcji kocykowo-czapeczkowej, wszystkim wspierającym i kibicującym oraz wiernym czytelnikom - DZIĘKUJĘ BARDZO
a teraz już mówię do zobaczenia
Justyna
Wspaniała wyprawa Justynko. Przeczytałam i obejrzałam z wielką uwagą i pod ogromnym wrażeniem jestem. Inny świat, zupełnie różny od naszego. Zazdroszczę ci, ze mogłaś przyjrzeć mu się z bliska i bardzo dziękuję, ze tak pięknie nam go przybliżyłaś.łapacz snów cudowny, będzie doskonałym prezentem dla wielbicielki energetycznych kolorów. Uściski serdeczne.
OdpowiedzUsuńNiesamowita przygoda, Panie przepiękne, ciekawa jestem smaku tych potraw.
OdpowiedzUsuńJustynko, ta opowieść jest niesamowita. Jeśli pozwolisz, wykorzystałabym ją na lekcji geografii w klasie 5, przy omawianiu lasu równikowego. Super są Twoje relacje.
OdpowiedzUsuńŁapacz niezwykły. Te barwy bardzo przypadły mi do gustu.
Uściski:)
Wspaniała wprawa i piękne fotki.
OdpowiedzUsuńŁapacz snów w iście afrykańskim klimacie.
Miło być tam z Tobą dzięki super relacjom.
Pozdrawiam ciepło.
Justynko przeżyłaś wspaniałą przygodę, niesamowite zdjęcia, niesamowite miejsce i niesamowite zajęcia kobiet, ile to trzeba pracy włożyć w to żeby zjeść posiłek :)
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Ciebie.
Zapomniałam dodać że łapacz snów jest cudny 🙂
UsuńJustynko jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej relacji . Aż się wierzyć nie chce, że gdzieś na świecie są takie miejsca w którym ludzie tak żyją. Niesamowite miałaś te wakacje i dziękuję że się podzieliłaś z nami tymi przeżyciami.
OdpowiedzUsuńA frywolna serwetka z której zrobiłaś łapacz jest cudowna, niezwykle energetyczna.
Pozdrawiam
Niesamowite musi być takie spojrzenie na taki zupełnie inny świat, to musi otwierać głowę, że znana perspektywa nie jest jedyną najsłuszniejszą na świecie...
OdpowiedzUsuńZnów świetnie mi się czytało (i oglądało oczywiście) - wielka szkoda, że to już ostatni odcinek :) To musiała być naprawdę niesamowita przygoda, która zostanie w pamięci na długo.
OdpowiedzUsuńŁapacz snów w takich barwach jest po prostu szałowy, pięknie się prezentuje, nikt nie przejdzie obok niego obojętnie :)
Ciężkie jest życie tych kobiet, ale mimo wszystko są radosne i chyba szczęśliwe. Wspaniała wyprawa, chociaż ja bałabym się przejść lasem, a tym bardziej wejść do takiej rzeki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Justynko za tę fotorelację i żałuję że to już ostatnia.
Miłego dnia:)
Wspaniała fotorelacja.Kawał ciezkiej pracy dla kobiet.A tak w ogóle one przyniosły do wioski jakieś ryby? bo same maleństwa widać i do sosu tylko.Odpoczynek na drzewie to też ciekawe.Frywolitka super.
OdpowiedzUsuńach te ścieżki!
OdpowiedzUsuńchodziłabym! boso! :)
Kluchy lubię, ale ten sos....no sama nie wiem ;)))
Ojej :) ja bym się chyba na taką wyprawę nie nadawała :D bo strachliwa jestem i od razu bym się bała, że w tych trawach, chaszczach i liściach drzew czają się jakieś jadowite pająki i węże... a wodzie pijawki i inne podejrzane typy...(chyba naoglądałam się za dużo TV :)).
OdpowiedzUsuńNiesamowite sprawozdanie, cieszę się, że się podzieliłaś wrażeniami, że mogłam zobaczyć fotki i poczytać :)
a frywolitka super energetyczna - oryginalne niepowtarzalne zestawienie kolorów... :) i to w jakich wspaniałych okolicznościach przyrody :)
UsuńThanks for sharing your adventures, so interesting.
OdpowiedzUsuńAleż to wspaniała przygoda musiała być! ♥ Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity urlop miałaś. Cudowna przygoda choć pracowita. A frywolitka jest przepiękna.
OdpowiedzUsuńLapacz bardz energetyczny, ale nic dziwnego, po takim posiłku to energii moc😊 Niesamowite są te Twoje opowieści, człowiek zdaje sobie sprawę jak rożnorodny i piękny jest świat. Szkoda, że to już ostatni odcinek, zdecydowanie musisz jeszcze do Afryki polecieć😉 Pozdrawiam z trasy wakacyjnej 😀
OdpowiedzUsuńPiękna przygoda za Tobą :)
OdpowiedzUsuńczłowiek sobie czasem nie zdaje sprawy, jakie to szczęście móc przyrządzić np.obiad w godzinę...
A łapacz piękny, lekko egzotyczny :)
Justynko miałaś wspaniały urlop i pełen wrażeń.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy odwiedziłaś wioski pigmejów jestem ciekawa jak żyją
i mieszkają.Chętnie bym zobaczyła ( chyba nie tylko ja).
Łapacz przepiękny w kolorach Afryki. Pozdrawiam
Wspaniała wyprawa. Ciekawe, nowe doświadczenia.
OdpowiedzUsuńA łapacz wyjątkowy. W pięknych, ciepłych kolorach.
Pozdrawiam :)