Witajcie :-)
Dzisiaj ostatni dzień miesiąca, a ja jeszcze nie wywiązałam się z pokazania mojej pracy decu w temacie zadanym przez Renię, czyli "Maj na ludowo". Temat super, bo motywy ludowe uwielbiam i niejednokrotnie już je wykorzystywałam. Od początku miałam plan, że zrobię tacę, taką co to filiżanki z kawą na nią się zmieszczą i jeszcze może małe "conieco", zwłaszcza że i pogoda sprzyja tarasowym klimatom, więc będzie łatwiej :-) Życie zweryfikowało, albo po prostu odsunęło w czasie moje plany i powstał mariaż moich dwóch technik, czyli frywolitki i decoupage. Otóż już dosyć dawno zamawiając klocki do koronek klockowych (oj muszę do niej wrócić :-) domówiłam małe czółenka. Takie jakie samemu można wyciąć z tektury i też będą działać. Moje są ze sklejki i miały być przyozdobione, bo raczej bedą za ozdobę służyć, ale kto wie? Tak sobie biedaczyska przeleżały, aż ostatnio, czyli w kwietniu zmobilizowałam się odkurzyć niciarkę i te czółenka odnalazłam :-) Przyszedł na nie czas w tym miesiącu, nakleiłam drobne motywy folkowe z serwetek na czółenka i mam.
Oto one:
Na jedno nawet nawinęłam nitkę, żeby spróbować czy się da? I da się, ale ponieważ cała nawinięta nitka jest na zewnątrz to w czasie pracy może się ubrudzić, bo wiadomo ręce zawsze się trochę spocą, czy dotkniemy czegoś innego. Jednak z całą stanowczością potwierdzam, że można supłać takimi czółenkami:
Natomiast robienie decu na takich maleństwach i jeszcze z tyloma zakamarkami, to był szaleńczy pomysł i chyba tylko koniec miesiąca mnie zmobilizował do skończenia pracy. A najwięcej to musiałam się zaprzyjaźnić z papierem ściernym. Tak czy owak, są :-) zrobiłam :-) Na koniec trochę pochlapałam, postarzyłam, lekko pociągnęłam zielono-błękitnym woskiem i oczywiście polakierowałam.
To może jeszcze kilka bardziej szczegółowych zdjęć:
Czółenka dołączają do majowej zabawy u Reni :-)
Wyszło na ostatnią chwilę, ale jest i jestem zadowolona, a i mam nadzieję, że i Wam się podobają.
Na tym kończę, chciałabym tylko jeszcze bardzo podziękować wszystkim zaglądającym w moje progi, podziękować za każde pozostawione słowo - DZIĘKUJĘ BARDZO
a teraz już pozdrawiam bardzo serdecznie, do zobaczenia
Justyna
Pięknie wyglądają, jak broszki czy klamerki do włosów. Super:)
OdpowiedzUsuńTakie śliczne zdobiące drobiazgi. Pięknie się komponują z tą granatową nitką.
OdpowiedzUsuńAleż one są śliczne! Uwielbiam motywy ludowo-folkowe, a tutaj mamy niemal ludowość do kwadratu ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają super i pewnie pra-koronczarki takimi robiły, bo o plastiku nikt wtedy nie słyszał, ale ich nie były takie piękne;-) A ja żadnej lekcji w tym gorącym maju nie odrobiłam, oj nie ładnie pani profesor, nie ładnie;-) Pozdrawiam, ciągle bardzo gorąco:-)
OdpowiedzUsuńPiękne czółenka, które zapewne pięknymi pracami zaowocują.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Też uwielbiam takie motywy! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ozdobione czółenka, bardzo lubię tak "na ludowo" :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach z frywolitką widzę znajomy wzór i to w granacie, chyba wiem co to będzie :) Już taki kawałek wygląda cudnie ;)
Prawda, prawda, to ten wzór - robi się powoli :-) Dziękuję bardzo :-)
UsuńŚliczności :)
OdpowiedzUsuńNo i pięknie to wyszło!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne! Z pewnością będą fajnym elementem dekoracyjnym:)
OdpowiedzUsuńświetne czółenka:) gdzieś kiedyś czytałam że ktoś sam sobie takie wycina i nimi supła, wiec musi się dać:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Bardzo fajnie wyglądają :D
OdpowiedzUsuń