poniedziałek, 27 lutego 2017

Pogubiłam dni :-(

Witajcie.
Właśnie sobie uświadomiłam, że luty to krótki miesiąc i w środę już zaczyna się marzec, a ja nie pokazałam jeszcze moich prób w naszej 21 lekcji w nauce decoupage. W lutym inspirowała nas Renia, a temat był śliczny, ale i trudny jak się okazało. Należało zrobić prace w technice "print-room" 
Pomimo, iż bardzo mi się podobał to miałam duży problem w zdecydowaniu się co zrobić. A w takich przypadkach staram się po prostu spróbować techniki. Tak też zrobiłam, wzięłam na warsztat zwykle okrągłe podstawki pod kubki i spróbowałam.
Na początek taki print-room tylko z czarnym tłem, czyli wzór z serwetki i delikatne obrysowywanie, wg kursu u Ani z Sowiarni:




Zdjęcia robione w weekend, jak jeszcze leżał śnieg, bo teraz to mamy +12 i dobrze.

Kolejna podkładka już taka biało-czarna, a pomiędzy róże :-)


Ostatnia biało-granatowa, też wyszła fajnie:




Na dużych zbliżeniach widać granicę pomiędzy kolorami, ale normalnie się to nie rzuca w oczy.
To jeszcze zdjęcia rodzinne:



i koniecznie baner zabawy:


Uff, chyba jednak zdążyłam :-) jest przecież jeszcze czas do jutra. A potem…. no właśnie, czas na kolejny temat, a ja mam rozgardiasz w głowie i zupełnie nie wiem, czym Was zainspirować :-( A może macie jakieś sugestie, potrzeby czy pomysły. Proszę piszcie :-)))))

Na tym kończę dzisiaj, idę myśleć (a to ciężka praca), pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, dziękuję za wszystkie miłe słowa pod postem z kartkami lutowymi - DZIĘKUJĘ BARDZO

pozdrawiam

Justyna

P.S. A i jeszcze muszę sprawdzić, czy się kurczak nie wykluł :-)

piątek, 24 lutego 2017

Jeszcze się nie wykluło :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj czas aby pokazać karteczki, które powstały w temacie podanym na luty w zabawie u Ani, chociaż w tym miesiącu pomysłodawczynią była Małgorzata. Wytyczne przeczytałam, umówiłam się z Dorotą, poczyniłam przygotowania, warsztaty domowe się odbyły, więc czas pokazać. Jest jednak małe ale, albo może nawet większe, bo jak się czyta z niepełnym zrozumieniem, to wychodzą takie kwiatki, albo jaja :-) Może jednak na początek pokażę, a potem będę tłumaczyć.

Pierwsza kartka  - nie z tej zrobię ostatnią :-)

Druga kartka - "biała śnieżynka" - i tutaj nie musicie wcale mocno się głowić, żeby być pewnym, że na kartce będzie frywolitkowa śnieżynka. Nie mogło być inaczej. Karteczka wyszła bardzo fajna, warstwowa, są na niej także inne śnieżynki, także zembosowane.




Jak już skończyłyśmy to Dorota stwierdziła, że kartka jest w stylu Oli, tzw Papierolki i muszę się z nią zgodzić. Proszę jednak o nie potraktowanie tego jako plagiatu, bo było to niezamierzone, a najprawdopodobniej wynikało z podświadomego zauroczenia :-)

Trzecia kartka z serduszkami, jedno szydełkowe, tym razem dla odmiany, pozostałe na papierze. Tutaj Dorota poszalała i wyciągnęła wykrojnik z "motycyklowymi skrzydłami", które super (według mnie) wpasowały się w klimat kartki:



Wyszła taka trochę piernikowa :-), chociaż mam wrażenie, że te zdjęcia ją spłaszczają :-(
W trakcie "warsztacików" ćwiczyłyśmy trochę embossing przy użyciu stempli i nie zawsze wszystko wychodziło super, ale na razie twierdzimy, że taki był zamierzony efekt. Będziemy jeszcze próbować :-)

No i ta ostatnia wielkanocna. Jak czytałam, ze zrozumieniem oczywiście, to mi się wydawało, że może być zając z kurczakiem, bądź zając z jajem, ale chyba jest troszkę inaczej. Powstała więc kartka na której jest zając z jajem, ale jak wiadomo z jajka coś się wykluje, więc po prostu trzeba chwilkę poczekać :-) Zgadzacie się Dziewczyny? Mam nadzieję, że do końca miesiąca zdąży się wykluć.



Z tego jaja to ogólnie jestem bardzo dumna, bo jest zrobione klockami, według zapowiedzi z poprzedniego posta.

To teraz zdjęcie rodzinne, jeszcze bez kurczaka i kolaż



oraz baner zabawy :-)


To tyle w temacie kartkowym. Jeszcze raz dziękuję Dorocie, za kolejne baaaardzo miłe spotkanie :-)

Chciałabym także bardzo serdecznie podziękować, za Wasze przemiłe komentarze pod poprzednim postem z klockową bransoletką nazwaną "kroplami rosy". Bardzo, ale to bardzo dziękuję, motywujecie mnie do dalszych wysiłków :-) 

A teraz miałam jeszcze pokazać, że znalazłam u siebie w ogrodzie Wiosnę, ale to było dwa dni temu, a od dzisiaj leży ponownie śnieg, no zima pełną gębą. Ale co tam, pokazuję Wiosnę na poprawę humoru:


z tego zielonego, będzie  hiacynt :-)

Teraz już na pewno kończę, pozdrawiam serdecznie

Justyna

sobota, 18 lutego 2017

Marnotrawna papuzica :-)

Witajcie :-)
Jak Wam mija weekend? u nas odwilż i pochmurno :-( Mam jednak nadzieję, że już niedługo przyjdzie wiosna, a potem lato :-) i będzie ciepło i ogród i może plaża i …. ale się rozmarzyłam, a nie o tym miało być :-)
Na początek chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim za przemiłe komentarze pod poprzednimi postami, także pod tym z frywolitkowym sercem oraz za docenienie moich wysiłków co do zdjęć. Zawsze uważałam, że dobre zdjęcie to połowa sukcesu, a że nie jest łatwo takie zrobić to wszyscy wiemy. Ja w tym temacie jestem totalnym samoukiem (jak zresztą w wielu innych tematach także), tu przeczytam, tam podglądnę, więc tym bardziej mnie cieszą Wasze słowa. Dziękuję za wszystkie bardzo, bardzo :-)

Teraz wracam do tematu posta. Jak możecie się troszkę domyślić, to ta papuzica w temacie jest związana z zabawą u Danusi czyli tzw "cykliczne kolorki". Brałam w nich regularnie udział w pierwszym roku, ale ostatnio nie było mi z nimi po drodze :-( Jednak kolory w lutym są "tak bardzo moje" że nie mogłam odpuścić :-) Wybrałam wersję niebieski-czarny-biały, wyciągnęłam zabawki, czyli klocki i uplotłam taką, dość chyba energetyczną bransę. Ten biały to taki trochę przezroczysty jest, ale może Szefowa zaliczy? prawda :-)))) To nie ma co gadać tylko czas na prezentację :-)
Zaczęło się od kartki w kratkę, a potem było tak:


i tak:


i wreszcie tak:



Taka bransoletka chodziła za mną już od dłuższego czasu, a inspiracją do jej zrobienia były TE zalezione na czeskiej stronie. Cały czas mam takie wewnętrzne poczucie, że koronka klockowa ma wielkie możliwości w takim bardziej nowoczesnym ujęciu i powinnam częściej ją wykorzystywać i więcej z nią pracować, ale kiedy to wszystko robić? no kiedy? (a wiecie, że będzie kolejna część kursu w Wilanowie? już się cieszę :-)))
To może jeszcze kilka szczegółów i innych ujęć:



Te dość duże koraliki całkiem ciekawie się prezentują na płaskiej i delikatnej koronce :-)



Tak więc, słowo się rzekło i biegnę do Danusinej Żaby wrzucić jej bransoletkę na pożarcie, oby się tylko nie zadławiła :-)



Na tym kończę, pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, bardzo, bardzo i do zobaczenia wkrótce :-)

Justyna

P.S.
Inne klockowe drobiazgi już stoją w kolejce :-)


P.S. II Beva nadała moje bransoletce nazwę "krople rosy" i bardzo mi się ona podoba, więc niech tak zostanie :-) Dziękuję

wtorek, 14 lutego 2017

Miłości nigdy za dużo :-)

Witajcie :-)
Uff jeszcze zdążyłam, a wpadam tylko na moment, żeby podziękować wszystkim tutaj zaglądającym, a dzisiejszy dzień św. Walentego mnie do tego zmobilizował. Jego pomocnicą była Ola, która tak trafnie napisała również o moim stosunku do tego święta, że pozostaje mi tylko dorzucić małe frywolne serduszko (robione na FB grupie - wzór wg Krystyny Wordliczek (FB). To proszę bardzo serce dla WAS:



Bardzo Wam dziękuję, że jesteście, że zaglądacie, że zostawiacie dobre słowa :-)

życząc wiele miłości, pozdrawiam serdecznie

Justyna

sobota, 11 lutego 2017

Nowe, ale słodkie :-)

Witajcie w ten mroźny wieczór
Dzisiaj będzie kontynuacja moich papierowo-karteczkowych prób, ale trochę inaczej i stąd ta nowość w tytule. Nie będą to więc kartki na luty, ale czekoladownik. Naoglądałam się taaaakich piękności w necie, że postanowiłam sama spróbować. A że szłam właśnie na urodziny do mojej przyjaciółki, to postanowiłam dołączyć drobną słodkość do prezentu :-) To bardzo proszę - oto ON - Czekoladownik w tonacji bardzo czerwonej:




środek niewyszukany, albo wymagałby jeszcze dopracowania :-)


natomiast wierzch ozdobiony quillingowym sercem z dodatkiem najprostszych kwiatków wycinanych z koła i innymi drobiazgami:




Muszę się jednak przyznać, że podoba mi się taka aranżacja serca. Początkowo przykleiłam go na płasko i to nie było to. A z tymi dodatkami jest fajniej. Wiem, że kwiatki są proste, ale obiecuję, że spróbuję zrobić i inne, ale nie od razu … itd.
Chyba się wciągnęłam w te papierki, więc będą i kartki na luty, zwłaszcza że kolejne warsztaty z Dorotą już zaplanowane :-)
To tyle w kwestii czekoladownika, a ja muszę jeszcze bardzo serdecznie Wam podziękować za tak miłe komentarze pod mroźnym kompletem z poprzedniego posta - DZIĘKUJĘ BARDZO. Tyle pięknych słów tam przeczytałam, ach … :-)

Na tym kończę, pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających

do zobaczenia

Justyna

niedziela, 5 lutego 2017

Mroźne flamenco :-)

Witajcie
Dzisiaj, w ten pochmurny zimowy dzień chciałabym trochę zainspirować siebie i Was, ognistym flamenco. A wiadomo flamenco, to Hiszpania, Andaluzja, słońce, taniec, piękne tancerki i przystojni tancerze, cudownie kolorowe stroje. Ach, ale mnie poniosło …. ale cóż pomarzyć może każdy. Ostatnio miałam okazję być przez kilka dni w Andaluzji i przywiozłam stamtąd piękną kartę z tancerką flamenco w fioletowej sukni. Taki mam już chyba trochę zwyczaj, że z różnych miejsc przywożę takie pamiątki (a może pamiętacie pudełko z kartką z wyprawy Kazimierza Nowaka? można sobie przypomnieć TUTAJ). Czasem oprawiam i wieszam na ścianach, czasem wykorzystuję właśnie w pracach, a czasem tylko od czasu do czasu wyciągam z szuflady i wspominam.
Moja tancerka przyjechała do zimnego kraju, więc dzisiejsza praca będzie (przynajmniej w zamyśle) połączeniem przeciwności, czyli ognistego flamenco i skrzącego się mrozem śniegu. Jak już tak zakręciłam, to może najpierw pokażę:




Teraz gdy wszystko jasne mogę się zacząć rozpisywać. W swojej pracy wykorzystałam nowo zdobyte umiejętności z szydełkowania sznurów i kulek koralikowych, które połączyłam z elementami frywolitki i na koniec jeszcze coś nowego, czyli chwost (dosyć modny ostatnio :-) obszyty koralikową czapeczką.
Na początek powstał donut z przezroczystych koralików TOHO 11 z użyciem cieniowanego kordonka. Zależało mi na stonowaniu i zmrożeniu kolorów nitki. Nie jest to mój pomysł, bo znalazłam robione tym sposobem bransoletki u Weraph. Dalej problemem było jak zawiesić ciasteczko na sznurku? Kombinowałam, przeglądałam oferty sklepów z różnymi akcesoriami i coś tam nawet zamówiłam, ale to nie do końca było to. Na koniec stwierdziłam, że jak nie mogę kupić to muszę zrobić, a że z metalem jeszcze nie pracowałam (nie mówię że nie będę), to sięgnęłam po czółenka i zrobiłam kilka kółek, łuczków, zakręciłam i jest.




Do wisiora dorobiłam kolczyki - kulki, ale takie nie do końca kule, bo się zwężają ku górze, więc może krople? Koraliki 11, a mnie się wydaje, że za duże, ale na razie nie sięgam po 15.  Zakupiłam dosyć ciekawe bigle, a to dzięki poszukiwaniom zawieszki, więc nie ma tego złego … itd.


Komplet powstał i został obfotografowany już na początku stycznia (bo to słońce na fotografiach to nie jest dzisiejsze).



Po zrobieniu fotek, coś nie pozwalało mi napisać posta, tak jakby coś trzeba było jeszcze zrobić …. a potem stwierdziłam, że może by dodać coś do kółeczka, a może chwost? Po konsultacjach z Dziewczynami w pracy, stwierdziłam, że jednak dorobię. A jak nie będzie pasować to najwyżej nie przypnę. Jak już postanowiłam to zrobiłam :-) Chwost dostał czapeczkę uszytą z koralików według tutorialu z bloga Royal-Stone TUTAJ (polecam jest bardzo przejrzyście przygotowany). Trochę go zmodyfikowałam, bo i koraliki 11 i chwost mniejszy, ale jest to bardzo fajna opcja. Do całości dorzuciłam jeszcze dwie kulki agatu i kryształek fasetowany i jest tak:




 


Ile ja się dzisiaj namęczyłam, żeby cokolwiek móc wybrać z tych napstrykanych fotek. Światło dramatyczne, ziomb na dworze, ciężko trafić z ostrością, ale coś tam jednak wyszło.
To jeszcze komplet razem w wersji ostatecznej, chyba ostatecznej


Bardzo długi post mi się dzisiaj napisał, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, bo przecież wiele się działo :-)
Kończę więc, pozdrawiam wszystkich zaglądający bardzo serdecznie, dziękuję że jesteście, że zaglądacie, piszecie - DZIĘKUJĘ BARDZO :-)

A jednak nie, jeszcze nie kończę, bo okazało się, że mój komplet wpisuje się, mam nadzieję, w lutowe wyzwanie w Szufladzie, która inspiruje nas "Królową Śniegu". Chyba by się zgodziła taki komplet założyć :-?
Tak czy owak spróbuję i zgłoszę się do wyzwania szufladowego :-)


Teraz już kończę i pozdrawiam

Justyna