Witajcie :-)
Koniec lata przyniósł kolejną falę upałów. Muszę przyznać, że niezbyt dobrze je toleruję, a już ostatnie dni, z bardzo wysoką wilgotnością dały mi się bardzo we znaki. Postanowiłam więc, kontynuując zabawę u XGalaktyki wyhaftować łyżwy, coby trochę chłodniejszych skojarzeń przywołać :-) Czy się udało, nie wiem, ale łyżwy są urocze. Nie znalazłam do zdjęć śniegu, więc pozują w pięknej zieleni :-)
Łyżwy ślizgają się do XGalaktyki:
A będąc w temacie krzyżykowym chciałabym jeszcze pokazać postępy w haftowaniu flamingów. W sumie to flamingów jeszcze nie ma, bo na razie tylko trzciny, ale w kolejnym miesiącu już będą:
To bardzo proszę baner zabawy:
Fajnie mają te flamingi, mogą sobie pobrodzić w wodzie, a u nas w Wiśle wody mało i na dodatek jeszcze brudna, ach ….
Dzisiaj krótko, bo ręce mi się do klawiatury kleją, ale serdecznie Was pozdrawiam, obiecuję pozaglądać na Wasze blogi, a teraz już mówię do zobaczenia
Justyna
▼
sobota, 31 sierpnia 2019
niedziela, 25 sierpnia 2019
Mały ptaszek mi powiedział ….
Witajcie :-)
Dzisiaj o tym co "mały ptaszek szepnął mi do ucha", czyli o sztuce dawania prezentów, a raczej wymyślania co może być dobrym prezentem :-) Otóż sprawa wygląda następująco, nie jestem w tym dobra. Nie wiem, co kupić, co zrobić, nawet jak znam kogoś, to też mam wiele wątpliwości itd. Tak było i tym razem kiedy chciałam przygotować jakiś drobny urodzinowy prezent naszej blogowej koleżance. A może coś z biżuterii? bo że kartkę to oczywiste, a może coś do domu? a może nie wiem, a czas ucieka. Ale podpowiedź sama cisnęła się, bo przecież remont w domu i salon będzie biały, a dodatki także białe z kroplą pudrowego różu, więc ….. w przypływie prawie, że "geniuszu" oczywiście w moim mniemaniu stwierdziłam, że zrobię łapacz frywolny. Będzie biały z kroplą rzeczonego różu. Nitki były, czółenka się znalazły, ale jeszcze wpadły mi w ręce kamyki, tzw "sieczka" czyli nieregularne. Co to za kamienie nie wiem, ale mi pasowały bo były lekko, bardzo delikatnie różowe. Czasu nie było dużo, ale akurat "napatoczył" się długi weekend, więc zaczęłam:
W pięknych okolicznościach przyrody powstała serwetka wg wzoru Laury Bziukiewicz "Jesienny poranek" (dostępny TUTAJ). Co do tych kamyczków to miałam mieszane uczucia, ale ostatecznie uważam, że wyglądają ciekawie.
Po naciągnięciu na obręcz było tak:
a ostatecznie z fruwadełkami tak:
Łapacz doleciał, spodobał się obdarowanej i nawet podobno wisi na kominku, więc i ja się bardzo cieszę, bo uwielbiam dawać prezenty :-)
Nie ukrywam jednak, że lubię także dostawać prezenty, więc pochwalę się Wam takowym od Oli :-) Otóż, dostałam jej flagową pracę, czyli przepiękną szydełkową torebkę i to jeszcze w moim ulubionym niebieskim kolorze i na dodatek z cudną mandalą. Muszę się Wam przyznać, że ten prezent jest wyjątkowo udany, oj ta Ola, wiedziała, że mi się spodoba. A podoba mi się niezmiernie :-) Bardzo Ci dziękuję Oleńko jeszcze raz. Oli pracę można zobaczyć TUTAJ, ale ja też muszę pokazać i się pochwalić :-)
Torebka jest wykonana bardzo starannie i ta dbałość o szczegóły. Zobaczcie sami:
sznurek szydełkowy
i jeszcze podszewka z kieszeniami:
teraz mogę dumnie się po stolicy nosić :-)
Na tym kończę dzisiejszą paplaninę, bo noc już późna, ale muszę się Wam przyznać, że pisząc ten post, cały czas się uśmiecham, bo fajnie jest brać, ale także niezwykle miło jest dawać …
To może jeszcze przytoczę słowa Antoina de Saint-Exupery:
Tak mi jakoś filozoficznie wyszło, ale co tam ….
A kto/co jest tym "małym ptaszkiem", oczywiście nasza BLOGOSFERA :-)
Tym akcentem chciałabym się już dzisiaj pożegnać. Dziękuję za Wasze odwiedziny i wszystkie miłe słowa, których mi nie szczędzicie :-)
pozdrawiam wszystkich zaglądających serdecznie, do zobaczenia
Justyna
Dzisiaj o tym co "mały ptaszek szepnął mi do ucha", czyli o sztuce dawania prezentów, a raczej wymyślania co może być dobrym prezentem :-) Otóż sprawa wygląda następująco, nie jestem w tym dobra. Nie wiem, co kupić, co zrobić, nawet jak znam kogoś, to też mam wiele wątpliwości itd. Tak było i tym razem kiedy chciałam przygotować jakiś drobny urodzinowy prezent naszej blogowej koleżance. A może coś z biżuterii? bo że kartkę to oczywiste, a może coś do domu? a może nie wiem, a czas ucieka. Ale podpowiedź sama cisnęła się, bo przecież remont w domu i salon będzie biały, a dodatki także białe z kroplą pudrowego różu, więc ….. w przypływie prawie, że "geniuszu" oczywiście w moim mniemaniu stwierdziłam, że zrobię łapacz frywolny. Będzie biały z kroplą rzeczonego różu. Nitki były, czółenka się znalazły, ale jeszcze wpadły mi w ręce kamyki, tzw "sieczka" czyli nieregularne. Co to za kamienie nie wiem, ale mi pasowały bo były lekko, bardzo delikatnie różowe. Czasu nie było dużo, ale akurat "napatoczył" się długi weekend, więc zaczęłam:
W pięknych okolicznościach przyrody powstała serwetka wg wzoru Laury Bziukiewicz "Jesienny poranek" (dostępny TUTAJ). Co do tych kamyczków to miałam mieszane uczucia, ale ostatecznie uważam, że wyglądają ciekawie.
Po naciągnięciu na obręcz było tak:
a ostatecznie z fruwadełkami tak:
Łapacz wyszedł lekki, delikatny, czyli zgodnie z założeniem, tak aby pasował do salonu. Biały jest - jest, nuta pudrowego różu jest - jest :-)
Nie ukrywam jednak, że lubię także dostawać prezenty, więc pochwalę się Wam takowym od Oli :-) Otóż, dostałam jej flagową pracę, czyli przepiękną szydełkową torebkę i to jeszcze w moim ulubionym niebieskim kolorze i na dodatek z cudną mandalą. Muszę się Wam przyznać, że ten prezent jest wyjątkowo udany, oj ta Ola, wiedziała, że mi się spodoba. A podoba mi się niezmiernie :-) Bardzo Ci dziękuję Oleńko jeszcze raz. Oli pracę można zobaczyć TUTAJ, ale ja też muszę pokazać i się pochwalić :-)
Torebka jest wykonana bardzo starannie i ta dbałość o szczegóły. Zobaczcie sami:
sznurek szydełkowy
i jeszcze podszewka z kieszeniami:
teraz mogę dumnie się po stolicy nosić :-)
Na tym kończę dzisiejszą paplaninę, bo noc już późna, ale muszę się Wam przyznać, że pisząc ten post, cały czas się uśmiecham, bo fajnie jest brać, ale także niezwykle miło jest dawać …
To może jeszcze przytoczę słowa Antoina de Saint-Exupery:
"Im dajesz więcej, tym większym się stajesz. Ale potrzebny jest KTOŚ, aby przyjmować. Bowiem dawać nie znaczy tracić"
A kto/co jest tym "małym ptaszkiem", oczywiście nasza BLOGOSFERA :-)
Tym akcentem chciałabym się już dzisiaj pożegnać. Dziękuję za Wasze odwiedziny i wszystkie miłe słowa, których mi nie szczędzicie :-)
pozdrawiam wszystkich zaglądających serdecznie, do zobaczenia
Justyna
wtorek, 20 sierpnia 2019
Hurtownia :-)
Witajcie :-)
Ostatnio opowiedziałam Wam o miłych odwiedzinach, ale także wspomniałam, że było ta bardzo twórcze spotkanie, aż tak bardzo że powstała frywolitka w ilościach hurtowych. Oczywiście adekwatnie do słowa frywolitka i hurtowy :-)
Ola przywiozła na sobie piękne kolczyki według wzoru podpatrzonego na Pintereście u Alessandry Filippi. Cudny, letni wzór, więc w zasadzie już na dworcu ustaliłyśmy, że będziemy takie robić :-) To może zacznę tym razem od pokazywania, więc zapraszam serdecznie :-)
To mój "urobek" :-) czyli jak na frywolitkę to całkiem sporo, bo aż 6 par powstało, chociaż przyznać muszę iż ostatnią parę kończyłam w samotności.
Zaczęło się od typowo marynarskich, czyli granat, biel i czerwień :-)
Uwielbiam i chociaż nitka ze mną nie bardzo chciała współpracować, urywając się w najmniej pożądanym momencie, to są - już noszone :-)
Kolejne, moje najulubieńsze, które powstały ostatnie to morski błękit z pianą fal załamujących się na falochronie, czyli biel, morski błękit i szarość :-) tak żeby nie przesadzić z tą poezją :-)
Kolejne to nadal niebieskości, ale bardziej szafirowe z kroplą pudrowego różu :-)
i jeszcze jedne - błękit, a nawet lazur, słoneczny żółty i malinowy :-)
Nie mogłam nie spróbować także czerwieni i tutaj się nie oszczędzałam, a jak wiecie czerwienie się nie lubią z moim aparatem, więc zdjęcia wyjątkowo trudne do zrobienia :-(
i na deser zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń :-)
chociaż to i tak nie wszystkie, więc działo się :-)
Wspólne supłanie dało nam wiele radości, a ponieważ kolczyki zdecydowanie kojarzą mi się z latem, morskimi i nie tylko klimatami i mają w sobie wiele kontrastów to zgłaszam je do Reni do zabawy "Polszczyzna i Rękodzieło" link
Jakoś nie mam dzisiaj wielkiej weny do pisania, więc na tym kończę, bardzo dziękuję wszystkim zaglądającym, zostawiającym miłe słowo pod postami, a teraz pozdrawiam bardzo serdecznie i do zobaczenia
Justyna
Ostatnio opowiedziałam Wam o miłych odwiedzinach, ale także wspomniałam, że było ta bardzo twórcze spotkanie, aż tak bardzo że powstała frywolitka w ilościach hurtowych. Oczywiście adekwatnie do słowa frywolitka i hurtowy :-)
Ola przywiozła na sobie piękne kolczyki według wzoru podpatrzonego na Pintereście u Alessandry Filippi. Cudny, letni wzór, więc w zasadzie już na dworcu ustaliłyśmy, że będziemy takie robić :-) To może zacznę tym razem od pokazywania, więc zapraszam serdecznie :-)
To mój "urobek" :-) czyli jak na frywolitkę to całkiem sporo, bo aż 6 par powstało, chociaż przyznać muszę iż ostatnią parę kończyłam w samotności.
Zaczęło się od typowo marynarskich, czyli granat, biel i czerwień :-)
Uwielbiam i chociaż nitka ze mną nie bardzo chciała współpracować, urywając się w najmniej pożądanym momencie, to są - już noszone :-)
Kolejne, moje najulubieńsze, które powstały ostatnie to morski błękit z pianą fal załamujących się na falochronie, czyli biel, morski błękit i szarość :-) tak żeby nie przesadzić z tą poezją :-)
Kolejne to nadal niebieskości, ale bardziej szafirowe z kroplą pudrowego różu :-)
i jeszcze jedne - błękit, a nawet lazur, słoneczny żółty i malinowy :-)
Nie mogłam nie spróbować także czerwieni i tutaj się nie oszczędzałam, a jak wiecie czerwienie się nie lubią z moim aparatem, więc zdjęcia wyjątkowo trudne do zrobienia :-(
i na deser zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń :-)
I żeby nie być gołosłownym, to jeszcze zdjęcie rodzinne, z innymi zrobionym przez Olę i Dorotę :-)
Wspólne supłanie dało nam wiele radości, a ponieważ kolczyki zdecydowanie kojarzą mi się z latem, morskimi i nie tylko klimatami i mają w sobie wiele kontrastów to zgłaszam je do Reni do zabawy "Polszczyzna i Rękodzieło" link
Jakoś nie mam dzisiaj wielkiej weny do pisania, więc na tym kończę, bardzo dziękuję wszystkim zaglądającym, zostawiającym miłe słowo pod postami, a teraz pozdrawiam bardzo serdecznie i do zobaczenia
Justyna
czwartek, 15 sierpnia 2019
Marzenia, czyli nigdy się nie poddawaj :-)
Witajcie :-)
Dzisiaj zaczynam tak trochę górnolotnie, ale takie mam właśnie ostatnio przemyślenia. I nie dotyczą one tylko spraw wielkich, ale takich małych, drobnych. Bo przecież trzeba umieć cieszyć się z rzeczy codziennych :-) Dotyczy to także naszych pasji, które sprawiają wiele radości, ale także zbliżają ludzi i w zasadzie odległość nie ma tutaj znaczenia.
Tak też wydarzyło się ostatnio, kiedy to moja blogowa Przyjaciółka znana jako PapierOlka, zdecydowała się odpowiedzieć na moje zaproszenie i po prostu przyjechać na krótkie wakacje :-) Szczerze Wam powiem, że zrobiła mi tą swoją wizytą wielką przyjemność. Był to czas niczym nie wymuszony, spokojny, ale i szalony, bo działo się wiele i nie tylko rękodzielniczo. Nie sposób o wszystkim w jednym poście napisać, więc zacznę od końca :-) Ola już trochę opisała, więc możecie poczytać TUTAJ. Dodam, że towarzyszyła nam także sąsiadka nie tylko blogowa Dorota od Kota :-)
W pewnym momencie w przerwie od frywolitki, koralików, krosna postanowiłyśmy powrócić z tarasu do domu i spróbować zrobić kartki. Jest to nasza tradycja, bo z Dorotą robimy sobie warsztaty i szykujemy kartki na zabawę u Ani. W tym miesiącu jest wstążeczka, więc temat prosty, bo w sumie do wszystkiego można takie zasupłane "cóś" dodać. Zaczęłyśmy kombinować i ponieważ poprzednio, gdy były kropki śpiewałyśmy "biedroneczki są w kropeczki" to tym razem nuciłyśmy "cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie", więc trzeba było zrobić słonia :-) To już nie jest takie proste, a my ambitne kobiety postanowiłyśmy zrobić go z quillingu, ale takiego innego, z przyklejanych pasków, zwanego Quilling Typography. Chyba nie do końca spodziewałyśmy się co nas czeka, ale po długich bojach i chwilach zwątpienia (pamiętacie "never give up :-) udało się. Inspiracja z Pinteresta TUTAJ.
Muszę przyznać, że wydaje się, że to tylko kilka pasków, ale przykleić je estetycznie wcale nie jest takie łatwe, albo po prostu trzeba więcej wprawy :-)
Słonik powstał i ma kokardkę :-)
Muszę przyznać, że spróbowałam, zrobiłam, ale zatęskniłam za typowymi skręcanymi kółeczkami i jakoś tak przy okazji zrobiłam jeszcze jedną kartkę :-) Tym razem bez słonia, ale z kokardką :-)
Przyznajcie, że uroczy mi ten wianuszek wyszedł, a przecież to tylko kawałek sznurka i kilka typowych quillingowych łezek :-) a no i jeszcze te czerwone kropki, które ożywiają całość :-)
Myślę, że to dobry nastrój spotkania wpłynął na tę łatwość tworzenia :-)
Nic jednak nie może wiecznie trwać, Ola wróciła do domu, a ja postanowiłam już sama w zaciszu domowym zrobić jeszcze jedną kartkę. Taką z wszystkimi czterema zielonymi słoniami, które wędrowały same, gdzie chciały i wcale się na nic nie oglądały :-) Zrobiłam więc kartkę dla siebie i chyba jej nikomu nie wyślę, tylko będę na nią spoglądać w trudniejszych chwilach :-)
A kartki zrobione techniką quillingu do Agnieszki z bloga "wstążką i papierem" gdzie ta zdolna Kobieta pokazuje cuda, które potrafi stworzyć z paseczków i nie tylko. Aga zorganizowała konkurs, więc czemu by się nie pobawić i wziąć udziału w nim :-) Nagrody kuszą, ale i sam fakt bycia w świetnym towarzystwie także bezcenny :-) Szczegóły znajdziecie TUTAJ, a poniżej baner zabawy
Do Agi wędruje słonik jeden i wianuszek, bo to w sumie są różne odmiany, ale quillingu :-)
Na koniec jeszcze trochę prywaty. Chciałam się Wam pochwalić, że moje chabry pokazywane TUTAJ zdobyły drugie miejsce w wyzwaniu kwiatowym w Art-Piaskownicy LINK i trzecie miejsce na blogu DIY LINK. Bardzo dziękuję za docenienie mojej pracy, bardzo bardzo :-) Chyba na koniec mogę napisać, żeby nawet pomimo dużej i silnej konkurencji się nie poddawać i próbować :-)
Na tym już skończę tego przydługiego posta, ale po prostu się wiele działo i chciałam się tym z Wami podzielić :-)
Teram więc pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mówię do zobaczenia
Justyna
Dzisiaj zaczynam tak trochę górnolotnie, ale takie mam właśnie ostatnio przemyślenia. I nie dotyczą one tylko spraw wielkich, ale takich małych, drobnych. Bo przecież trzeba umieć cieszyć się z rzeczy codziennych :-) Dotyczy to także naszych pasji, które sprawiają wiele radości, ale także zbliżają ludzi i w zasadzie odległość nie ma tutaj znaczenia.
Tak też wydarzyło się ostatnio, kiedy to moja blogowa Przyjaciółka znana jako PapierOlka, zdecydowała się odpowiedzieć na moje zaproszenie i po prostu przyjechać na krótkie wakacje :-) Szczerze Wam powiem, że zrobiła mi tą swoją wizytą wielką przyjemność. Był to czas niczym nie wymuszony, spokojny, ale i szalony, bo działo się wiele i nie tylko rękodzielniczo. Nie sposób o wszystkim w jednym poście napisać, więc zacznę od końca :-) Ola już trochę opisała, więc możecie poczytać TUTAJ. Dodam, że towarzyszyła nam także sąsiadka nie tylko blogowa Dorota od Kota :-)
W pewnym momencie w przerwie od frywolitki, koralików, krosna postanowiłyśmy powrócić z tarasu do domu i spróbować zrobić kartki. Jest to nasza tradycja, bo z Dorotą robimy sobie warsztaty i szykujemy kartki na zabawę u Ani. W tym miesiącu jest wstążeczka, więc temat prosty, bo w sumie do wszystkiego można takie zasupłane "cóś" dodać. Zaczęłyśmy kombinować i ponieważ poprzednio, gdy były kropki śpiewałyśmy "biedroneczki są w kropeczki" to tym razem nuciłyśmy "cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie", więc trzeba było zrobić słonia :-) To już nie jest takie proste, a my ambitne kobiety postanowiłyśmy zrobić go z quillingu, ale takiego innego, z przyklejanych pasków, zwanego Quilling Typography. Chyba nie do końca spodziewałyśmy się co nas czeka, ale po długich bojach i chwilach zwątpienia (pamiętacie "never give up :-) udało się. Inspiracja z Pinteresta TUTAJ.
Muszę przyznać, że wydaje się, że to tylko kilka pasków, ale przykleić je estetycznie wcale nie jest takie łatwe, albo po prostu trzeba więcej wprawy :-)
Słonik powstał i ma kokardkę :-)
To może jeszcze zdjęcie warsztatowe, nie tylko mojego słonia :-)
Przyznajcie, że uroczy mi ten wianuszek wyszedł, a przecież to tylko kawałek sznurka i kilka typowych quillingowych łezek :-) a no i jeszcze te czerwone kropki, które ożywiają całość :-)
Myślę, że to dobry nastrój spotkania wpłynął na tę łatwość tworzenia :-)
Nic jednak nie może wiecznie trwać, Ola wróciła do domu, a ja postanowiłam już sama w zaciszu domowym zrobić jeszcze jedną kartkę. Taką z wszystkimi czterema zielonymi słoniami, które wędrowały same, gdzie chciały i wcale się na nic nie oglądały :-) Zrobiłam więc kartkę dla siebie i chyba jej nikomu nie wyślę, tylko będę na nią spoglądać w trudniejszych chwilach :-)
dzisiaj mi też towarzyszyła, chociaż chwile były piękne, bo i pogoda sprzyjała i nowa praca rozpoczęta szybko przyrastała :-)
Kochani, bardzo dziękuję, że do mnie zaglądacie, że tworzymy nasz mały, albo duży blogowy świat, bardzo mi w nim dobrze :-) Dziękuję Olu za odwiedziny, dziękuję Dorotko za warsztaty, dziękuję Wam za wizyty i każde miłe słowo tutaj pozostawione :-)
Teraz jeszcze kilka spraw porządkowych :-)
Wszystkie trzy kartki wysyłam do Ani na jej zabawę kartkową:
i zdjęcie rodzinne:
A kartki zrobione techniką quillingu do Agnieszki z bloga "wstążką i papierem" gdzie ta zdolna Kobieta pokazuje cuda, które potrafi stworzyć z paseczków i nie tylko. Aga zorganizowała konkurs, więc czemu by się nie pobawić i wziąć udziału w nim :-) Nagrody kuszą, ale i sam fakt bycia w świetnym towarzystwie także bezcenny :-) Szczegóły znajdziecie TUTAJ, a poniżej baner zabawy
Na koniec jeszcze trochę prywaty. Chciałam się Wam pochwalić, że moje chabry pokazywane TUTAJ zdobyły drugie miejsce w wyzwaniu kwiatowym w Art-Piaskownicy LINK i trzecie miejsce na blogu DIY LINK. Bardzo dziękuję za docenienie mojej pracy, bardzo bardzo :-) Chyba na koniec mogę napisać, żeby nawet pomimo dużej i silnej konkurencji się nie poddawać i próbować :-)
Na tym już skończę tego przydługiego posta, ale po prostu się wiele działo i chciałam się tym z Wami podzielić :-)
Teram więc pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mówię do zobaczenia
Justyna