piątek, 29 marca 2019

Wrocławskie konopie :-)

Witajcie :-)
Dzisiaj będzie post, który napisałam wczoraj, szykując się na wyjazd/spotkanie z blogowymi przyjaciółkami. Tak się fajnie porobiło, że to już cykliczne spotkania są i nie zdradzę żadnej tajemnicy, bo Ania pisała, że wybieramy się do Wrocławia. Tak, tak, ja też tam jadę. Ale zanim zaczęłam pakować walizkę pomyślałam, że może jakieś drobiazgi warto by przygotować. Tylko co, jak tam same zdolne osóbki są, które wszystko, albo prawie wszystko umieją. Poszłam więc innym torem myślowym i postawiłam na "pamiątkę" :-) A jakby tak napis zrobić, że Wrocław i datę, tylko jak. Z frywolitki, pewnie by się dało, ale nie byłoby to proste, ale … Tutaj do akcji wkracza aktor drugiego planu czyli moje "pracowe koleżanki", które trochę w drobne rękodzieło się wciągnęły i narodziła się myśl spróbowania wyplatania koralików na krośnie!!! Zaskoczyłam Was? tego jeszcze u mnie nie było. A może wyskoczyłam jak Filip z przysłowiowych konopii? Może, ale krosna domowym sposobem zrobił Tata koleżanki, bardzo mu za to dziękuję i ochoczo zabrałam się do pracy. Na komputerze, na testowej wersji programu do koralikowych schematów, wymalowałam napis i zrobiłam :-))))))))
Hurrrrrrra :-) Zrobiłam 8 bransoletek z napisem WROCŁAW 03.2019 :-)



Sama siebie zaskoczyłam, ale się udało. Mam nadzieję, że będą miłą pamiątką :-)
Jako drobny dodatek będą jeszcze wisiorki, z ciekawej drewnianej bazy i szklanych kaboszonów. Zrobiłam z nich breloczki, ale z myślą, że można dorobić do nich łańcuszek np ze split ringów (nie mylić ze stringami :-)) frywolitkowych, może Ktoś się będzie chciał nauczyć :-) i będą wisiorkami.


Jako pierwsza powstała czerwono złota bransoletka i użyłam w niej zwykłych bawełnianych nici, co nie było najlepszym pomysłem, ale ćwiczenie czyni itp.


W kolejnych użyłam już nylonowych nici, które poddają się ogniowi, co zdecydowanie ułatwia wykończenia :-)








Mam nadzieję, że takie bransoletki będą fajną pamiątką, a kolorystycznie niosła mnie oczywiście fantazja i radość ze spotkania :-)


Czyli jakby tłumaczenie Wrocławia mamy załatwione, ale gdzie te konopie, poza oczywiście "wydumanym" pomysłem?
Proszę bardzo, czas na prezentację :-)



Wybaczcie, ale nie mogłam się opanować, bo jak Renia ogłosiła swój temat w cyklu "Polszczyzna i Rękodzieło" LINK, to właśnie to skojarzenie się do mnie przykleiło i nie umiało się odczepić. Potraktujcie więc moją pracę, z przymróżeniem oka, albo właśnie jak coś co zrobił ten Filip, co z tych konopii wyskoczył :-)))))


Zgłaszam więc konopną bransoletkę na zabawę do Reni:


Teraz już kończę, bo muszę się jeszcze spakować, ale mam nadzieję, że Wy to będzie czytać, jak już wszystkie razem będziemy się dobrze bawić :-)

Pozdrawiam więc wszystkich zaglądających bardzo serdecznie, teraz mówię już do zobaczenia i na pewno zdam relację ze spotkania :-)

Justyna


niedziela, 24 marca 2019

Kula kwiatula :-)

Witajcie :-)
Ostatnio pokazywałam moje kwiatowe inspiracje do naszego cyklu "Kochamy frywolitkę", ale dzisiaj chciałabym wrócić do tego tematu :-) Tak czasami mam, że jak robię jedną rzecz, to nagle wpada mi do głowy nowy pomysł i wtedy rzucam wszystko i robię, próbuję, czasem się wściekam, bo efekt nie jest taki jak bym chciała, a czasem nawet powstaje coś zaskakującego. Otóż ostatnio jak czyściłam czółenka z nitek, to postanowiłam spróbować zrobić różyczki według wzoru Agnieszki Szulc-Gontarek LINK. Wzór na jedno czółenko, więc jakoś tak same się te różyczki robiły i wtedy przyszedł mi pomysł do głowy, żeby je tak razem zebrać i zrobić "Kulę Kwiatulę". Podziwiałam już takie, zrobione jednak były z koralików. Konkretnie w głowie miała cudną kulę zrobioną przez Anię z Sowiarni TUTAJ.  Postanowiłam, więc zrobić taką właśnie z różyczek frywolnych. Początkowo miało ich być dwanaście, żeby był to dodekaedr foremny, ale cały czas zostawały mi dziurki w kuli, więc dołożyłam jeszcze dwie różyczki. Wiadomo, różyczki frywolne trudno nazwać figurami "foremnymi" więc może być i trochę ARTu. Wyszło w mojej ocenie ciekawie, chociaż jeszcze trochę muszę nad tym wzorem popracować.  Zobaczcie zresztą sami ….



Kulka jest jedna, tylko zrobiona z różnokolorowych różyczek, więc w zależności jak się układa, takie kolory są bardziej widoczne. Starałam się oczywiście, aby takie same różyczki nie leżały obok siebie, chociaż nie do końca mi się to udało.



Do kuli dowiesiłam "dyndadełko" z takiego samego łańcuszka, na którym zawiesiłam całość. Żeby jednak trochę przełamać ten metal dołożyłam frywolne kółeczka (jak z poprzedniego posta LINK) i odrobinę koralików, tak dla obciążenia :-)
Zrobiłam zdjęcia także na mojej Czarnej Damie. Na potrzeby zdjęć maksymalnie skróciłam łańcuszek, chociaż w przeznaczeniu jest do noszenia raczej "na długo"




Reasumując, tworząc tę kwiatową kulę, miałam "wzloty i upadki" łącznie z chęcią ciśnięcia w kąt, ale ostatecznie projekt mi się podoba i teraz chodzi za mną taka kulka w zieleniach, może z kropelką przełamania melanżową nitką, ale nie wyprzedzajmy, bo projekt na razie jest tylko w mojej głowie :-)
Dla zainteresowanych dodam jeszcze że w środku jest mały koralik, przez który przeciągałam nitki od różyczek i oczywiście na nim też zamontowałam biżuteryjne uchwyty. Nie wiem, czy dostrzegacie ten koralik w środku, ale zdjęcie takie mocno robocze, chociaż może trochę poglądu daje :-)



A na koniec jeszcze kilka zdjęć w plenerze, bo wiosna taka piękna, że nie mogę się powstrzymać :-)
Za tło robią "kwiaty" mojej olchy, które mam teraz wszędzie, więc i na zdjęciach być muszą :-)




Na tym kończę posta, którego miało nie być, ale chyba fajnie, że jest co pokazać.
Dziękuję Wam, że do mnie zaglądacie, że zostawiacie tak miłe słowa w komentarzach - BARDZO DZIĘKUJĘ :-)

teraz już pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich zaglądających
do zobaczenia

Justyna

P.S. oczywiście dorzucam "Kulę Kwiatulę" do naszej zabawy LINK, cieszę się że i Wam temat się spodobał :-)


czwartek, 21 marca 2019

Forsycja - zwiastun wiosny :-)

Witam :-)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać znaki nadchodzącej wiosny, która coraz śmielej zagląda do mojego ogrodu. Wiele osób pisze, że czeka, że wygląda. Ja również, ale z ogromną przyjemnością napiszę, że coraz więcej tej Wiosny. Czy zechcecie towarzyszyć mi w krótkim spacerze po moim ogrodzie?
Na początek rozkwitające pąki forsycji:



wyłaniające się z ziemi hiacynty:


a także cudne ciemierniki, które w tym roku kwitną bardzo obficie


i krokusy, te otulone bluszczem


ale i te przycupnięte pod krzakiem bukszpanu


i wiele innych roślin budzących się do życia


Wiosna to piękna pora roku, a ja postanowiłam uchwycić jej delikatność w mojej ukochanej technice, czyli frywolitce. Wiosna to także czas porządków, więc sięgnęłam po nawinięte już na czółenka kawałki nitek i zrobiłam wiele małych kółeczek. Podglądałam już takie prace wykonywane przez koleżanki z Azji, a teraz zrobiłam sama.
Na początek delikatne forsycjowe kolczyki, z żółtej i złotej nitki z kroplą ciemnej zieleni :-)



Nieskromnie powiem, że bardzo mi się podobają, więc nie mogłam się powstrzymać i powstały kolejne, które kojarzą mi się z mocnymi kolorami hiacyntów. U mnie fiolet, przełamany morską zielenią i odrobiną różu:




Moimi ulubionymi wiosennymi kwiatami są delikatne szafirki, więc są i te błękitno-niebieskie kwiatuszki :-)



A na koniec z czerwono-zielonej nitki z innymi dodatkami wysupłałam jeszcze jedną parę kolczyków inspirowaną kolorami tulipanów. Proszę bardzo, oto one :-)



Wyszło na to, że całkiem miałam zabałaganione te czółenka, bo powstała całkiem spora "kupka" koronki:


Teraz są piękne, czyściutkie i można ponownie nawijać na nie niteczki.
Koronki wysupłane przeze mnie, są wariacją na temat wiosennych kwiatów i powstały na nasz cykl "Kocham frywolitkę" bo w tym miesiącu mamy tam właśnie kwiatowy temat LINK:


a że są zdecydowanie inspirowane wiosną, to zgłaszam je także do wyzwania na blogu DIY "Wiosna, ach to Ty" LINK


 a ponieważ wczoraj team Szuflady ogłosił wyzwanie "Skrawki, ścinki, resztki" LINK to jeszcze i tam :-), no nie mogę się powstrzymać


Tym sposobem malutkie frywolne kolczyki zostały rozesłane po blogowym świecie i mam nadzieję, że ucieszą także i Wasze oczy. 

Na tym kończę, bo po cichu przyznam, że na te puste czółenka już trochę nitek nawinęłam i mnie ciągnie do frywolnego szaleństwa, ale o tym może już innym razem :-)

pozdrawiam więc bardzo serdecznie, wszystkich zaglądających, 
do zobaczenia

Justyna

piątek, 15 marca 2019

Puścić wodze wyobraźni :-)

Witam :-)
Dzisiaj będzie o tym co każdy rękodzielnik, a może nawet artysta lubi najbardziej, czyli dać się ponieść wenie i jeszcze uzyskać z tego zadowalający efekt :-) Czy mi się udało oceńcie proszę sami, a ja zacznę od początku :-)
Umówiłam się z moją Sąsiadką Dorotą na comiesięczne wspólne kartkowanie, które głównie poświęcamy przygotowaniom do zabawy u Ani :-) Tak było i tym razem. Zaczęłyśmy bez specjalnego planu, ale krok po kroku i najpierw pojawiły się jajka/pisanki, bo miało być jedzonko, a potem dodatki, trochę niteczek na gniazdko, delikatny wianuszek itd. Powstała kartka w takim eko-craftowym klimacie. To bardzo proszę, oto ONA:



Do Aninej zabawy mamy tutaj: żółty-zielony-brązowy i pisanki :-)

Ale jak wróciłam do domu, to mnie jakiś taki niedosyt złapał i popłynęłam dalej.
Na początek sięgnęłam po papier, który kupiłam ostatnio w Empiku i który razem z Dorotą też w rękach miałyśmy, ale tym razem dołożyłam tekturkę, która zrobiła większość kartki, a na przełamanie frywolne kwiatki, które robię z resztek nitek i jest tak:





taka jajeczna łączka mi wyszła i mamy: brązowy (od bardzo jasnego do ciemnego) - zielony i oczywiście pisanki :-) Dla mnie to taki pół C&S.
A i nawet moje śnieżyczki chciały się z nią pokazać:


Potem wena wrzuciłam mi w ręce dwie grafiki. Pierwsza w stylu retro, kolory vintage z chłopcem w marynarskim ubraniu, więc jest mój ulubiony niebieski kolor. Dołożyłam piękną ramkę, wykręciłam quillingowego kwiatka i bardzo proszę oto ona:




Jak dla mnie, to już nie są takie bardzo oczywiste wielkanocne klimaty, ale ewidentnie mamy jajka-pisanki, a dla Ani jeszcze biały-niebieski-żółty

Na koniec to już popłynęłam na maksa, ale to już chyba po północy było i powstała kartka w klimacie "Alicji w krainie czarów"



Nic na to nie poradzę, że to jajko z wykrojnika od Dorotki mi się właśnie tak kojarzy. Oczywiście kolor także ma znaczenie, bo niebieski to nie jest wielkanocny kolor, a u mnie jest. A żeby było bardziej "wymyślnie" to mamy: niebieski - biały - czerwony, a jedzonko jest schowane tam w tym koszyczku co trzyma dziewczynka z zamkniętą parasolką, bo chyba nie myślicie, że będziemy jeść te urocze króliczki? (nie, nie myślimy o pysznym pasztecie :-)

Mam nadzieję, że Ania dopuści te moje "przekombinowane" interpretacje, ale i tak, co miałam radochy przy tworzeniu tych kartek to moje i mojej wyobraźni. Tak na wszelki wypadek dodam, że nie używałam żadnych wspomagaczy, żadnych.

To jak Aniu, zaliczysz? Jakby się jednak udało to wrzucam baner zabawy LINK:


i kolaż:


gdyby Szefowa była łaskawa :-) a może Wy się za mną wstawicie?

No dobrze, już dobrze nie smęcę, tylko kończę. Dziękuję że do mnie zaglądacie, zostawiacie miłe ślady swoich odwiedzin - BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ :-)

pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia 

Justyna