Witajcie
Dzisiaj, w ten pochmurny zimowy dzień chciałabym trochę zainspirować siebie i Was, ognistym flamenco. A wiadomo flamenco, to Hiszpania, Andaluzja, słońce, taniec, piękne tancerki i przystojni tancerze, cudownie kolorowe stroje. Ach, ale mnie poniosło …. ale cóż pomarzyć może każdy. Ostatnio miałam okazję być przez kilka dni w Andaluzji i przywiozłam stamtąd piękną kartę z tancerką flamenco w fioletowej sukni. Taki mam już chyba trochę zwyczaj, że z różnych miejsc przywożę takie pamiątki (a może pamiętacie pudełko z kartką z wyprawy Kazimierza Nowaka? można sobie przypomnieć
TUTAJ). Czasem oprawiam i wieszam na ścianach, czasem wykorzystuję właśnie w pracach, a czasem tylko od czasu do czasu wyciągam z szuflady i wspominam.
Moja tancerka przyjechała do zimnego kraju, więc dzisiejsza praca będzie (przynajmniej w zamyśle) połączeniem przeciwności, czyli ognistego flamenco i skrzącego się mrozem śniegu. Jak już tak zakręciłam, to może najpierw pokażę:
Teraz gdy wszystko jasne mogę się zacząć rozpisywać. W swojej pracy wykorzystałam nowo zdobyte umiejętności z szydełkowania sznurów i kulek koralikowych, które połączyłam z elementami frywolitki i na koniec jeszcze coś nowego, czyli chwost (dosyć modny ostatnio :-) obszyty koralikową czapeczką.
Na początek powstał donut z przezroczystych koralików TOHO 11 z użyciem cieniowanego kordonka. Zależało mi na stonowaniu i zmrożeniu kolorów nitki. Nie jest to mój pomysł, bo znalazłam robione tym sposobem bransoletki u
Weraph. Dalej problemem było jak zawiesić ciasteczko na sznurku? Kombinowałam, przeglądałam oferty sklepów z różnymi akcesoriami i coś tam nawet zamówiłam, ale to nie do końca było to. Na koniec stwierdziłam, że jak nie mogę kupić to muszę zrobić, a że z metalem jeszcze nie pracowałam (nie mówię że nie będę), to sięgnęłam po czółenka i zrobiłam kilka kółek, łuczków, zakręciłam i jest.
Do wisiora dorobiłam kolczyki - kulki, ale takie nie do końca kule, bo się zwężają ku górze, więc może krople? Koraliki 11, a mnie się wydaje, że za duże, ale na razie nie sięgam po 15. Zakupiłam dosyć ciekawe bigle, a to dzięki poszukiwaniom zawieszki, więc nie ma tego złego … itd.
Komplet powstał i został obfotografowany już na początku stycznia (bo to słońce na fotografiach to nie jest dzisiejsze).
Po zrobieniu fotek, coś nie pozwalało mi napisać posta, tak jakby coś trzeba było jeszcze zrobić …. a potem stwierdziłam, że może by dodać coś do kółeczka, a może chwost? Po konsultacjach z Dziewczynami w pracy, stwierdziłam, że jednak dorobię. A jak nie będzie pasować to najwyżej nie przypnę. Jak już postanowiłam to zrobiłam :-) Chwost dostał czapeczkę uszytą z koralików według tutorialu z bloga Royal-Stone
TUTAJ (polecam jest bardzo przejrzyście przygotowany). Trochę go zmodyfikowałam, bo i koraliki 11 i chwost mniejszy, ale jest to bardzo fajna opcja. Do całości dorzuciłam jeszcze dwie kulki agatu i kryształek fasetowany i jest tak:
Ile ja się dzisiaj namęczyłam, żeby cokolwiek móc wybrać z tych napstrykanych fotek. Światło dramatyczne, ziomb na dworze, ciężko trafić z ostrością, ale coś tam jednak wyszło.
To jeszcze komplet razem w wersji ostatecznej, chyba ostatecznej
Bardzo długi post mi się dzisiaj napisał, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, bo przecież wiele się działo :-)
Kończę więc, pozdrawiam wszystkich zaglądający bardzo serdecznie, dziękuję że jesteście, że zaglądacie, piszecie - DZIĘKUJĘ BARDZO :-)
A jednak nie, jeszcze nie kończę, bo okazało się, że mój komplet wpisuje się, mam nadzieję, w lutowe wyzwanie w
Szufladzie, która inspiruje nas
"Królową Śniegu". Chyba by się zgodziła taki komplet założyć :-?
Tak czy owak spróbuję i zgłoszę się do wyzwania szufladowego :-)
Teraz już kończę i pozdrawiam
Justyna