Czyli krótka historia o tym jak początkowe obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. A będzie oczywiście o kartkowej zabawie u Ani. Jakoś mnie ciągnęło do tych kartek już na początku miesiąca, ale podchodziłam do tych mapek z dużą rezerwą. Zdecudowanie rezerwa była większa do tej z trójkątami, więc ambitnie od niej zaczęłam. I wiecie, że nawet bardzo mi się ona spodobała i powstało aż trzy kartki, ale na żadnej nie ma ani brązowego, ani liścia. Bardzo proszę oto one :-)
Pierwsza z moją ulubioną frywolną choineczką, która grała pierwsze skrzypce w poprzednim poście
Na drugiej także choinka, ale już tekturkowa
A trzecia, to ma pod górkę i nawet trochę śniegu w oczy, ale ostatecznie na pewno uda się dojechać na czas do domu :-)
I tak radośnie nastawiona, postanowiłam się pochylić nad drugą mapką, a tutaj ZONK. No nic mi nie pasowało, jakoś nie potrafiłam skomponować tych warstw. Może ja zbyt prosta kobieta jestem :-)
Powstało jeszcze kilka kartek, ale nie będę tutaj teorii wypisywać, że pasują do mapki, więc tak po prostu je pokazuję, bo przecież kto mi zabroni kartki zrobić.
Bardzo proszę, pierwsza z reniferami od sań Mikołaja, który się już na kartkę nie załapał, ale wierzcie jest i do grzecznych dzieci przyjdzie, ale tylko do tych grzecznych :-)
Jak renifery, to i nasze rodzime sarny i jelenie, też muszą być (tak piszę bo nie wiem dokładnie który gatunek się załapał, a to przecież nie to samo)
No i na koniec skarpety przygotowane przez grzeczne dzieci :-)
Pomimo, iż nie udało się przygotować kartek do drugiej mapki, to i tak jestem zadowolona. Do Aninej zabawy zgłaszam moje trójkąty:
a mapki wyglądają tak:
plus baner zabawy
i w gratisie zdjęcie wszystkich kartek, które powstały w październiku :-)
Na dzisiaj to już wszystko. Dziękuję że zaglądacie, że zostawiacie miłe słowa.
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia
Justyna