Ten dzisiejszy post będzie taki trochę nostalgiczny, jak w tytule "na początku było jajo", bo to właśnie od niego zaczęła się moja miłość do frywolitki. To właśnie w wielkanocnych pisankach ubranych we frywolitkowe koszulki zakochałam się w ubiegłym sezonie. Ta miłość była i jest tak wielka, że doczekała się wzajemności (w zasadzie mogłam napisać spełnienia, ale można by to różnie zrozumieć :-)). Cofając się wstecz moje pierwsze jajo powstało w zeszłym roku (
TUTAJ) i duma mnie rozpierała jak na nie patrzyłam. Teraz też mnie rozpiera, ale radość że to jajo to był początek :-), bo potem narodziła się
wspólna nauka frywolitki, poznałam
Renię i teraz "zamęczamy" Was naszymi wypocinami :-)
To tyle tytułem wstępu, a teraz czas pokazać tegoroczne pisanki, chociaż nie ma ich dużo. Pisanki są także w temacie naszego
12 zadania w "oswajaniu frywolitki". Jajeczka wysupłane według wzoru
Koroneczki tak aby były jak awers i rewers. U mnie padło na klasykę, czyli są biało-czarne, ale jak obserwuję Wasze blogi to jest to dość modne zestawienie w tym roku. Na szczęście koszulki zaczęłam supłać dość dawno, więc się wyrobiłam. Na dodatek pisanki dotarły już do odbiorcy i zyskały aprobatę, więc spokojnie mogę pokazać. Dobra kończę już gadanie, oto one...
Pisanki dostały koszyczek z papierowej wikliny i muszę przyznać, że z efektu jestem zadowolona (nawet bardzo). Jajka są drewniane, malowane na odpowiedni kolor. Ale nie myślcie, że tak wszystko od razu jest super. Jak robiłam czarne gatki, to nitka którą wzięłam wydawała mi się tej samej grubości co biała, albo prawie tej samej. A jak wiadomo prawie robi wielką różnicę i koszulka okazała się być za duża i dostała inną, już styropianową pisankę.
Prawda, że jest pewna różnica wielkości?
To tyle w temacie jajek, nie ma więcej, więc na koniec jeszcze jedno zdjęcie z kurczakami zrobionymi z masy papierowej, więc też są w takiej dość surowej formie. Powstały już dość dawno, ale chyba nie doczekały się jeszcze pokazania:
o przepraszam, kurczak i zając :-)
To teraz banerek naszej zabawy, bardzo się cieszymy, że z nami się wprawiacie, doskonalicie i do nas dołączacie. Hura :-))))
Na tym kończę, dziękuję że do mnie zaglądacie, dziękuję za każde słowo. Ja staram się też do Was zaglądać, nie zawsze wszędzie dotrę, ale ilość obowiązków jaka na mnie ostatnio spadła trochę mnie przytłacza, więc wygrzebując się spod nich staram się, oczywiście w ramach największej przyjemności, do Was zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie i wiosennie (u nas mokro i wilgotno, ale dla roślin to dobrze)
Justyna